środa, 11 czerwca 2014

Koniec hipotecznych kredytów walutowych, czyli pora na... tańsze wakacje

Rok temu Komisja Nadzoru Finansowego wydała rekomendację S. Jedno z jej zaleceń brzmi:

"Rekomendacja 6 

Bank powinien udzielać klientom detalicznym kredytów zabezpieczonych hipotecznie wyłącznie w walucie, w jakiej uzyskują oni dochód, także w przypadku klientów o wysokich dochodach."

Jednocześnie nadzorca wyznaczył bankom termin wdrożenia tych zaleceń w życie najpóźniej do 1 lipca 2014 roku, a więc za niecałe trzy tygodnie nastąpi oficjalny koniec hipotecznych kredytów walutowych

No niezupełnie - przecież pozostają setki tysięcy rodzin, które latami będą spłacały zaciągnięte wcześniej zobowiązania. Zainteresowanych tematem zabezpieczenia kredytu walutowego przed ryzykiem zmian kursów odsyłam do artykułu Michała Szafrańskiego.

Sprawa nie wywołuje obecnie wielkich emocji z prozaicznego powodu - banki praktycznie już nie udzielają takich pożyczek, ponieważ ze względu na wysokie marże oraz dodatkowe obostrzenia klienci uważają je za nieatrakcyjne w porównaniu z kredytami złotowymi.

Podobnie ostygł rynek nieruchomości i nadal nie widać na nim wyraźnego ożywienia.

Bardziej martwią się osoby zarabiające w euro czy funtach, które nie będą mogły wziąć kredytu w PLN-ach.

A o co chodzi z tymi tanimi wakacjami?


Lefkada, Grecja (fot sxc.hu)
Skoro Polacy nie będą brali kredytów walutowych, więc znika jedna ze składowych popytu "podbijającego" cenę franka, euro czy dolara w stosunku do złotego. To oczywiste i już zapewne zostało zdyskontowane w bieżących kursach.

Natomiast nagromadziło się kilka innych pozytywnych czynników sprzyjających urlopowiczom.

Przede wszystkim - inflacja CPI podawana przez GUS notuje rekordowo niskie poziomy, co zaskoczyło także NBP.

Uwaga! Zupełnie inaczej wygląda podaż pieniądza mierzona agregatem M3 - ta ostatnia wzrosła  w skali roku o 5,4%.

Przypomnę, że celem inflacyjnym naszego banku centralnego jest poziom 2,5 procent, więc 0,3 proc. z kwietnia może skłonić NBP do jeszcze jednej obniżki stóp procentowych, zamiast do niedawna oczekiwanej stabilizacji i późniejszej fali podwyżek. Obniżka jest możliwa także w świetle mieszanych danych napływających z polskiej gospodarki.

Z tego powodu pojawił się zagraniczny popyt na polskie obligacje, których rentowności znowu spadły:



Ręce mogą zacierać także posiadacze lokat, którzy notują realne zyski większe od oczekiwanych. Więcej na temat najlepszych lokat znajdziesz w tradycyjnym zestawieniu.

Ten sam popyt pozytywnie wpłynął na kurs złotego i w efekcie teraz płacimy za euro mniej niż w ubiegłe wakacje:

Kliknij, aby powiększyć
W dłuższym horyzoncie czasu obserwujemy tu trend boczny - nic ekscytującego.

Obawiający się deflacji i pogłębienia stagnacji gospodarczej Europejski Bank Centralny zapowiedział podjęcie szeregu kroków (w tym wprowadzenie ujemnych stóp depozytowych oraz prawdopodobne uruchomienie europejskiej wersji QE), których pośrednim skutkiem powinna być relatywna słabość wspólnej waluty.

Ten pusty pieniądz nie krąży w realnej gospodarce zbyt szybko. Za to podbija ceny niektórych aktywów na rynkach kapitałowych - stąd rekordy wszech czasów na DAX-ie czy S&P 500.

Do tej pozytywnej wakacyjnej układanki brakuje nam jeszcze taniego paliwa. Niestety akurat w tym przypadku ceny nie chcą za bardzo spadać.

Mimo wszystko wakacje powinny być stosunkowo tanie, zarówno krajowe, jak i zagraniczne, więc wypada mi tylko życzyć Wam dobrej pogody i jeszcze lepszego towarzystwa.