środa, 19 grudnia 2007

Papierowi milionerzy

Dziś "Rzeczpospolita" pisze o tym, że aż 7 % Polaków twierdzi, iż posiada majątek o wartości milion PLN i więcej. Na jakiej podstawie? Zrobili sobie ankietę, którą skomentował dyżurny profesor od wszystkiego Janusz Czapiński: – Myślę, że ta liczba jest prawdziwa.

Znam kilka osób nawet w mojej rodzinie, które są przekonane, że mają np. mieszkanie o wartości 500k i policzyliby jako swoje, gdyby ktoś pytał ich o majątek. Zawadza tu mały szkopuł. Mieszkanie jest na kredyt, który będą spłacać przez ponad 20 lat. Zatem tak naprawdę bank ma mieszkanie, a oni na razie raty.

Pewnie takich bogaczy jest najwięcej z tych rzekomych 2 milionów milionerów.

Co więcej, bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości doprowadziła ceny mieszkań w Warszawie czy Sopocie do poziomu absurdu. Wystarczy teraz kilka podwyżek stóp procentowych i od razu ostygną. Oczywiście nie wierzę w powrót do poziomów z początku wieku, ale 15-20 % mogą polecieć.

Ogólnie wiedza ekonomiczna Polaków jest dość mikra, więc podejrzewam, że wielu z papierowych milionerów nie ma w rzeczywistości tyle ile myśli. Powinno policzyć się wartość netto aktywów. Sprawa jest banalnie prosta: masz mieszkanie o wartości 400k, odejmujesz 350k długu i wychodzi ci dopiero ile masz aktualnie szacunkowo w nieruchomościach. Tak samo trzeba podsumować cały majątek. Policzyć aktywa, odjąć pasywa i zrobić uczciwy rachunek.

Trudno liczyć na przykład z góry, skoro wielu polityków z niedawno rządzącej koalicji wzięło miliony kredytów, a problem spłacania zostawiło bankom. Oni uznali, że kasa na koncie należy do nich.

Jako wzór milionera Rzepa wybrała tradycyjnie Karkosika, z którym znowu zamieszcza wywiad. Może to i dobrze, choć sam nie jestem zbytnim entuzjastą jego działań na giełdzie w ostatnich latach. Jakoś tak obiecywanie cudów i ponazywanie wszystkiego jak leci Górami Złota czy innymi Krezusami pasuje mi bardziej do bazaru, ale może wybrzydzam. W każdym razie Karkosik jest prawdziwym milionerem (właściwie miliarderem), a nie kolesiem jedzącym chleb z margaryną, żeby spłacić swój wspaniały apartament już w 2035 roku.

Może chodzi o wskazanie przykładu, że nawet od magazyniera można dojść do miliardera, ale wolałbym, żeby wzorcem milionera był człowiek pokroju Czechowicza z MCI czy Czarneckiego.