Jak zapewne orientuje się większość Czytelników bloga, nie jestem zwolennikiem łączenia ubezpieczeń z inwestowaniem, ponieważ, moim zdaniem, takie produkty zazwyczaj posiadają skomplikowaną konstrukcję z licznymi pułapkami czyhającymi na klienta.
Istnieją jednak wyjątki, takie jak najlepsza polisa inwestycyjna na świecie, którą posiada 25-letni Francuz Max-Hervé George.
Pieniądze z polisy wystarczą na budowę nowego Łuku Ttriumfalnego (fot. freeimages.com) |
Max może inwestować w fundusze inwestycyjne po kursach... z przeszłości według notowań z poprzedniego piątku.
Jak to możliwe?
Tego typu polisy wybranym zamożnym klientom oferowała nieistniejąca już firma ubezpieczeniowa L’Abeille Vie. W 1997 roku ojciec wykupił całej rodzinie (w tym Maxowi) taką właśnie polisę na życie, płacąc za nią 50 tys. franków (równowartość ok. 30 tys. zł).
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy ubezpieczyciel wprowadził produkt na rynek, przepływ informacji był znacznie wolniejszy niż dziś i transakcje finansowe wykonywało się wolniej niż obecnie, ale i tak konstrukcja produktu o nazwie "Fixed Price Arbitrage Life Insurance Contract" budzi zdumienie.
Wycena jego wartości odbywała się tylko raz w tygodniu w piątki, ale w międzyczasie klienci mogli i wciąż mogą dowolnie kupować i sprzedawać jednostki funduszy inwestycyjnych dostępnych w ramach umowy.
Wspaniała sprawa - wyobraźcie sobie, że możecie nabyć dziś jednostki funduszu podążającego za indeksem warszawskiej giełdy WIG po kursie niższym o 2,7% od bieżącego, czyli według cen z poprzedniego piątku 13 marca. Z kolei w razie spadków przeskakujecie do funduszu bezpiecznego. I tak tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku...
Uwaga! Możesz zupełnie bez żadnego wkładu finansowego zyskać co najmniej 55 zł w promocji Comperia Bonus 3, jeśli założysz darmowe Wymarzone Konto w Raiffeisen Polbanku. Szczegóły znajdziesz w oddzielnym artykule.
Jak stwierdził młody Francuz w rozmowie z portalem "Business Insider", dziwnym trafem takie same polisy posiada wielu dawnych menedżerów L’Abeille Vie. C'est la vie...
Oczywiście kilkuletni Max nie zdawał sobie nawet z tego sprawy, co się dokładnie dzieje, zanim sam nie przejął zarządzania polisą. Natomiast z ujawnionych przez sąd w 2007 roku wyliczeń wynika, że średnia roczna stopa zwrotu z inwestycji wynosiła 68,6%.
W sumie nie tak znowu wiele, skoro wszystkie transakcje były zyskowne, choć nie wiemy dokładnie, jakie fundusze są do wyboru i ile zysku zjadają opłaty
We wspomnianym 2007 roku portfel inwestycyjny rodziny George był wart 9,6 mln euro, z czego 1,4 mln euro należy do Maxa.
Młodzieniec poszedł za ciosem i w ubiegłym roku pożyczył z banku blisko 20 mln euro, które zainwestował w swoją magiczną polisę (można do niej dopłacać).
Co ciekawe, jej dokładna wartość nie jest w tej chwili znana, ponieważ aktywa L’Abeille Vie przejęła Aviva tocząca batalie sądowe z rodziną George o unieważnienie niekorzystnej umowy. Ubezpieczyciel uprzykrza klientom życie między innymi w ten sposób, że uchyla się od podawania wartości portfela.
Jak dotąd ubezpieczyciel przegrał wszystkie sprawy sądowe, łącznie z tą we francuskim Sądzie Najwyższym. Ten ostatni zawyrokował, że polisa jest ważna i Aviva musi wywiązać się z umowy.
Jednak ubezpieczyciel nie poddaje się i składa kolejne apelacje, przegrywając wszystko i ponosząc dodatkowe koszty. Ostatnio stało się tak w środę 18 marca - sąd nakazał ubezpieczycielowi honorować umowę i dodatkowo zarządził zapłatę 4,8 mln euro rodzinie Maxa tytułem szkód za ograniczanie jej możliwości inwestycyjnych przez ubezpieczyciela.
Gra toczy się o olbrzymią stawkę, ponieważ przyjmując tylko kwotę początkową 1,4 mln euro w 2007 roku z portfela Maxa, który teraz już sam zarządza środkami, przy rocznej stopie zwrotu na poziomie 68,6% w 2014 roku wartość polisy przekroczyła 50 mln euro, a po dorzuceniu do niej kolejnych 20 mln euro, wkrótce stanie się ona gigantyczna, liczona w miliardach euro, czyli sięgająca wartości całej firmy ubezpieczeniowej Aviva France.
I pomyśleć, że wielu klientów zgodziło się na zmianę warunków polisy na takie, które zastopowały handel po kursach z przeszłości w zamian za bonus w wysokości... 100 franków (równowartość ok. 60 zł). Zapewne plują sobie w brodę do dziś.
Na koniec zauważmy paradoks życia Maxa, który jest uwięziony w złotej klatce. Polisa ostatecznie wygaśnie dopiero po jego śmierci, a zatem skorzystają z niej przede wszystkim jego spadkobiercy, albo sam wcześniej skusi się na ugodę z Avivą i zadowoli się potężnym odszkodowaniem. Co powinien wybrać?