czwartek, 29 maja 2008

Robert Kiyosaki miesza w głowach czytelnikom Yahoo!

Czytałem kilka książek Kiyosakiego i ogólnie wrażenia mam jak najbardziej pozytywne. Szczególnie jeśli chodzi o pierwszą książkę „Bogaty ojciec, biedny ojciec”.Idee tam przekazane przez fikcyjnego bogatego ojca są doskonałe.

Pomysł, aby pieniądze pracowały dla nas, a nie my dla pieniędzy nie jest nowy, ale znakomicie przedstawiony. Wyrwanie się z wyścigu szczurów i stworzenie aktywów, które zapewnią nam wolność finansową bez konieczności pracy na etacie u innych to doskonała idea.

Jest tam bardzo wiele innych świetnych koncepcji i zachęcam do korzystania z nich każdego.


Od pewnego czasu pisze on w portalu Yahoo! w dziale porad finansowych jako ekspert i muszę przyznać, że nie tylko jestem rozczarowany jego felietonami, a powiem więcej, że są one wręcz szkodliwe dla Czytelnika.

W ostatnim, który ukazał się wczoraj znalazłem taki kwiatek na początek.

Kiyosaki pisze :

I'm currently millions of dollars in debt, but it's good debt invested in income-producing real estate. While millions of homeowners are threatened with foreclosure, my investment real estate is doing very well. In fact, I'm doing even better because more people are renting than buying.”

Nie wiem. komu chce wmówić, że jeśli ma miliony dolarów w pożyczkach hipotecznych, radzi sobie znakomicie w tym segmencie.

Jakim cudem można zarobić na nieruchomości na kredyt, która tanieje?

Ma załóżmy dom na kredyt, który kupił za $500 000 i jego cena spadła do $350 000.

Jak zarobić z samego czynszu - powiedzmy $2 000, na ratę kredytu i pokryć spadek wartości domu? Szkoda, że nie wyjaśnia tego.

Może i ma takie, które nie tanieją, ale niestety od dawna nie podaje co konkretnie kupił, na czym robi te kokosy na lewarze, gdy ceny domów lecą na łeb, na szyję.

Wg mnie lepiej było sprzedać te spekulacyjne nieruchomości i teraz powoli odkupować, kiedy są 30 % tańsze. No chyba, że są to transakcje na papierze.

Kolejna sprawa.

Kiyosaki powołując się na Buffetta, twierdzi, że dywersyfikacja jest szkodliwa i zła. Chciałbym tutaj zauważyć, że konglomerat Berkshire Hathaway posiada udziały w 18 spółkach, a nie w 1 czy 2.

Po drugie, Buffett zawsze powoływał się na Benjamina Grahama, który zalecał przeciętnemu inwestorowi fundusz indeksowy.

Poza tym trzeba wiedzieć, co to jest dywersyfikacja.

Nie jest to jak błędnie myśli Kiyosaki obstawianie wszystkich koni na wyścigach:

my rich dad once told me, "Diversifying is like going to a horse race and betting on every horse.”

Chodzi o zróżnicowanie portfela w różnych sektorach rynku.

Przykładowo – kiedy kupiłem akcje Lotosu i PKN Orlen, nie zdywersyfikowałem prawie wcale portfela, ponieważ są to akcje z tego samego segmentu.

Kiyosaki od zawsze wykazywał znikomą wiedzę o giełdzie i rynkach kapitałowych.

Tym razem dla udowodnienia nieopłacalności inwestowania w fundusze inwestycyjne wybrał sobie okres marzec 1999 – marzec 2008, gdy indeks S&P 500 jest nadal w tym samym rejonie.

W taki sposób zawsze da się udowodnić dowolną tezę.

Jak wybiorę sobie okres od 2002 do 2007 roku na GPW mogę też wciskać kit, że na giełdzie da się zarobić setki procent w kilka lat (to ulubiony wykresik wielu doradców finansowych).

Najbardziej szkodliwą radę jaką tu widzę jest wyśmiewanie strategii wydawania mniej niż się zarabia, oszczędzania i inwestowania pieniędzy.

Kto wybrał inną drogę = na przykład promowanego przez RK kredytu i dźwigni na nieruchomościach w USA i zlewarował się w ostatnich kilku latach, gorzko teraz płacze. Wątpię, żeby mógł odrobić straty prowadząc seminaria, sprzedając ksiązki czy pisząc felietony w Yahoo!

Z jednym mogę się na pewno zgodzić, że warto inwestować we własną edukację finansową. To na pewno wszystkim się opłaci. Dzięki niej odróżnisz ziarno od plew.