piątek, 29 czerwca 2018

Hrywna lepsza niż bitcoin? Na czym zarabiamy, a na czym tracimy w tym roku

Gdyby ktoś na początku roku stwierdził, że warto sprzedać bitcoiny i zamienić cyfrową "walutę" na ukraińskie hrywny, na pewno pomyślałbym, że  ten ktoś wygaduje brednie podobne do tych o niskim pressingu trenera Nawałki.

Tymczasem okazuje się, że wcale nie był to taki zły pomysł.

Akurat kończy się pierwsze półrocze i sprawdźmy, na czym zarabiamy w tym roku, a na czym tracimy z polskiego punktu widzenia, czyli traktując jako walutę bazową złotego:


Oczywiście należy spojrzeć na wszystkie kursy również w nieco szerszej perspektywie i wspomniana hrywna w rzeczywistości jedynie lekko odreagowuje wcześniejsze załamanie:


Natomiast bitcoin do grudnia ubiegłego roku notował astronomiczne wzrosty.

Sygnałem ostrzegawczym przed nadchodzącym przekłuciem balona spekulacyjnego było opisywane na blogu wprowadzenie kontraktów terminowych na BTC na rynkach regulowanych. Po prostu zawodowi spekulanci mogli zagrać na spadki bez obawy o wypłacalność drugiej strony.

Osobiście nadal nie przekonałem się do kryptowalut i pozostaję obserwatorem.


Ostatnie półrocze na pewno było słabe dla złotego, a w przypadku walut trzymanych  na lokatach i kontach oszczędnościowych wpadły jeszcze jakieś odsetki, których tu nie uwzględniłem.

Osobiście stosuję tu taktykę regularnych zakupów (głównie w kantorze online - Walutomacie) za nieduże kwoty, a jedynie wykorzystuję większe spadki (np. tegoroczne dołki na dolarze w okolicach 3,30 zł) na dodatkowe dobranie. Waluty wydaję częściowo za granicą i z zasady nie sprzedaję.

Co do mieszkań - poświęciłem im oddzielny wpis. Średni wzrost cen niewiele mówi, ponieważ pojawiły się miasta, gdzie nastąpiła nawet dwucyfrowa zwyżka w skali roku, a w przypadku mieszkań na wynajem dochodzi jeszcze przecież zysk z najmu. W sumie sytuacja wygląda lepiej niż w mojej tabelce, przynajmniej w dużych miastach i kurortach.

Jeżeli chodzi o lokaty i konta oszczędnościowe, regularny Czytelnik bloga bez większego kłopotu wyciągnął mniej więcej tyle, czyli 1-1,5% w ostatnim półroczu, a co zaradniejsi spokojnie więcej dzięki wybranym promocjom (dodatkowy tysiąc zł w pół roku to kolejny procent zysku na płynnym kapitale o wartości 100 tys. zł).

Na przykład w tym momencie w Banku Millennium możemy w bardzo łatwy sposób zarobić 200 zł - więcej na ten temat znajdziecie tutaj.

Dane na temat funduszy oparłem o informacje z serwisu Analizy Online. Wybrałem średnią dla każdej grupy.

W przypadku inflacji CPI GUS podawał, że w maju w stosunku do grudnia 2017 r. wzrosła ona o 0,6%, więc dorzucam 0,1-0,2% za kolejny miesiąc.

Niewątpliwie wielkim rozczarowaniem pierwszej połowy roku okazała się warszawska giełda. Przypomnę, że 23 stycznia br. indeks szerokiego rynku WIG pobił rekord wszech czasów i dokładnie od tego dnia rozpoczął... zjazd, o czym wspomniałem wczoraj na Twitterze:
Dzisiejsze strojenie okienek na koniec półrocza niewiele poprawiło sytuację i w dłuższym terminie wykres nadal wygląda źle:


Na szczęście pojawiły się rodzynki - na przykład wielu producentów gier: aż trzy spółki z tego segmentu zanotowały wzrosty o co najmniej 100 procent (Vivid Games, 11 bit studios i Playway), a CD Projekt amortyzował spadki indeksu WIG20.

Dla mnie osobiście nieprzyjemnym zaskoczeniem jest tegoroczna słabość małych spółek. Jesienne odbicie nie przerodziło się w nic trwalszego i sWIG80 zsuwa się coraz niżej:


Pesymizm wśród inwestorów jest naprawdę wielki i dorównuje mojemu sceptycznemu nastawieniu do GPW. Inwestuję tu jedynie niewielkie pieniądze na emerytalnym rachunku IKE i na razie w tej kwestii nic się nie zmieni.

Moim zdaniem rynek się boi, że OFE wcale nie zostaną "sprywatyzowane", tylko środki trafią do Funduszu Rezerwy Demograficznej, co wywoła wielkie zamieszanie na GPW.

A sama GPW przedstawiła w tym tygodniu strategię na kolejne lata. Coś mało w niej inicjatyw dla inwestorów...

PORTFEL IKE

O ruchach w portfelu informowałem na bieżąco pod majowym przeglądem giełdowym (o lipcowych będę pisał tu w komentarzach). Wtedy zastanawialiśmy się, czy wsparcie w rejonie 2200 pkt na WIG20 zatrzyma spadki. Nie udało się i zeszliśmy niżej, wczoraj nawet poniżej 2100 punktów.


Nic dziwnego, że spada również ETF naśladujący ruchy indeksu największych spółek z GPW - aktualnie jest to najgorsza inwestycja w portfelu IKE. Gdyby była to pojedyncza spółka, zapewne już bym się jej pozbył. W tym przypadku eksperyment trwa i jeśli indeks spadnie jeszcze niżej, do portfela wpadną kolejne ETF-y. Maksymalnie przeznaczę na nie 10 tys. zł. Myślę, że raczej mniej.

Aktualne pozycje w portfelu:


Oprócz tego trzymam tu jeszcze ponad 15 tys. zł gotówki.

Ustawiłem różne zlecenia kupna i zapewne coś wpadnie do koszyka w najbliższych tygodniach.

Aktualnie nie czuję potrzeby angażować się na polskiej giełdzie z większym kapitałem i frustrować razem z garstką niedobitków próbujących tu wyrwać parę groszy dla siebie. Natomiast wierzę, że w przyszłości da się zarobić także na GPW, tak jak udało się to ostatnio na przykład inwestującym w akcje producentów gier.