niedziela, 7 października 2018

Rewolucja w polskich funduszach inwestycyjnych! Czas przygotować strategię

Bardzo ucieszył mnie start tanich funduszy indeksowych PZU. Dlaczego?

Do tej pory polska branża TFI broniła swoich nadmiernie wysokich prowizji jak lwy, tłumacząc, że w Polsce nie da się tego zrobić, wymyślając przeróżne powody. A jednak stało się inaczej.

Wreszcie również Polacy zyskali prostą opcję regularnego, pasywnego inwestowania za niewielkie kwoty (od 100 zł) i możemy realizować różne strategie, w tym takie, które nie wymagają od nas stałego zaangażowania i analizowania sytuacji na giełdzie. Zaoszczędzony czas możemy na przykład poświęcić rodzinie czy przeznaczyć na podnoszenie kwalifikacji, swojemu hobby czy cokolwiek innego, na co mamy akurat ochotę.

fot. Nattanan23
Na świecie już dawno dokonała się rewolucja w świecie funduszy inwestycyjnych, za którą stoi prosta idea: skoro zdecydowana większość aktywnie zarządzanych funduszy ma wielki problem z pokonaniem rynków, zamiast z mozołem szukać zwycięzców i zdać się w dużej mierze na los, lepiej po prostu kupować rynek w postaci taniego funduszu indeksowego/ETF-u kopiującego zachowanie indeksów.

W długim terminie regularne kupowanie jednostek funduszu indeksowego lub ETF-ów powinno przynieść zysk, średniorocznie kilka punktów procentowych powyżej inflacji CPI. Nikt nie da gwarancji, ze tak na pewno się stanie. Jednak dotychczasowa historia wskazuje, że istnieje duże prawdopodobieństwo uzyskania zadowalających wyników.

Spójrzmy na ostatnie sto lat rynku amerykańskiego:


Nawet po największych spadkach w końcu rynek podnosił się i ustanawiał kolejne rekordy. Oczywiście największego pecha mieli ci, którzy wycofywali w panice pieniądze w dołkach, na przykład 10 lat temu po upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers.

Dlatego warto zawsze posiadać przynajmniej część portfela w bezpiecznych instrumentach typu lokaty i konta oszczędnościowe czy obligacje skarbowe. Złagodzą one nieco stres i posiadają tę zaletę, że łatwo po nie sięgnąć w kryzysowej sytuacji, bez konieczności przymusowej wyprzedaży na giełdzie.


W teorii, jeśli podejmiemy wyższe ryzyko, powinniśmy w zamian oczekiwać wyższych zysków. Tymczasem nie zawsze tak się dzieje.

Okazuje się, że w bardzo długim horyzoncie czasu akcje rynków rozwiniętych wyraźnie biją akcje rynków wschodzących.

źródło: Credit Suisse Global Investment Returns Yearbook
Dzieje się tak dlatego, że co jakiś czas następuje reset oszczędności i inwestycji w takich państwach jak Rosja (np. 1917 czy łagodniejszy 1998 r.), Chiny (1949 r.) czy Polska (brak giełdy od września 1939 do kwietnia 1991 r.).

Z tego powodu warto rozważyć przynajmniej częściową ekspozycję na rynki rozwinięte (Polska jest już wśród nich jedną nogą).

FUNDUSZ INDEKSOWY INPZU AKCJE RYNKÓW ROZWINIĘTYCH

Taką opcję oferuje nowy fundusz inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych.

Formalnie wystartował on 10 maja br., ale tak naprawdę platforma inPZU została upubliczniona 1 października br. i jeszcze tego dnia przystąpiłem do działania, o czym natychmiast poinformowałem na Twitterze:


Cały proces rejestracji w systemie poszedł gładko i po godzinie 13 złożyłem zlecenie kupna, od razu opłacając je online. Zostało ono zrealizowane z wtorkową datą wyceny:


TFI PZU nie pobiera żadnych opłat za nabycie czy zbycie jednostek, a jedynie 0,5% w skali roku za zarządzanie (równomiernie rozłożone w czasie i uwzględnione w bieżącej wycenie).

Aktualizacja 8 października

Obecnie TFI faktycznie pobiera 0,5% w skali roku, ale zostawiło sobie furtkę do podwyżki i zarówno w prospekcie, jak też w kluczowych informacjach dla inwestora widzimy 1% rocznie. Oczywiście w polskich warunkach 1% rocznie jest do przełknięcia, ale lepiej niech pozostaną przy 0,5% jak najdłużej.

Benchmarkiem dla funduszu jest mieszanka: 90% indeks MSCI World oraz 10% WIBID 1M (miesięczna stopa depozytowa na rynku międzybankowym).

Ten drugi jest na tyle niski (aktualnie 1,44% w skali roku), że nie ma obecnie praktyczne żadnego znaczenia dla wyników. Teoretycznie możemy spodziewać się średnio rocznie mocnych kilku procent na plusie (średnia roczna stopa zwrotu indeksu MSCI World od 1987 r. wynosi ponad 8%, a w ostatniej dekadzie ponad 9%).

Jednak należy wziąć pod uwagę bardzo duże różnice w poszczególnych latach:


Co więcej, dochodzi jeszcze ryzyko walutowe, głównie zmienność pary USDPLN i co istotne, brak historii funduszu inPZU.

Z pierwszego dostępnego sprawozdania funduszu wynika, że na koniec półrocza posiadał on zarówno akcje, jednostki ETF-ów oraz inne instrumenty finansowe.

Na razie nie wiemy, jak będzie sobie radził fundusz z naśladowaniem benchmarku. Dlatego podchodzę do niego z ostrożnością, ale chętnie testuję.

W tym momencie moja strategia jest niezwykle prosta - począwszy od listopada regularnie, co dwa miesiące będę dokupował jednostki za 200 zł (bez względu na moje oczekiwania i ocenę sytuacji na rynku).

Za rok sprawdzę, czy fundusz faktycznie daje radę naśladować swój benchmark i podejmę decyzję, co dalej. Bardziej niż czysta stopa zwrotu interesuje mnie tu, czy faktycznie kupiłem portfel o składzie 90% MSCI World + 10% WIBID 1M, czy coś innego.

Fundusz zaleca pięcioletni horyzont inwestycyjny i chętnie tyle poczekam, o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem.

A co jeśli nadejdzie teraz ogólnoświatowa bessa i ceny jednostek będą systematycznie spadać?

Osobiście nie mam z tym problemu, ponieważ zaczynam od zupełnego zera, więc właściwie niższe ceny na początku powinny cieszyć, a nie martwić. Jest to trudne z psychologicznego punktu widzenia i dlatego lepiej nie śledzić newsów ze świata finansów (media najbardziej ekscytują się krachami, zamachami i nieszczęściami, bo to się najlepiej sprzedaje) i codziennie nie sprawdzać notowań jednostek.

Taka taktyka jest słaba w przypadku pojedynczych spółek, ale dla długoterminowego inwestowania indeksowego całkiem niezła. No i oszczędza sporo stresu.

Pamiętajcie, aby wszystko dokładnie wcześniej przemyśleć i poczytać o funduszu (zwłaszcza część prospektu dotyczącą jego) - inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem utraty części lub w ekstremalnych przypadkach całości zainwestowanego kapitału. Sam dlatego wybrałem niewielkie sumy, aby najpierw przetestować jakość tego funduszu. Przy okazji sprawdzamy również siebie - jak reagujemy na spadki, a jak na wzrosty. Takie doświadczenie zawsze się przydaje.

FUNDUSZ INDEKSOWY INPZU AKCJE POLSKIE

Kolejny fundusz, który zwrócił moja uwagę to inPZU Akcje Polskie.

W tym przypadku zacząłem od minimalnej kwoty, czyli 100 zł:


Benchmarkiem dla funduszu jest następująca mikstura: 70% WIG20, 20% mWIG40 oraz 10% WIBID 1M.

Ostatnie 10 lat dla indeksu WIG20 były słabe, pomimo ponad dziewięcioletniej hossy na wielu rynkach zagranicznych, z kolei mWIG40 spisywał się bardzo dobrze, ale ostatnio niestety mocno spada.


Nie jestem do końca przekonany do sukcesu inwestowania w ten sposób na polskim rynku, ale spróbuję.

Dlaczego?

Sejm uchwalił ustawę o PPK i w drugiej połowie przyszłego roku powinien pojawić się popyt na akcje, głównie z WIG20. Fundusz PZU daje dobrą ekspozycję na WIG20 i może indeks pójdzie w górę. Zobaczymy, czy tak będzie.

W tym przypadku zamierzam dokładać co dwa miesiące tylko po 100 zł, ponieważ posiadam również ETF na WIG20 na rachunku maklerskim IKE (oraz bezpośrednio akcje). Aby zlecenia się nie nakładały, w listopadzie dobiorę inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych, a w grudniu Akcje Polskie i tak na zmianę w kolejnych miesiącach.

Dam szansę funduszom na działanie przez najbliższy rok, a potem zdecyduję o dalszej taktyce.

PODSUMOWANIE

Wreszcie coś drgnęło w skostniałej branży polskich TFI i kibicuję tej próbie wprowadzenia naprawdę tanich funduszy indeksowych. Wiele zależy od koniunktury na rynkach. Słaba zniechęci klientów, którzy i tak generalnie masowo wypłacają środki z tradycyjnych funduszy akcyjnych.

Liczę, że za TFI PZU pójdą inni, tak jak TFI PKO, które już obniżyło opłatę za zarządzanie w kilku wybranych funduszach. Fajnie byłoby mieć do wyboru kilka tanich funduszy indeksowych w tej samej kategorii.

Osobiście w przypadku funduszy indeksowych PZU nie mam jakichś wygórowanych oczekiwań i każdy roczny wynik na plus przyjmę za dobrą monetę. Równocześnie biorę pod uwagę ewentualne straty - hossa w USA trwa długo i wyceny akcji nie są niskie.

Dlatego, jeśli chcecie również przetestować te fundusze, dobrze się nad tym zastanówcie i inwestujcie wyłącznie nadwyżki finansowe, pieniądze, których nie boicie się stracić. Na pewno zachęcam choćby do przemyślenia tematu, także osoby, które dotąd omijały giełdę. Zainwestowane pieniądze potraktowałbym jako koszt praktycznego szkolenia. Zaręczam, że nawet wrzucenie testowej stówy do funduszy skłania do większego zainteresowania się inwestowaniem.

Z kolei dla osób takich jak ja, które od dawna zajmują się giełdą samodzielnie, pasywne inwestowanie jest oddzielną strategią uzupełniającą ulubioną metodę.