niedziela, 10 grudnia 2017

Nadchodzi fundamentalna zmiana dla bitcoina. Co dalej z wirtualną walutą?

Interesuję się bitcoinem od dość dawna i już 4 lata temu ukazał się tu na blogu gościnny artykuł Przemka Gerschmanna przybliżający temat. W momencie publikacji wpisu bitcoin kosztował 750 dolarów, teraz kilkanaście tysięcy.

Fot. geralt
Przyznaję, że odpuszczenie wejścia w kryptowaluty było moim największym błędem inwestycyjnym w tym roku.

Owszem, uważam, że obecnie jest to wielka bańka spekulacyjna. Jednak na tyle duża, że mogłem, a nawet powinienem w niej przynajmniej przez jakiś czas uczestniczyć.

Natomiast nie czuję żadnej zawiści wobec tych, którzy zarobili, wręcz przeciwnie. Pogratulowałem na Facebooku i Twitterze.
Jednak trzeba dodać jeszcze ważną rzecz. Papierowy zysk wciąż nie jest realnym zyskiem, dopóki nie zostanie zrealizowany.

Tymczasem nadchodzi fundamentalna zmiana dla bitcoina, która jeszcze zwiększa ryzyko (tak jakby teraz brakowało emocji).

Co to za zmiana?


Zainteresowani tematem z pewnością doskonale wiedzą.

Aktualizacja godz. 10:20.

Już dziś w nocy polskiego czasu startują kontrakty terminowe na bitcoina na giełdzie Cboe w Chicago oparte o notowania z Gemini - factsheet.

Władze CBOE zapowiadają, że jeśli notowania BTC zmienią się o 10 procent, handel zostanie zatrzymany na 2 minuty, a jeśli o 20 procent, na pięć minut.

Z kolei w poniedziałek 18 grudnia ruszą futures'y na większym rynku CME z kursem bitcoina wyliczanym na podstawie czterech giełd kryptowalut.

Na CME każdy kontrakt BTC będzie miał wartość 5 bitcoinów, a minimalny krok w notowaniach wyniesie 5 dolarów (czyli zmianę na rachunku posiadacza o 25 dolarów). Handel nimi będzie trwał od północy w nocy z niedzieli na poniedziałek naszego czasu do godz. 23 w piątek, z godzinną przerwą codziennie od 23 do 24.

Więcej w specyfikacji kontraktu.

Ze względu na zabójczą zmienność osobiście na razie nie zamierzam się w to bawić, również za pośrednictwem kontraktów CFD.

Co to wszystko oznacza?

Pojawi się duża grupa graczy zainteresowanych grą na spadki i zarabianiem na nich. Do tej pory powstrzymywał ich brak regulowanego rynku dla derywatów BTC.

Z kolei optymiści powiedzą, że dzięki wejściu na rynki regulowane w bitcoina po stronie kupujących wejdą inwestorzy, którzy dotąd nie mogli w niego wchodzić z powodów regulacyjnych, na przykład inwestorzy instytucjonalni.

Osobiście gdybym obecnie posiadał bitcoiny, na pewno sprzedałbym przynajmniej ich część i zainkasował zysk. Prawdopodobnie jeszcze przed startem kontraktów zaobserwujemy potężne wahania kursu bitcoina.

Nikt nie wie, jak wysoko zawędruje bitcoin, czy minęliśmy już szczyt, czy będzie jeszcze wyżej. Jednak doświadczenie mi podpowiada, że to może być (ale oczywiście nie musi) przełomowy moment.

Oczywiście znajdziemy zupełnie przeciwne opinie - na przykład jeden z bliźniaków Winklevoss (tych od Facebooka) twierdzi, że to dopiero początek fali wzrostowej i bitcoin zdrożeje jeszcze 10-20 razy, kiedy ludzie zrozumieją, że zastąpi on złoto.

Z tego powodu moja strategia byłaby taka, żeby teraz sprzedać część, a resztę trzymać, aby też dać szansę realizacji wizji braci Winklevoss.

A jakie jest Wasze zdanie? Zapraszam do komentarzy. Ciekawi mnie zwłaszcza opinia posiadaczy krytpowalut.