czwartek, 16 sierpnia 2012

GPW czeka na automaty

Niewątpliwie najgorzej zachowującymi się akcjami w moim wciąż skromnym portfelu IKE (muszę czekać z nową wpłatą do stycznia) są walory GPW:


Wykres mówi wszystko, a siłę trendu spadkowego podkreśla regularne odbijanie się od prostej średniej 200-sesyjnej.

Każdy trader z pewnością uznałby taki walor za nadający się jedynie na razie do kosza, albo gry na krótko przy kolejnym dojściu do średniej i tak należy ocenić GPW jako akcje do ewentualnej inwestycji akurat teraz.

Dlaczego zatem uparcie trwam przy tej tracącej pozycji?


Po pierwsze, uznałem, że będę posiadał nieduży pakiet akcji GPW na stałe w portfelu IKE, kasując z nich jedynie coroczną dywidendę.

Na pewno jednak nie będę uśredniał tracącej pozycji - uzasadnienie poniżej:














Na zdjęciu Paul Tudor Jones

Mogę tylko dokupić na rynku rosnącym.

Istnieje jeszcze inny powód, można powiedzieć fundamentalny (uwielbiam to słowo coraz bardziej - co za piękne wytłumaczenie nieudanych transakcji:):



Tak, już w listopadzie rusza nowy system na GPW i pożegnamy Warset, witając UTP opracowany przez NYSE Technologies.

Przy okazji podpowiem, że do jutra trwa konkurs z atrakcyjnymi nagrodami.

Co zmieni UTP?

Będzie wydajniejszy, dojdą nowe rodzaje zleceń itd.itp., ale co ważniejsze - pojawią się "Goldmany" z automacikami. Dlatego zapewne nie raz, nie dwa przeżyjemy jakiś bunt maszyn w rodzaju '"flash crashu" w NY.

Ryzyko wydaje się spore. Skoro w naszym pięknym kraju tak trudno wykryć nawet najbardziej ordynarny przekręt finansowy z prymitywną piramidką na czele, więc taka sztuczka z pewnością ujdzie na sucho.

Dla samej GPW oznacza to szansę na wyższe obroty i zyski generowane z prowizji z automatów dużych banków, ale tu poczekałbym z przedwczesnym optymizmem aż kurs akcji GPW faktycznie to pokaże i na przykład przebije średnią 200 SMA (średnie nie mają żadnego znaczenia; znaczenie mają inwestorzy, którzy na nie patrzą).

Dlatego uczuleni na listopad powinni być zwłaszcza gracze na rynku futures, opcji oraz obecni w dużych spółkach z WIG20, ponieważ polski rynek może się w jakiś sposób zmienić przez wejście do gry nowych podmiotów.

Sam będę tym żywo zainteresowany, bo nie ukrywam, że daleko większe nadzieje niż we wciąż kieszonkowym IKE pokładam w systemie futures na FW20, któremu nawet kilka miesięcy temu dedykowałem oddzielny rachunek w Amerbrokers (realne wyniki są wciąż dla mnie mało miarodajne -za mało transakcji, ale na szczęście zadowalające i pokrywające ryzyko z nawiązką).

Zresztą dziś mogę powiedzieć, że jak dotąd moje tegoroczne wysiłki na rynku akcji są fantastycznie jałowe, czego dowodzi fakt, że w grudniu i styczniu wpłaciłem na rachunek maklerski 20 655 zł, a obecny stan rachunku wynosi...

Zabawne.

Jeszcze ciekawszy był eksperyment dyskrecjonalny z foreksem, gdzie dałem sobie dwa miesiące na zabawę w "wydaje mi się, że wzrośnie/spadnie" - tu jedynym sukcesem był fakt, że nie wyzerowałem rachunku i teraz pora na nudne granie półmechaniczne (pół, bo na razie ręcznie wbijam zlecenia).

W świetle tych faktów i całej masy poważniejszych dowodów niż jednostkowe doświadczenie uważam, że inwestor indywidualny powinien najpierw skupić się na redukcji nadmiernej aktywności i kosztów obecności na rynku (także psychicznych), w czym w dużej mierze pomagają ETF-y.

Dopiero wypracowanie udowodnionej przewagi (edge'a) powinno nas skłonić do aktywniejszej gry/tradingu/inwestowania.