Mimo, że bank Goldman Sachs stylizuje się na dynamiczny katamaran (?), do kultury masowej przeniknął jako gigantyczna kałamarnica wysysająca z ludzkości pieniądze niczym krew w wizji nakreślonej przez Matta Taibbi w magazynie „Rolling Stone”.
Na dodatek podejrzewa się, że bank wraz z innymi kolegami z branży specjalizuje się w pompowaniu baniek spekulacyjnych i zarabia zarówno na ich kreowaniu jak i krachu po pęknięciu bąbli.
Taibbi zyskał status celebryty, a pracownicy banku chyłkiem przemykają ulicami Londynu i Nowego Jorku. Na pociechę otrzymują gigantyczne bonusy i na pewno z tego ostatniego powodu marzeniem każdego absolwenta jest zdobycie gustownego firmowego podkoszulka:
Jak wygląda Goldman Sachs od środka oczami Polaka, można dowiedzieć się
No ale mimo wszystko ktoś może teraz zapytać skąd się wziął tytuł dzisiejszego wpisu?
W takim razie stosowny cytacik z dziś:
„Henry Morris, analityk Goldman Sachs podtrzymał rekomendację "neutralnie" dla akcji spółki PKN Orlen - informuje Bloomberg.
Kurs docelowy akcji został podniesiony z 46,5 do 47,5 zł.”
Doprawdy bardzo piękna rekomendacja pana Morrisa. Skoro wycenia akcje PKN Orlen na 47,5 zł, a kurs w tej chwili wynosi poniżej 39 zł (ponad 20% potencjału wzrostowego), jakim cudem mu wyszło „neutralnie”?
Może powinien zapodać „sprzedaj”? Byłoby jeszcze weselej.
A już do kompletu na temat jakości tych rekomendacji dodam, że szwajcarski bank UBS wycenia teraz PKN Orlen na 33 zł.
Dajcie mi połowę ich wynagrodzenia, a ja wam podam zdecydowanie lepszą wycenę: 40 zł.
Wydaje mi się, że widząc takie kwiatki (polecam prześledzić także dwie ostatnie rekomendacje DM BZ WBK dla TP SA), inwestorzy praktycznie przestali reagować na rekomendacje i wyceny, raczej traktując je jako obiekt do żartów i drwin niż element jakiejkolwiek strategii inwestycyjnej (może ewentualnie jako kontrę).
Sam na przykład regularnie czytam raporty miesięczne DI BRE, traktując je jako przegląd informacji ze spółek i sektorów oraz ocenę makro, ale nie do końca wierzyłbym w ich wyceny.
Wycena może się zmienić za miesiąc na minus, a ty zostaniesz z akcjami w portfelu.
Natomiast to, że wielkie banki inwestycyjne wielokrotnie próbują manipulować kursami przeróżnych aktywów musi zostać przez nas przyjęte jako element gry podnoszący ryzyko i po prostu nie ma co na nie zwracać uwagi (ewentualnie podłączyć się do ich prawdziwych ruchów, jeśli masz taką możliwość).