No i postanowione. Zamiast wejść w IPO banku BGŻ, wybieram lokatę. Będzie nią dwumiesięczna Lokata Maja w Getin Banku oprocentowana na 5,7% netto w skali roku (czyli jak tradycyjna lokata na 7,04%). Dla paczki 1056,58 PLN (przypomnę o przydatnym kalkulatorze Marka Szustaka) podnosimy je do 5,87% netto.
Więcej lokat i kont znajdziesz tutaj.
Jednak nie dajmy się zwariować, że zarobimy tu jakieś krocie. Lokata ma po prostu przechować kapitał skuteczniej niż skarpetka czy mBank. Po dwóch miesiącach dostaniesz za taką paczkę 10,37 PLN odsetek i pamiętając o tym, że wymaga to wycieczki do marmurkowego Getinu, aby założyć lokatę, a potem wypłacić kasę, dla tysiąca czy dwóch nie sądzę, żeby warto było specjalnie zawracać sobie tym głowę. Zresztą takie kwoty (u mnie 7 zoptymalizowanych lokat) to ja mogę wydać na niezłą wodę kolońską czy obiad, czyli wystarczy raz nie iść do knajpy i uzyskujemy podobny efekt (dlatego łatwiej racjonalizować budżet domowy niż przy niewielkich kwotach zabiegać o grosiki odsetek).
Nad BGŻem zastanawiałem się przedwczoraj i nie jestem przekonany do pomysłu, że warto kupić te akcje po tak wyśrubowanej cenie. Oczywiście, można sobie wyobrazić, że na przykład Skarb Państwa złamie się i nie puści po maksymalnej 90 zł, tylko na przykład 80, a na giełdzie w końcu maja koniunktura będzie dobra i da się zarobić także tutaj.
Jednak dla mnie to za mało, aby postawić pieniądze.
Poza tym przypomnę, że powiedzenie "Sell in May and go away" nie jest wyłącznie pustym sloganem, ale motyw sprawdza się na wielu rynkach i sezonowo najlepiej zarabia się na akcjach kupując je w okolicach Halloween.
Trzeba tylko zawsze pamiętać, że to statystyka i nie ma tu układu zerojedynkowego, czyli, że od maja zawsze spada, a od końca października rośnie. To byłoby zbyt proste.
Sztandarowym przykładem był rok 2007, kiedy żyłowano duże spółki aż do października, a średniaki i małe przestały rosnąć kilka miesięcy wcześniej (hmm, nie brzmi dziwnie znajomo?). Potem nastąpiło tąpnięcie i między końcem października, a początkiem maja 2008 roku WIG20 stracił 25% (w międzyczasie prezes bronił indeksu napalmem)
W każdym bądź razie (także ze względu na powolne zmniejszanie rozproszenia portfela) wolę chwilę poczekać z jakąś gotówką, która również jest mi potrzebna do zabezpieczania depozytów na pochodnych (obiecałem większą zmienność portfela i tak już teraz będzie: na przykład rok 2012 -10%, następny +1%, kolejny -15% itd.).