Dziś w nocy Steve Jobs ogłosił rezygnację ze stanowiska prezesa Apple, co nie jest jakąś wielką sensacją, ponieważ Jobs od stycznia przebywa już stale na zwolnieniu lekarskim. Znamy jego problemy ze zdrowiem (rak trzustki, przeszczep wątroby itd.) i wypada mu tylko współczuć jako człowiekowi.
Jednak przy okazji pojawia się pytanie: ile jest wart dla Apple Steve Jobs?
Na szybko odpowiedź dały notowania posesyjne nadgryzionego jabłka:
Tak naprawdę rynek musi jednak znaleźć trochę czasu, aby sobie to wszystko przeliczyć i ocenić czy Jobs faktycznie straci swoją rolę głównego wizjonera spółki, która pod względem kapitalizacji przez chwilę była już największa na świecie (teraz na czele znowu znalazł się Exxon Mobil).
W liście Jobs zaznacza, że pragnie pozostać szefem rady nadzorczej i pracownikiem spółki, więc być może chce się nieco uwolnić z niektórych codziennych obowiązków prezesa, ale bez Jobsa Apple jest zupełnie inną firmą i według mnie wielu akcjonariuszy nieco o tym zapomniało, lekceważąc ryzyko jej uzależnienia od jednego człowieka.
Właśnie pod tym kątem warto spojrzeć na swoje inwestycje giełdowe i zastanowić czy przypadkiem los naszych akcji nie jest zbyt mocno powiązany z prezesem/głównym akcjonariuszem.
Na GPW znajdziemy naprawdę wiele takich spółek utożsamianych z jednym człowiekiem i czy jego odejście nie będzie oznaczało gwałtownego spadku wartości naszych akcji? W przypadku Apple sam nie mam co do tego żadnych wątpliwości i posiadacze AAPL pocieszają się, że Jobs tylko trochę usuwa się w cień, ale w najbliższych tygodniach zobaczymy jak wyceni ten ruch sam rynek. Wczoraj za jedną akcję Apple na zamknięciu notowań trzeba było zapłacić 376,18 USD. Proponuję sprawdzić ich poziom pod koniec października.
Warto też zauważyć, że nasze biura maklerskie powoli wychodzą z coraz bardziej przystępną ofertą dla indywidualnych inwestorów i da się już kupić akcje Apple i innych znanych spółek na przykład w KBC Securities płacąc prowizję 0,39% (min. 12 USD).
