środa, 27 lutego 2008

Kryzys hipoteczny w USA - prezentacja dla opornych.

Wczoraj wieczorem obejrzałem dość zabawną prezentację pokazującą w ironiczny sposób na czym polega cała oszukańcza machina kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku i związany z nimi kryzys ( uwaga link zawiera wulgarne słowa po angielsku).

Leniwym i nie znającym angielskiego może krótko omówię ( a resztę zapraszam do linka powyżej) :

Przychodzi koleś do pośrednika finansowego i mówi, że chciałby kupić dom na kredyt, ale nie ma żadnych oszczędności, ani nie ma nawet kasy na spłacanie rat kredytu.

Na co magiczny doradca stwierdza, że nie wymaga jakiejkolwiek wpłaty początkowej, bo przecież ceny nieruchomości zawsze rosną. Poza tym proponuje klientowi preferencyjne oprocentowanie na początku i nie wymaga żadnych zaświadczeń o dochodach.
Oczywiście broker przyznaje, że sam nie pożycza tych pieniędzy, ale robi to bank. On kasuje prowizje i reszta go nie obchodzi.

Jakiś czas później bankier orientuje się, że te pożyczki śmierdzą. Zatem dzwoni do magików z banków inwestycyjnych w Nowym Jorku z prośbą o pomoc.

Tamci wymyślają tak zwane CDO, czyli papiery pseudowartościowe zabezpieczone śmieciowymi hipotekami. CDO mają być sprzedane później inwestorom. Twierdzą przy tym, że jeśli zgromadzą dużo hipotek rozproszą ryzyko, bo przecież nieruchomości zawsze idą w górę i jakoś to będzie.

Następnie dzielą te papierki na kilka kategorii. Te „dobre” płacą najmniejsze oprocentowanie, bo są najbezpieczniejsze. Dodatkowo kredyty zostaną ubezpieczone, a agencje ratingowe wystawiają im bardzo dobre noty( nawet AAA).

Niestety SEC nie pozwala im sprzedawać trefnego towaru masowo, więc kierują się do najprzeróżniejszych czasem egzotycznych klientów instytucjonalnych, jak na przykład anegdotyczne już 8 norweskich miasteczek.

Sobie zostawiają najgorsze CDO i kasują z nich najwyższe oprocentowanie.

Mimo wszystko dla banku zostaje problem z tymi cuchnącymi hipotekami. W końcu nikt ich przecież nie spłaca. Zatem zakładają spółki córki na przykład na Kajmanach i wrzucają do ich bilansu śmieciowe hipoteki. Zgrabnie nazywa się to SPV.

Wszystko to rzecz jasna dla dobra Amerykanów, aby nie martwili się o stan systemu finansowego.

A cała historyjka kończy się w sposób łatwy do przewidzenia. Bez happy endu.

Czemu w takim razie nie ma krachu ? Ano jest wiele teorii. Jedna z nich mówi o magicznym Plunge Protection Teamie. Nie wiem czy to prawda, czy nie, ale coś w tym jest …