Bank Millenium zaczął promować konto oszczędnościowe z promocyjnym oprocentowaniem 6,5% rocznie. Jak to w Millennium często bywa, z tymi procentami wcale nie jest tak różowo.
Na pozór wszystko wygląda bardzo ładnie: mamy 6,5% w skali roku, bezpłatne otwarcie i prowadzenie i jedna darmowa wypłata miesięcznie.
Niestety, po bliższej inspekcji czar pryska.
Przede wszystkim oprocentowanie jest promocyjne tylko do końca czerwca, a podstawowe wynosi 4%, czyli nawet mniej niż u bankozaura.
Poza tym całość oferty zabija mechanizm oprocentowania, które nalicza się w skali miesięcznej.
Z tego wynika, że prawdziwe 6,5% można uzyskać tylko przy saldzie nieco powyżej 450 zł (suma odsetek nie może być większa niż 2,49 zł). Jednak ograniczenie ilości kont do słownie jednego sprawia, ze praktycznie nie da się tego za bardzo wykorzystać, bo niby po co zawracać sobie głowę za 2,49 zł miesięcznie? No i promocja skończy się 30 czerwca, a potem spadamy poniżej średniej.
Wydaje się, że założenie konta ma sens jedynie w takim przypadku, kiedy posiadasz dużą kwotę (na przykład na mieszkanie) i nie chcesz zamrozić pieniędzy na dłużej. Wtedy nawet te 5,265% netto będzie całkiem atrakcyjne.
A co w takim razie w zamian?
Na dłuższy okres (6-12 miesięcy) stawkę oczywiście prowadzi Lokata Optymalna w Open Finance w paczkach po 549,12 zł (5,98% netto) i proces da się znacznie uprościć przez założenie konta optymalnego.
Na krócej znajdzie się kilka pomysłów – ja zrealizowałem w ubiegłym tygodniu jeden z nich, czyli 6,9% netto na lokacie miesięcznej w SKOKu Wołomin.
Natomiast pieniądze pod ręką ryzykanci trzymają w greckim Polbanku (majowe rządowe obligacje greckie doszły do … 18%), a reszta na innych kontach oszczędnościowych (więcej tutaj).
Przypominam też o funduszach rynku pieniężnego, choć w ostatnim miesiącu nieco obniżył loty UniKorona Pieniężny (0,659%), ale i tak wygrywa z większością tradycyjnych kont i lokat. Liderem okazał się dla mnie dość niespodziewanie PKO/CS Skarbowy (+0,944%).