Dziś na GPW bardzo udanie zadebiutowały akcje spółki International Personal Finance, która jest lepiej znana pod swoją marką handlową Provident (IPS jest już obecny od dłuższego czasu na rynku obligacji korporacyjnych Catalyst, o czym można było przeczytać tu dwa lata temu).
W pewnym momencie walory drożały nawet o 16 proc. i za jedną akcję trzeba było zapłacić 26 zł. Nic dziwnego, że wzbudziły one spore zainteresowanie naszych inwestorów (sam dostałem dziś w tej sprawie dwa maile z pytaniami), którzy równo od początku roku obserwują osłabianie się naszych indeksów, co mocno frustruje w świetle osiągnięć Japończyków czy Amerykanów:
Czy Provident może stanowić poważną alternatywę dla typowych akcji z GPW? Czy kupujecie, albo planujecie zakup tych akcji?
Zauważmy, że Provident jest równolegle notowany w Londynie i tam wyraźnie trwa w trendzie wzrostowym od ponad roku - stopa zwrotu za ostatnie 12 miesięcy wynosi 76,5 proc (źródło: Bloomberg).:
Równoczesne notowanie w Londynie sprawia, że inwestorzy muszą śledzić tamtejsze notowania i brać pod uwagę także kurs funta do złotego.
Sam model biznesu dla wielu osób jest nie do przyjęcia, o czym świadczą komentarze pojawiające się przy opisie debiutu.
Provident nazywa się lichwiarzami i innymi mało eleganckimi epitetami. Jednak mam tu pytanie: czy te pożyczki są przymusowe? Jeśli w telewizji widzisz reklamę placebo, też lecisz od razu do apteki kupować (takich pseudoleków reklamuje się teraz cała masa)? A to, że w monopolowym można kupić wódkę oznacza, że trzeba kupić od razu dwie butelki i wypić w godzinę?
Trzeba dorosnąć i być odpowiedzialnym za swoje czyny, a nie winić ciągle innych. I tyle w temacie ode mnie.
A dla rozrywki można pobawić się kalkulatorem Providenta (o takich stopach zwrotu większość inwestorów może tylko pomarzyć:).
Spragnieni fundamentów powinni przestudiować raporty spółki.
W ostatnich wynikach zwraca uwagę wysoka dywidenda (9 proc.):
Zwracam uwagę, że wśród instytucjonalnych inwestorów Providenta znajduje się nasz ulubiony bank inwestycyjny JPMorgan (może na biedakach odrobią trochę strat Wieloryba?):
Najważniejszym rynkiem dla firmy pozostaje Polska (źródło IPS):
821 tys. ludzi w Polsce wzięło pożyczki w Providencie. Jeśli doliczymy ich rodziny, powstaje cała armia.
Biorąc pod uwagę, że średnia wysokość pożyczki to 405 funtów, czyli mniej niż dwa tysiące złotych, to bardzo biedna i zdesperowana armia (chyba tylko ktoś naprawdę przyciśnięty do muru akceptuje takie oprocentowanie)...
Jeżeli ktoś chciałby wejść w te akcje, według mnie powinien sobie wszystko na spokojnie przeanalizować w przerwie świątecznej. Mamy dużo wolnego: po jutrzejszej sesji, kolejna odbędzie się dopiero we wtorek. Jeśli dodamy do tego wciąż oczekiwanie na wielkie otwarcie/zamknięcie cypryjskich banków i fakt, że Provident też należy do sektora finansowego, wtedy łatwiej zrozumiemy czemu uważam, że lepiej jednak trzymać wygrywającą pozycję na spadki euro do dolara niż na siłę pakować się dziś czy jutro w akcje.
Na koniec dodam, że GPW postanowiła nieco skrócić męki inwestorów i biur maklerskich: od 15 kwietnia wraz z debiutem systemu UTP ("Goldmany" przebierają nogami i nie mogą się doczekać przetestowania kompów) sesja będzie kończyła się pół godziny wcześniej.
Proponowany nowy harmonogram sesji: