poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Kto boi się piątku trzynastego? Zaczynamy odliczanie

Od kilku dni obserwujemy wyraźne osłabienie złotego, polskiej giełdy i obligacji. Dziś frank znowu przebił 4 złote, dolar 3,9 zł, a euro znajduje się powyżej 4,4 zł. Z kolei funt dynamicznie odbił się od dna i już wyraźnie przekroczył barierę 5,6 zł - w tym przypadku brytyjskiej walucie pomogła wizyta Obamy, który głośno zachwalał pozostanie Wlk. Brytanii w Unii, co mocno zmieniło układ w sondażach dotyczących Brexitu.

WIG20 otarł się o 2000 punktów i zaczął zjazd, a rentowność obligacji dziesięcioletnich znowu przekroczyła 3%.

Co stoi za słabszym zachowaniem polskich aktywów?

Jedną z głównych przyczyn wydaje się nieuchronnie zbliżający się piątek trzynastego maja, kiedy wielu analityków oczekuje obniżki ratingu długu Polski przez agencję Moody's.


Wiadomo, że cięcie nie jest stuprocentowo pewne, ponieważ polska gospodarka wygląda stabilnie, a głównym problemem są spory politytczne. Poza tym Moody's może wybrać sobie inny termin. Jednak ciężko uwierzyć, aby tak duża rozbieżność zdań między agencjami utrzymała się zbyt długo - teraz Moody's ocenia nas na A2, Fitch na A-, a Standard & Poor's tylko na BBB+, dwa stopnie niżej od Moody's.

Obecne ruchy na rynkach wyglądają na w dużej mierze dyskontowanie obniżki ratingu i samo jego ogłoszenie na pewno nie będzie takim szokiem jak styczniowy komunikat Standard & Poor's.


Odpadnie element zaskoczenia, ale pojawią się inne. Wiele zależy od tego, jak rynki zinterpretują przekaz Banku Rezerwy Federalnej po rozpoczynającym się jutro posiedzeniu. Perspektywa podwyżek stóp procentowych w USA i umocnienie dolara byłyby kolejnym problemem dla rynków wschodzących, czyli także Polski.

U nas też nie brakuje lokalnych zagadek typu - jakie kolejne kontrowersyjne ustawy przegłosuje nowa władza, w tym, jak ostatecznie będzie wyglądała ustawa wspierająca frankowiczów. Jakie wyniki kwartalne pokażą spółki?  Jakie są plany rządu wobec spółek energetycznych i innych, w których skarb państwa posiada kontrolę? Co dalej z OFE?

Poza tym inwestorzy giełdowi na pewno doskonale pamiętają, że ubiegłoroczny szczyt GPW wypadł na przełomie kwietnia i maja (dla indeksu WIG20 27 kwietnia), a późniejsze spadki były niezwykle dotkliwe i głębokie - przykładowo indeks WIG20 stracił później do styczniowego dołka ponad 900 punktów, czyli aż 35 procent.

Kliknij, aby powiększyć wykres
Wiadomo, że od indeksu WIG20 odejmuje się dywidendy wypłacane przez spółki, co zaniża wynik, ale marna to pociecha, ponieważ indeks szerokiego rynku WIG również stracił bardzo wiele: 27 procent od maksimów.

Gdyby teraz WIG20 znowu miał polecieć o kolejne 35% w dół od lokalnego szczytu w rejonie 2000 pkt, oznaczałoby to spadek do zaledwie 1300 punktów.

W tej chwili brzmi mało realnie, co nie oznacza, że taki scenariusz należy całkowicie odrzucić. Na giełdzie nie wolno niczego z góry wykluczać.

Osobiście jestem umiarkowanym pesymistą, czyli widzę przestrzeń do przeceny złotego i na GPW, ale nie sądzę, żeby była ona aż tak dramatyczna jak poprzednia.

A jakie są Wasze przewidywania?