czwartek, 13 września 2018

Moje pieniądze marnują się na lokatach. Co robić?

W tym tygodniu po raz kolejny dostałem maila z podobnym pytaniem, które stale się powtarza:

Moje pieniądze marnują się na lokatach. Co robić?


W sumie zmieniają się tylko kwoty, a problem ciągle powraca.

Jak odpowiedzielibyście na tak zadane pytanie? Jakie macie pomysły? Zapraszam do komentarzy.


Sam zawsze zaczynam od tego, że dopóki dokładnie nie rozpoznam sytuacji życiowej pytającego, dopóty wszelkie konkretne porady są bezsensowne.

Musiałbym spotkać się z taką osobą i dłużej porozmawiać, a skoro nie posiadam licencji doradcy inwestycyjnego, poruszałbym się po dość grząskim gruncie i w ten sposób błędne koło się zamyka.

Dlatego moje odpowiedzi zapewne nie do końca satysfakcjonują wysyłających mi wiadomości.

Co na pewno da się zrobić?

Najpierw upewniłbym się, czy pieniądze faktycznie pracują na najwyżej obecnie oprocentowanych lokatach - tu odsyłam do comiesięcznego zestawienia publikowanego na blogu.

Jeśli nie, warto poświęcić te kilka-kilkanaście minut na optymalizację.

Przykładowo - przy kwocie do 20 tys. zł mamy dostępną trzymiesięczną Lokatę Bezkarną dla nowych klientów w BGŻOptima na 3,5%, przy większej kwocie przyjrzałbym się Kontu Oszczędnościowemu w Getin Banku na 3% (do 200 tys. zł, możliwe 3,5% do 10 tys. zł).

Uwaga! Artykuł zawiera linki afiliacyjne, czyli otrzymam wynagrodzenie za założone przez Was konta i lokaty. Z góry dziękuję.

Na pewno należy przy tym uważać, aby w żadnym banku nie przekroczyć równowartości 100 tys. euro - do tylu działa ochrona BFG.

Do rozważenia jest też podkręcenie zysków z banków dzięki wybranym promocjom.

A co z długami?

Jestem absolutnym wrogiem kredytów konsumpcyjnych. Pozbądź się ich jak najszybciej. Bez wymówek.

Kto chce korzystać z dźwigni na rynkach kapitałowych, uzyska ją bez trudu używając instrumentów pochodnych. Żadne kredyty nie są do niczego potrzebne.

Ciężko uwierzyć, ale natknąłem się na przypadki osób, które równocześnie pozakładały lokaty i na przykład regularnie płaciły odsetki za korzystanie z kredytu odnawialnego na koncie osobistym.

Z kredytem hipotecznym temat jest trudniejszy i wymagałby oddzielnej analizy. Osobiście nadpłacałbym, o ile to możliwe - niskie stopy procentowe nie będą wieczne, podobnie jak dobra koniunktura gospodarcza i brak problemów ze znalezieniem nowej pracy.

Jeżeli nie masz kredytów konsumpcyjnych i jedynie ewentualnie spłacasz hipoteczny, upewnij się, że posiadasz fundusz awaryjny na nagłe wydatki typu nieplanowana wizyta u lekarza, wymiana zepsutej pralki itp.

Ważne, żeby te środki były dostępne w każdej chwili, czyli w grę wchodzi tradycyjna koperta, konto osobiste i ewentualnie oszczędnościowe (jest kilka, z których da się wypłacać bezpłatnie ile razy tylko chcemy w miesiącu - na przykład Konto Smart w BGŻOptima otwierane z Lokatą Bezkarną).

Kolejny temat to fundusz bezpieczeństwa (poduszka finansowa), czyli środki które pozwolą Ci przetrwać, kiedy utracisz obecne główne źródło dochodów. Standardowo powinny to być co najmniej równowartość trzymiesięcznych wydatków danej osoby/rodziny (jeśli utrzymujesz ją samodzielnie).

Lepiej jeśli ta poduszka jest nawet większa, czyli na przykład sześciomiesięczna.

Zasadniczo nie tracimy pracy zbyt często. Dlatego część pieniędzy wrzuciłbym na konto oszczędnościowe i część na krótkoterminowe lokaty (trzymiesięczne).

W sumie standardowo powinno wystarczyć jakieś 30-50 tys. zł na lokatach/kontach oszczędnościowych (w niektórych przypadkach kwota będzie znacznie większa). A co z resztą?

No i tu pojawia się cała gama przeróżnych pomysłów.

W tym miejscu zachęcam do zapoznania się z Elementarzem Inwestora. Co prawda nie są dodawane nowe materiały, ale wciąż działa grupa na Facebooku (blisko ponad 6 800 uczestników).

Powtórzę, że nie istnieje uniwersalna recepta na ulokowanie tych nadwyżek, ponieważ każda osoba ma indywidualne cele finansowe, inny poziom wiedzy, kapitału, odmienną sytuację rodzinna itd.

Na pewno uważajcie na wszelkiej maści (pseudo)doradców, którzy chętnie "zaopiekują się" Waszymi pieniędzmi w specyficzny sposób, czyli oferując pomysły i rozwiązania dające im najwyższą prowizję. Stosują oni przeróżne sztuczki bazując na chciwości klientów. Ta chciwość zaślepia i dlatego ludzie pakują się w kolejne wersje Amber Gold.

Proponuję być ostrożnym i trzymać się zasady: lepiej stracić okazję niż pieniądze. Jeśli czegoś nie rozumiesz, lepiej w to się nie pakuj.

Poza tym wszystkie inwestycje wiążą się z mniejszym lub większym ryzykiem utraty części lub nawet całości kapitału, także fundusze inwestycyjne określane jako "bezpieczne".

Dlatego rozumiem pęd do nieruchomości, ponieważ być może nie dają one najwyższych stóp zwrotu, ale jeśli kupujesz za swoje i nawet przepłacisz, to nie ma opcji, abyś stracił wszystko. Po sprzedaży zawsze zostanie jakiś kapitał.

Natomiast ze względu na wysoki próg wejścia nie każdy jest w stanie tak inwestować, a posiłkowanie się kredytem wprowadza element ryzyka i w takiej opcji potencjalne straty mogą być takie same jak w wielu innych inwestycjach.

Co do giełdy i ogólnie rynków kapitałowych, generalnie sugeruję rozpoczynanie od małych sum i stopniowe ich zwiększanie wraz z rosnącym doświadczeniem.

Alternatywną opcją jest regularne kupowanie tanich funduszy indeksowych/ETF-ów i skupienie się na innych zajęciach. Taka strategia działała i działa na rynku amerykańskim. Na polskim raczej nie.

Obecnie problemem jest ryzyko wejścia na szczytach hossy i kto nie jest gotowy na duże wahania kapitału w bessie może nie wytrzymać presji sprzedając wszystko w dołku. W przypadku nowicjusza taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

Dlatego być może zamiast martwić się niską stopą zwrotu z kapitału, lepiej skoncentrować się na tym, nad czym mamy kontrolę? Czyli na czym?

Na rozwoju osobistym, podnoszeniu kwalifikacji i ewentualnie budowie własnego biznesu.

A lokaty, konta oszczędnościowe czy obligacje powinny również stanowić jakąś część portfela inwestycyjnego (klasyczny model: 60% ryzykowne aktywa, 40% bezpieczne). W razie bessy ich posiadanie pozwoli utrzymać wynik portfela na przyzwoitym poziomie, bez gwałtownych obsunięć kapitału. Dopiero w tak trudnych chwilach człowiek rozumie, że jednak ta pogardzana dziś lokata posiada jakieś zalety.

Ciekaw jestem Waszych opinii. Zapraszam do dyskusji.