Cypr przełożył o kolejne dwa dni otwarcie banków i teoretycznie zbiera gotówkę na wypłaty. Zapewne, aby uchronić się przed wyczyszczeniem kas w ciągu paru godzin, wprowadzi dzienne limity wypłat i Cypryjczycy będą zmuszeni do wielu wycieczek do banków, aby odebrać swoje pieniądze.
Prawdopodobnie podziała to na wyobraźnię wielu Europejczyków i z mojej strony od dawna sugerowałem, żeby posiadać w domu trochę gotówki nie tylko na wypadek krachu systemu, ale nawet bardziej prozaicznej awarii banku i tym podobnych przypadków.
Ile tej gotówki? Może na miesiąc życia? Niech każdy sam się zastanowi nad tym i zrobi, co uważa za stosowne - sam wczoraj zostałem zaskoczony bankomatem BPS - górny limit wypłaty wynosił... 1000 zł.
Tymczasem - wbrew propagandzie, czyli gadaniu w stylu: zabieramy niedobrym Rosjanom brudne pieniądze i chronimy uczciwych podatników, dzieje się coś zupełnie innego.
Jak informuje Reuters, dwa banki, które są w centrum uwagi (Bank of Cyprus oraz Laiki), posiadają swoje oddziały w Londynie, z których bez przeszkód przez cały zeszły tydzień można było wypłacać pieniądze bez żadnych limitów. Co więcej, Bank of Cyprus kontroluje 80 proc. akcji rosyjskiego banku Unistrum, z którego Rosjanie bezstresowo wypłacają pieniądze, wcale nie fatygując się na Cypr.
Poza tym możemy podejrzewać, że sporo cypryjskich bankierów i urzędników za odpowiednią opłatą również otworzyło skarbce dla bogaczy, ale to już tylko moje spekulacje. Obawiam się, że uzasadnione, znając realia korupcyjne naszego tamtego regionu świata.
No to tyle w temacie ukarania mafiosów i oligarchów (nie zapominajmy też o Brytyjczykach, których najwidoczniejszy wpływ na Cyprze stanowi uliczny ruch lewostronny)..
Natomiast Cypr jest skończony i musi przerzucić się na turystykę (ta jednak nigdy nie da takich wysokich wpływów jak bankowość i status raju podatkowego).
Nie tylko Cypr jest skończony.
Podobnie oceniam też euro i cały projekt Unii Europejskiej w obecnym kształcie.
Samo forsowanie przez ministrów finansów strefy euro pomysłu zabrania ludziom części depozytów bankowych jest ich kompletną kompromitacją i na zawsze zmieniło reguły gry. Niczego nie poprawiło ostateczne rozwiązanie sprawy cypryjskich banków (w sumie wyszło jak w przypadku kontrolowanego bankructwa). Naruszono fundament zaufania do UE, jej waluty i banków. Na wiele lat, a może na zawsze.
Dlatego dla traderów zapewne chętnie rozgrywanym tematem będzie obstawianie średnio- i długoterminowych spadków na parze EURUSD (tu nie jest tak prosto, łatwo i przyjemnie, ponieważ duża część informacji zdyskontowano już w cenach, pojawiają się jakieś manipulacje, plany ratunkowe itd.). A sprawa może być jeszcze bardziej zagmatwana w związku z samym dolarem, którego fundamenty też są tak naprawdę wsparte na glinianych podstawach..
Natomiast przeciętny oszczędzający może rozważyć pewną dywersyfikację gotówki i zamienić jej część na waluty (odpuszczając euro):
Pomysłów jest wiele i parę wcześniej przedstawiałem (tak sobie myślę, że w końcu może i Eurogeddon Rybińskiego zapali).
Natomiast obawiam się, że prawdopodobnie kończy się obowiązujący model dość łatwego bogacenia się w Polsce, czyli ostre zasuwanie w pracy, oszczędzanie kilkudziesięciu procent zarobionych pieniędzy i ich pomnażanie na lokatach i kontach oszczędnościowych (z jakąś domieszką zabawy giełdowej czy foreksowej).
Jeden z elementów układanki, czyli oprocentowanie lokat i kont, wygląda coraz gorzej (podobnie jak sytuacja na rynku pracy). Tak, można się pocieszać oficjalną inflacją i niby-prawdą, że realne oprocentowanie lokat wcale nie spada, ale to jest dla mnie słaba propaganda (nie kupuję lokomotyw).
Drugi element, czyli stabilny system bankowy jest coraz efektowniej rozkładany przez Unię.
Nie da rady - trzeba włączyć myślenie. Wspomniany autopilot może nie zadziałać i to w kluczowym momencie.