Dzisiejszej nocy mamy najważniejsze wydarzenie dla fanów amerykańskiego futbolu: 46. Finał Super Bowl w Indianapolis. Zmierzą się w nim drużyny New York Giants oraz New England Patriots.
Szczerze mówiąc, chociaż interesuję się sportem i to nie tylko wyłącznie jako kibic (dzięki Nole za trzy ostatnie Wielkie Szlemy), zupełnie nie przemawia do mnie ani amerykański futbol, ani baseball.
Z całego tego meczu najciekawsze mogą być... reklamy, tak jak ta sprzed roku:
Jednak dla inwestora giełdowego mecz niesie za sobą pewien dość zabawny ciężar gatunkowy. Chodzi o Wskaźnik Super Bowl
Polega on na tym, że jeśli mecz wygrywa drużyna z dywizji NFC (czyli w tym roku New York Giants), rynek giełdowy będzie rósł przez następny rok. Zwycięstwo rywala z AFC przekłada się na spadki.
Do tej pory wskaźnik pokazał aż 36 prawidłowych odczytów z 45, czyli odnotował skuteczność 80%.
Jednak trudno go brać na poważnie, bo jaka tu zachodzi korelacja między tym meczem, a ruchami rynków?
Zdaje się taka sama jak między zaklęciami analityków w TV i innych mediach, a rynkami kapitałowymi (ach te genialne analizy w lewo na wykresie- uwielbiam na to patrzeć, mistrzostwo świata). Ta złośliwa uwaga wynika, z tego, że kilka dni temu z osłupieniem słuchałem jednego z zarządzających Investor FIZ, który nie tracąc dobrego humoru tłumaczył zawiłości rynków zagubionym owieczkom oglądającym TVN CNBC. Wyniki funduszu nie wymagają komentarza.
Wróćmy do Super Bowl. Drobna uwaga: New York Giants wygrali w 2008 roku, a potem rynek runął o kilkadziesiąt procent w dół.
Dla mnie bardziej bycze jest coś innego:
Zastrzeżenie: sam złoty krzyż nie przynosi nadzwyczajnych stóp zwrotu w stosunku do strategii "kup i (wy)trzymaj", ale znacznie obniża prawdopodobieństwo dużej straty. Więcej tutaj. Jednak trzymanie się kangura dało przyjemny skok kapitału grającym L na parze AUD/USD:
Sytuacja naszego rynku wydaje się nieco bardziej skomplikowana, ponieważ ani indeks WIG20, ani WIG nie przebił choćby średniej 200 SMA, ale skoro generał DAX zrobił to już dawno i się nie cofnął, więc uznaję po prostu opór na naszych wykresach za słabszy niż wskazują same obrazki bez MAT.
A tymczasem proponuję obejrzeć coś związanego z liczeniem, rynkami i sportem: