sobota, 9 października 2010

PGE sprzedana po 21,30 PLN. Okazja czy pułapka?

Zdesperowany minister Grad musi sprzedawać po kolei różne spółki, żeby jakoś dopiąć budżet ministra Rostowskiego. W tym tygodniu padło na PGE i akcje poszły pod młotek po 21,3 PLN (mimo, że w maju minister Grad zarzekał się, że nie puści poniżej 23 zł), ale wbrew zapowiedziom kupowały głównie OFE, a nie zagranica.

Oczywiście targi spowodowały istotne tąpnięcie kursu na GPW i zauważmy, że PGE otwierała miesiąc na poziomie 23,4 zł, a po tygodniu widzimy cenę 21,31 zł przy mniej więcej podobnych poziomach indeksów giełdowych.

Czy to okazja, czy pułapka?


Trudno powiedzieć, ale nawet uwzględniając dywidendę 76 groszy mamy kurs o niecałą złotówkę niższy niż rok temu w czasie IPO, kiedy ludzie zabijali się o akcje PGE (redukcja 96,5%) po 23 zł i z mojego zapisu za 30k zrobiło się nagle 45 akcji, które sprzedałem po 26,09 zł z oszałamiającym zyskiem 131,59 zł.

Większość rekomendacji wycenia PGE wyżej niż aktualna cena rynkowa.

Na pewno jest taniej o kilkanaście procent niż rok temu, a w międzyczasie WIG przecież powędrował sobie od dnia debiutu PGE o 17% do góry. Czy jest to jednak wystarczający argument do zakupów?

A kto powiedział, że kiedy WIG zacznie spadać, PGE miałaby nagle rosnąć?

Poza tym mamy kilka innych spółek energetycznych na GPW i wielu analityków uważa, że mimo wzrostów wciąż bardziej niedowartościowaną spółką jest Tauron, który na dodatek ma lepiej wyglądający wykres.

No i dochodzi kolejny ważny czynnik, czyli podaż akcji pracowniczych, które pojawią się w październiku na parkiecie.

Przy tylu wątpliwościach jednak kupiłem pakiet 120. akcji PGE i to dość drogo jak na obecne warunki, bo po 21,7 zł, czyli za niespełna 4% portfela. Ustawiłem wielkość paczki tak, żeby nie rozważać stop-lossa i zobaczymy czy w końcu utrzymam jakieś akcje z GPW dłużej w portfelu (nie liczę NewConnect).

Dla rozważających kupno proponuję sprawdzenie jak zachowa się PGE po wysypie akcji pracowniczych i porównanie z Tauronem, CEZem oraz Eneą.