niedziela, 12 maja 2013

Ameryka znowu jest potężna. Czeka nas świetlana przyszłość

W piątek 10 maja na nowojorskim budynku One World Trade Center zainstalowano iglicę. Razem z nią wieżowiec mierzy symboliczne 1776 stóp (541 m) i będzie najwyższym budynkiem na półkuli zachodniej.

Jak podaje "WSJ", w ten sposób "oddano hołd" (w domyśle osobom, które zginęły 11 września 2001 roku), a wieżowiec stojący na miejscu WTC ma stanowić "śmiałe świadectwo optymistycznego spojrzenia w przyszłość."

Czy komuś tu się coś kojarzy (na przykład sygnał okładkowy)?





Równocześnie indeks trzydziestu amerykańskich blue chipów Dow Jones IA kolejny raz znalazł się na najwyższym poziomie w historii:


A teraz wróćmy na chwilę do oryginalnych dwóch wież WTC (źródło fotografii poniżej: sxc.hu).



Ich oficjalne otwarcie nastąpiło w kwietniu 1973 roku i jako najwyższe budynki świata miały potwierdzać potęgę USA. Co ciekawe, w tym samym czasie do rywalizacji stanęło Chicago (do dziś światowe centrum handlu kontraktami terminowymi i opcjami, w tym na towary i surowce) i jeszcze w 1973 roku miano najwyższego drapacza chmur zostało przejęte przez Sears Tower (obecnie Willis Tower).
















A co się stało w latach siedemdziesiątych?

W USA zapanowała stagflacja, czyli stagnacja gospodarcza połączona z wysoką inflacją. Giełdy na długie lata pogrążyły się w marazmie:


A czy pamiętacie który budynek górował nad Nowym Jorkiem przed WTC i po zniszczeniu Wież?






Jakże ironicznie brzmiała w uszach Amerykanów nazwa Empire State Building  po uroczystym otwarciu w maju 1931 r., kiedy w kolejnych latach Stany i cały świat ogarnął Wielki Kryzys.

Równie intrygujący jest kolejny światowy lider wysokościowców, czyli malezyjskie Petronas Towers, które odebrały berło Sears Tower.
















A kiedy to się wydarzyło?

W czasie azjatyckiej grypy, która zaraziła cały świat, w tym nasz skromny rynek (globalizacja...). U nas dramatyzmu dodała powódź oraz bankructwo Rosji w 1998 roku



Jeżeli chodzi o świeższe wydarzenia, wciąż pamiętamy o spektakularnym bankructwie Dubaju, który zbudował sobie Burdż Chalifa.











W kolejce czeka saudyjski miliarder Al-Walid bin Talal (niedawno obraził się na "Forbes'a", że go za nisko wycenił).  Książę szykuje w swojej ojczyźnie tysiącmetrową królewską wieżę. Planowany termin ukończenia kosztującego 1,2 mld dol projektu: 2017 r. - może coś ciekawego będzie się w takim razie teraz działo z ropą naftową?

Więcej na temat tego ciekawego zjawiska ochrzczonego czasem mianem  "Erection Index", a innym razem "Skyscraper Index" można dowiedzieć się na przykład z tej grafiki.

Natomiast poszukujących polskich śladów odsyłam do słynnego wrocławskiego Sky Tower Leszka Czarneckiego.



Całe IPO LC Corp (finansowy majstersztyk ze strony pana Leszka/ katastrofa z punktu widzenia drobnych inwestorów) i późniejsze losy inwestycji to materiał na oddzielny artykuł, a jej skrót oddaje wykres akcji spółki:



Zupełnie przypadkiem w tym miejscu przypomniało mi się, że przez 3800 lat najwyższym budynkiem na Ziemi była Piramida Cheopsa:

.













Czy to nie fascynujące, że piramida stała się także symbolem przekrętów finansowych (w inwestycjach może też nieść za sobą bardziej pozytywny przekaz)?

Zastanawiam się też czy londyński the Shard nie stanie się nagrobkiem londyńskiego City, przeklętego przez Jima Rogersa.


























Pora na epilog.

Firma Ghelamco buduje na warszawskiej Woli biurowiec Warsaw Spire. Ma on mierzyć 220 metrów wysokości. Planowana data oddania do użytku: 2014 rok (fot Ghelamco).




















Czy Warsaw Spire zapisze się w historii równie dramatycznie jak inne gigantyczne budowle stworzone ludzką ręką? A może niepotrzebnie doszukujemy się związków tam, gdzie ich tak naprawdę nie ma?