Dzisiejszym autorem wpisu jest Mateusz Stencel, Makler Papierów Wartościowych, autor bloga Zapiski Maklera Giełdowego.
Powszechna jest opinia, że zawód maklera związany jest z dużymi zarobkami, stresem i odpowiedzialnością. Mało kto ma świadomość, że rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Począwszy od bardzo ciężkiego egzaminu, do małej ilości ofert pracy i niezbyt wysokich zarobków. Ale zacznijmy od początku.
Egzamin
By do niego przystąpić, nie trzeba spełnić wygórowanych wymagań. Wystarczy średnie wykształcenie i 500 zł w kieszeni na jego opłatę. Organizuje go Komisja Nadzoru Finansowego i odbywa się 2 razy w roku. Składa się ze 120 pytań, za każdą dobrą odpowiedź otrzymujemy 2 pkt, za jej brak 0 pkt, natomiast za złą -1 pkt. Potrzebujemy uzbierać 160 punktów by zdać egzamin. Dodatkowym utrudnieniem są warianty odpowiedzi, gdzie by zdobyć punkty trzeba rzeczywiście znać odpowiedź i o strzelaniu nie ma nawet mowy, bo ujemne punkty bardzo obniżają nasze szanse na pozytywny rezultat.
Egzamin jest bardzo trudny i trzeba poświęcić mnóstwo czasu by uzyskać pozytywny wynik. Szczególnie na zadania prawne (stanowią 50% pytań), które wymagają świetnej znajomości go, a zdobywa się ją wyłącznie poprzez jego ciągłe czytanie. A czytać jest co. Okrojona wersja najważniejszych ustaw to ok. 600 stron, aby opowiedzieć na zawiłe pytania trzeba umieć te ustawy niemal „na pamięć”! Jeśli chodzi o zadania, to w większości przypadków są schematyczne i powtarzają się, tylko z zmienionymi danymi. Jednym słowem są łatwiejsze.
Warto dodać, że egzamin jest mało praktyczny. Wiedza, którą opanujesz, nie ma dużego zastosowania w pracy, a już na pewno nie nauczy Cię inwestować, ponieważ egzamin w ogóle z inwestowaniem nie ma nic wspólnego.
Co świadczy o trudności tego egzaminu? Zdawalność. Waha się w granicach 10-20%. Ostatni egzamin zdało tylko 39 osób na 348 przystępujących... Zakładając optymistyczny scenariusz, po wyczerpującej nauce, jesteś na liście opublikowanej przez KNF.
Praca
Otrzymujesz licencję i możesz jako świeżo upieczony makler szukać pracy i tutaj zaczynają się kolejne schody. Mimo że egzamin był trudny to jednak trochę osób również go zdało. Oni także przeszukują oferty pracy, których jest… kilka. Dlaczego tak się dzieje?
Biur maklerskich nie przybywa, a coraz mniej osób składa zlecenia osobiście w biurze, zdecydowana większość robi to przez internet. Jest taniej i wygodniej. A co z biurami, które już istnieją na rynku?
One rzadko zatrudniają nowych pracowników, ponieważ osoby tam pracujące to zazwyczaj „długodystansowcy”. W rozmowie z jednym z maklerów usłyszałem: „Jeśli ktoś dostaje prace to siedzi w niej jak najdłużej, ponieważ o pracę ciężko, POK-ów nie przybywa, a maklerów tak”.
Warto również dodać, że w przysłowiowych POK-ach duża część pracowników nie ma licencji. Szczególnie w mniejszych miastach. Są to raczej osoby, które pracują już na swoim stanowisku lata i dysponują dużym doświadczeniem, czego brak świeżo upieczonemu maklerowi, bo zdecydowana większość zdających ten egzamin to ludzie młodzi, często studenci. Teraz przeważnie, gdy biuro przyjmuje pracownika to oczekuje od niego licencji, bo jest ona potwierdzeniem wiedzy z zakresu giełdy.
Oferty pracy jednak się pojawiają, zazwyczaj w dużych miastach, głównie z Warszawy, gdzie o pracę najłatwiej. Oczywiście posiadacz licencji nie musi koniecznie pracować jako makler, papier ten może być świetnym potwierdzeniem wiedzy na podobnych stanowiskach, gdzie posiadanie jej może być dużym atutem.
Zarobki
Mimo że mogłoby się wydawać, że jest to zawód bardzo dobrze płatny, zarobki nie są szokujące. Makler pracujący w POK-u zarabia około 3 000–4 000 zł. Oczywiście inaczej sprawa wygląda w Warszawie i centralach biur maklerskich, gdzie płace są o kilka tys. wyższe. Dużo zależy od doświadczenia maklera i od jego bazy klientów, co wpływa na różnorodność płac.
Mimo trudności jakie czekają na przyszłego maklera, dużo osób stara się o ten papier. Większość osób podchodzących zazwyczaj miała już styczność z giełda, przeważnie dzięki własnym inwestycjom. Dlatego chcą związać się z rynkiem na stałe i robić w życiu to co lubią i co ich interesuje. Jak mawiał Konfucjusz:
“Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu.”
Coś w tym jest i Ci młodzi ludzie starają się iść w tym kierunku.
Licencja z biegiem czasu straciła na swojej renomie. Wcześniej z racji małej ilości jej posiadaczy był to zawód bardziej elitarny, teraz jednak coraz więcej osób może się pochwalić jej posiadaniem co wpływa na jej mniejszą wartość. Dodatkowe pogłoski o możliwym jej zniesieniu nie dodają jej wartości.
Mimo poświęcenia tak dużej ilości czasu i pracy, gdzie niekoniecznie musisz zostać za to nagrodzony, warto zrobić to dla swojej satysfakcji. Jeśli giełda jest dla Ciebie pasją warto włożyć trochę wysiłku i posiadać szeroką widzę na temat tego co się lubi. Choć trudno jest zdobyć później pracę, to będziesz miał świadomość, że posiadasz wiedzę na temat tego co robisz i nikt nie jest w stanie zarzucić Ci, że zabierasz się za coś czego nie potrafisz. A kto wie może stanie się to Twoją przepustka do tego, by robić w życiu to co się lubi. Najważniejsze byś to Ty czuł się dobry i mocny w tym czym się pasjonujesz, a posiadanie odpowiedniej wiedzy ułatwi Ci to.
Następny egzamin już w na wiosnę, a jeśli byłbyś nim zainteresowany, pomocne mogą być poniższe strony:
Komisja Nadzoru Finansowego – strona organizatora egzaminu gdzie znajdziesz podstawowe informacje o zakresie tematycznym, terminie czy jego wynikach.
GoldenLine – najpopularniejsze forum gdzie znajdziesz wszelkie materiały, które pomogą Ci przygotować się do egzaminu.
niedziela, 30 października 2011
Czy warto zostać maklerem?
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
08:30
Tagi czy warto, makler, Mateusz Stencel, Zapiski Maklera Giełdowego