niedziela, 21 lutego 2016

Oto magiczna formuła finansów osobistych i ich 10 fundamentów

Dawno nie pisałem o finansach osobistych, więc uznałem, że przyszła najwyższa pora na odświeżenie tematu z perspektywy 2016 roku.

Zacznę od przypomnienia, że naprawdę istnieje magiczna formuła finansów osobistych, czyli:

ZAROBKI - WYDATKI = OSZCZĘDNOŚCI

Dlatego trzeba zwiększać zyski i optymalizować wydatki, aby wzrosły nasze oszczędności, a tym samym poziom zamożności. Najkrócej mówiąc, nasz idealny model finansowy wygląda tak:

ZAROBKI > WYDATKI

fot. Nhuisman/Flickr

O ile w przypadku wydatków w końcu dojdziemy do ściany, czyli minimum, poniżej którego nasze życie przestaje być komfortowe, to nie istnieją ograniczenia, co do wielkości przychodów. Wielu oszczędzających zdaje się o tym czasem zapominać, na przykład zadowalając się pracą przy prowadzeniu budżetu domowego.

Tak, budżet jest ważny. Jednak nie najważniejszy. Nie wystarczy spisywać paragony i brać prysznic, zamiast zażywać kąpieli.

No dobrze, ale od czego zacząć?


1. Stwórz fundusz awaryjny (1000-3000 zł).

Nawet jeśli ugrzęzłeś w długach konsumpcyjnych o wysokim oprocentowaniu, zbuduj choćby najskromniejszy funduszu awaryjny, który wykorzystasz w takiej sytuacji jak naprawa zepsutej pralki, awaria samochodu czy nieplanowane wydatki na leki.

Jaka powinna być wielkość tego funduszu?

Minimum 1000 zł, optymalnie 3000 zł lub więcej. Jeśli nie posiadasz takiego funduszu, regularnie odkładaj choćby po 50 zł miesięcznie, ale zmuś się i rób to od teraz bez czekania na katastrofę. Prędzej czy później ona niestety nadejdzie. Gwarantuję.

Te środki powinny być przede wszystkim łatwo dostępne, czyli nie zakładamy lokaty, tylko trzymamy pieniądze w zwyczajnej kopercie lub na koncie bankowym, z którego łatwo i szybko wypłacimy środki.

Może się do tego celu przydać na przykład Konto Godne Polecenia na 4% w BZ WBK z bezpłatną (do 30 czerwca 2017 r.) kartą debetową MasterCard Omni (możesz założyć trzy rachunki z limitem 4000 zł każdy). Uwaga! Powyżej widzisz link afiliacyjny, czyli dostanę wynagrodzenie po spełnieniu przez Ciebie określonych warunków - dzięki!).

2. Zaatakuj długi konsumpcyjne.

Tak, "zaatakuj" - to najlepsze słowo. Trzeba się zmotywować i walczyć z długami aż do zwycięstwa. Taki dług wyniszcza zarówno psychicznie, jak też finansowa, więc naprawdę nie szukaj dróg na skróty, tylko trzeba mocniej zacisnąć pasa, sprzedać niepotrzebne rzeczy i ciężej pracować, a nie szukać dziwnych rozwiązań typu gra w Lotto czy pseudospekulacja na rynkach kapitałowych (ciężar długu generuje dodatkowy stres, co zazwyczaj pogarsza wyniki).

Poszukujących inspiracji i konkretnych metod odsyłam do darmowego kursu "Pokonaj swoje długi."

3. Stwórz budżet domowy.

Istnieje wiele podejść do tego zagadnienia. Aktualnie Marcin Iwuć publikuje cykl artykułów na ten temat. Wcześniej zajmował się nim (i nadal zajmuje) Michał Szafrański.

Na pewno znajdziecie tam wiele pożytecznych wskazówek i zainteresowanych zachęcam do zapoznania się z tymi materiałami.

Jednak osobiście uważam, że po pewnym przepracowaniu tematu da się budżetowanie znacznie uprościć i zautomatyzować nawet bez ciągłego spisywania wydatków. Dlatego podobają mi się proste rozwiązania - jak choćby ten szablon Michała.

Poza tym nie wszystko od nas zależy i musimy do rozsądnego gospodarowania pieniędzmi przekonać także pozostałych członków rodziny. A różnie z tym bywa. Często jedynym wyjściem jest pójście na jakiś kompromis.

4. Zbuduj poduszkę bezpieczeństwa (minimum trzymiesięczne wydatki, docelowo sześciomiesięczne).

Jeżeli wreszcie uporządkowaliśmy finanse domowe na tyle, że posiadamy funduszu awaryjny, pozbyliśmy się długów konsumpcyjnych i pożyczek, a dzięki budżetowi domowemu udaje nam się co miesiąc generować nadwyżki finansowe z czasem ta kwota staje się coraz większa i zaczynamy zastanawiać się, co z nią zrobić.

Do głowy przychodzi wiele mądrzejszych i głupszych pomysłów. Dlatego proponuję twardo stąpać po ziemi i spokojnie budować poduszkę bezpieczeństwa, czyli równowartość co najmniej trzymiesięcznych naszych wydatków - moim zdaniem docelowo ta kwota powinna sięgać wydatków sześciomiesięcznych, a w przypadku nieregularnych dochodów nawet więcej.

I teraz ważna rzecz - chodzi o wydatki, a nie pensje, co jest szczególnie istotne w przypadku rodzin. Jeżeli mąż zarabia 2500 zł netto, żona 2500 zł netto, a ich przeciętne wydatki miesięczne wynoszą 4000 zł, to absolutnie minimalna poduszka bezpieczeństwa powinna wynosić 12 000 zł (a nie na przykład 7500 zł, co wynika z przemnożenia wynagrodzenia jednej osoby przez 3);  docelowo 20 000 zł.

Ta poduszka nie jest funduszem awaryjnym, z którego finansujemy nieoczekiwane nieduże wydatki, tylko służy do naprawdę trudnych momentów - na przykład utraty pracy czy poważnej choroby.

Dopiero wtedy sięgamy po te pieniądze.

Zupełnie inaczej szuka się pracy z nożem na gardle w postaci braku środków na opłaty na najbliższy miesiąc, a inaczej z komfortem, kiedy nie musimy rzucać się na byle jaką ofertę, tylko czekamy na coś bardziej nam odpowiadającego.

Co więcej, osoby planujące założyć jakiś biznes również powinny zacząć od zbudowania takiej poduszki finansowej i to nawet sporo większej - nawet najlepsze pomysły rzadko kiedy od razu przynoszą zyski, natomiast koszty pojawiają się od razu.

Podobnie jak w przypadku funduszu awaryjnego liczy się przede wszystkim dostępność środków, a nie walka o każdy procent zysku. Jednak skoro kwota sięga zazwyczaj kilkunastu-kilkudziesięciu złotych, to można część tego funduszu wrzucić na krótkoterminową lokatę (do 3 miesięcy). Tu już w grę w skali roku wchodzą setki złotych z dodatkowych odsetek, a w końcu prawdopodobnie nie będziemy od razu potrzebowali całego funduszu awaryjnego (na przykład w razie  zwolnienia z pracy), a jeśli nawet tak, to po prostu zerwiemy lokatę przed czasem.

Jeżeli posiadasz co najmniej 10 tys. zł, rozważ ofertę Toyoty Banku. Dzięki bonusom możesz "podkręcić" oprocentowanie lokaty nawet do 7% - więcej dowiesz się w oddzielnym artykule

5. Zbieraj na wkład własny do kredytu hipotecznego.

Dla większości ludzi największym wydatkiem w życiu jest zakup mieszkania lub budowa domu (albo jedno i drugie po kolei). 

Oczywiście istnieją szczęśliwcy, którzy odziedziczyli nieruchomość, mają bogatych rodziców czy w młodym wieku zrobili karierę i duże pieniądze (na przykład wybrani sportowcy).

Pomijając te dość nieliczne przypadki pozostali najczęściej zaciągają kredyt hipoteczny, a wcześniej muszą uzbierać minimalny wkład własny. Formalnie w tym roku wynosi on 15%, a w 2017 r. wzrośnie do 20% wartości nieruchomości.

20% dla mieszkania o wartości 300 tys. zł oznacza 60 tys. zł, czyli naprawdę sporo, zwłaszcza dla młodych ludzi zaczynających karierę zawodową. No a trzeba jeszcze doliczyć koszty urządzenia się.

Dlatego przydaje się tutaj program "Mieszkanie dla Młodych". Dla wielu osób będzie on pewnie jedynym sposobem na uzupełnienie wkładu własnego.

Osobiście uważam, że warto zbierać na ten wkład własny także dlatego, żeby nauczyć się regularnego oszczędzania. 

Skoro te środki mają konkretny cel, raczej nie obciążałbym ich dodatkowym ryzykiem i nie wychodził poza lokaty, konta oszczędnościowe i obligacje skarbowe.

Poza tym można znacznie przyspieszyć proces przez prosty manewr - zarobkowy wyjazd zagraniczny. Według mnie każdy młody człowiek powinien wyjechać na jakiś czas do pracy za granicę, żeby poznać język, inną kulturę i poszerzyć swoje horyzonty. Poza tym 10 tys. funtów odłożone na wkład własny na mieszkanie w Polsce dla pracującego na Wyspach nie jest jakąś oszałamiającą sumą.
 
6. Ruszaj w drogę do wolności finansowej, czyli inwestuj w siebie i... zbieraj na emeryturę.

Wolność finansowa zalicza się do dość ogólnych pojęć, oznaczających dla każdego trochę coś innego. Przyjmijmy, że w ten sposób określamy stan, w którym nie musimy pracować zarobkowo, tylko ewentualnie dla przyjemności.

Dlatego ideałem jest sytuacja, kiedy uda nam się zamienić własne hobby w biznes - jeżeli komuś się powiodło, zapraszam do podzielenia się swoją historią w komentarzach.

W ogóle uważam, że warto inwestować w swój biznes, ale nie tylko. Firma może zbankrutować natomiast nasze umiejętności i wiedza pozostają. Dlatego na pierwszym miejscu postawiłbym inwestowanie w siebie. 

Jeżeli na przykład jesteś inżynierem i dodatkowo nauczysz się jakiegoś rzadkiego, poszukiwanego języka (powiedzmy norweskiego), wtedy twoje zarobki po prostu poszybują w górę i nie musisz szukać jakichkolwiek rewelacyjnych stóp zwrotu z inwestycji.

Raczej będziesz martwił się o rosnący kapitał i szukał dla niego bezpiecznej przystani.

Wszelkie inne inwestycje wiążą się z ryzykiem utraty części lub całości włożonych środków. Z tego powodu tak ważny wydaje się komfort, który daje nam brak zobowiązań i margines bezpieczeństwa zapewniany przez fundusz awaryjny i poduszkę bezpieczeństwa.

Zawsze najpierw zadaj sobie proste pytanie - Czy w ogóle mogę pozwolić sobie na jakiekolwiek ewentualne straty? Również te psychologiczne.

Poza tym inwestujmy wyłącznie nadwyżki finansowe i tylko w to, co rozumiemy.

No dobrze, ale w co konkretnie?

Odpowiedź nie jest prosta i dlatego powstał cykl "Elementarz Inwestora", który planujemy kontynuować. Na razie zainteresowanych odsyłam do wcześniejszych materiałów - spis artykułów.

Jeżeli mieszkasz w Polsce i tu płacisz podatki, w przypadku inwestycji giełdowych najlogiczniejsze wydaje się najpierw wykorzystanie limitu IKE (w 2016 r. 12 165 zł), ewentualnie IKZE (4866 zł w 2016 r.), a dopiero potem inwestowanie na innych rachunkach.

Sam inwestuję na rachunku IKE w DM BOŚ [link afiliacyjny], o czym staram się regularnie pisać w comiesięcznych przeglądach giełdowych - podsumowanie stycznia.

Dlaczego warto z tego korzystać?

Nie płacimy podatku Belki (19% zysku), ani podatku od dywidend (też 19%). Z latami kwoty się kumulują do naprawdę istotnych.

Ktoś powie - ale ja nie chcę czekać do sześćdziesiątki, aby korzystać z życia i pieniędzy!

Dlatego po wykorzystaniu limitów wpłat (lub częściowym wykorzystaniu) możemy podejmować dowolne inne działania. Nikt tego nie broni. To jest tylko fundusz zwiększający mikrą emeryturę z ZUS-u.

7. Zapewnij dobry start finansowy dzieciom.

Rodziny z dziećmi powinny pomyśleć o zebraniu środków na finansowanie nauki dzieci. Nawet jeśli nie będą chciały one potem studiować, dostaną solidną kwotę na start życiowy, raczej wędkę niż rybę.

Osobiście ostrzegam przed pseudopolisami inwestycyjnymi, które przede wszystkim zapewniają zysk sprzedawcom i ubezpieczycielom, którzy wykorzystują miłość rodziców w swoich sztuczkach marketingowych.

Tutaj znajdziecie przykładową strategię.

Naprawdę warto pochylić się nad tematem, zwłaszcza dlatego, że już od kwietnia rusza program 500+, czyli w budżecie domowym wielu rodzin z dziećmi pojawią się dodatkowe pieniądze do zagospodarowania.

8. Pomagaj innym.

Mówi się że dobro powraca. Nie wiem, czy to jest prawdą czy nie. Wiem, że pomaganie innym sprawia prawdziwą frajdę, kiedy widzisz wymierne efekty tej pomocy.

Kiedy posiadasz trochę więcej pieniędzy, daje Ci to także okazję do okazalszego wsparcia i cichej satysfakcji.

Oczywiście, aby pomagać, nie potrzeba żadnego kapitału. Wystarczą dobre chęci.

9. Spłać kredyt hipoteczny.

Wiele osób mówi, że kredyt hipoteczny jest bardzo tani i nie opłaca się go spłacać przed czasem. Uwierzcie mi, że w Waszym życiu trafi się jeszcze okres, kiedy stopy procentowe wzrosną, być może nawet znacznie. A co jeśli na dodatek w przypadku gorszej koniunktury stracicie pracę i pozostanie dodatkowa comiesięczna rata do spłaty?

Dlatego gdybym miał taki kredyt, starałbym się go spłacić jak najszybciej, choć pozornie teraz wydaje się to niekoniecznie logiczne z czysto finansowego punktu widzenia. Liczy się też komfort psychiczny.

10. Nie zapomnij o normalnym życiu.

Łatwo pogubić się w świecie cyferek i dlatego warto podchodzić do wszystkiego z większym luzem. Tego luzu brakuje bardzo wielu osobom goniącym za pieniądzem. Na pewno łatwiej go uzyskać po zrealizowaniu większości z powyższych punktów.

Dlatego postuluję, aby w budżecie domowym koniecznie znalazła się pozycja "rozrywka", a dodatkowo powinniśmy nagradzać się za zrealizowanie kolejnego celu - na przykład uzbieraliśmy na wkład własny na kredyt hipoteczny, to nie żałujmy jeszcze paru groszy na choćby kilkudniowy wypad w fajne miejsce (wcześniej uwzględnijmy ten wydatek w budżecie).

Taka nagroda motywuje nas do działania przy realizacji celu, a potem łatwiej osiągać nam kolejne.

PODSUMOWANIE

Czy każdy musi postępować zgodnie z tymi zasadami i dokładnie w takiej kolejności.

Niekoniecznie. Po prostu wskazuję jedną z dróg, tę mniej wyboistą.

Na pewno łatwiej być wyluzowanym i pomagać innym, kiedy nie przytłaczają Cię długi czy nie martwisz się o swoją aktualną posadę - zwolnią to zwolnią. Znajdzie się coś innego.

Nie wynalazłem koła, tylko przekazuję sprawdzone na świecie zasady z dołożonym przeze mnie osobistym filtrem. Mam nadzieję, że okażą się one przydatne także i dla Was.

A jakie są Wasze doświadczenia? Czy zrealizowaliście, albo realizujecie punkty tego planu? Zapraszam do komentarzy.