poniedziałek, 13 lutego 2012

Analiza techniczna sprawdza się w średnim terminie

Jakiś czas temu sporą burzę wywołał pewien wpis na temat iluzji analizy technicznej namiętnie wyznawanej przez większość inwestorów indywidualnych (z racji pozornej prostoty).

Myślę, że cechą dobrego inwestora jest spory sceptycyzm wobec różnych opinii i poglądów, w tym własnych, dopóki nie uzyskamy twardych dowodów.

W takim razie dziś wystąpię częściowo w obronie AT, wskazując na jej przydatność w określonych okolicznościach rynkowych.

W niedawno opublikowanej pracy "Relative Strength and Portfolio Management" John Lewis przedstawił wyniki testów siły relatywnej i impetu (momentum) amerykańskich spółek.

Brano pod uwagę 900 spółek i przeprowadzono symulację przy pomocy metody Monte Carlo, bardzo zbliżoną do realnych warunków rynkowych w okresie 29.12.1995- 31.12. 2011.Uzyskano następujące rezultaty:









\







Wybierano losowo 25 spośród 900. dużych i średnich spółek notowanych w USA i polegało to na tym, że, aby włączyć daną spółkę do hipotetycznego portfela musiała być ona w górnym decylu najsilniejszych spółek (czyli w pierwszej dziewięćdziesiątce), a wyrzucano ją z portfela, kiedy wypadała poza pierwszy kwartyl, czyli poniżej bariery 25% najsilniejszych (aktualizacja codziennie po sesji). Wtedy zastępowano ją nową z najsilniejszych itd.

I co się okazało?

Wykonano 100 prób i wszystkie portfele przyniosły wyższą stopę zwrotu niż indeks S&P 500 (+104,2%). Najgorszy wynik to 125,9%, najlepszy 518,4%, średni 270,9%, mediana 257,4%.

A teraz kolejna kwestia, czyli sprawdzenie w jakich okresach najlepiej spisuje się siła relatywna spółek względem rynku?


Jak widać, najlepiej działa to dla zakresu od trzech do 12 miesięcy, czyli grający na wybicia czy z trendem prawdopodobnie osiągną najlepsze wyniki operując w takim horyzoncie czasu. W pozostałych występuje zjawisko regresji do średniej.

Trzeba jednak zaznaczyć, że testowano rynek amerykański i na polskim może być inaczej. Z tym zastrzeżeniem zobaczmy najlepsze spółki z ostatniego kwartału i być może znajdą się w nich liderzy rynku w dalszej części roku:


Kto wie? Może któraś z nich spełni proroctwo Wojciecha Białka? To już wymaga samodzielnej pracy, ale warto w niej brać pod uwagę wyniki badań Lewisa.