Niedawno moja mama przeszła na emeryturę. Gdybym zaczął jej teraz próbować tłumaczyć coś o funduszu bezpieczeństwa, pogoniłaby mnie ze ścierką i jeszcze zdenerwowała, że naśmiewam się z wysokości jej emeryturki. Na szczęście nie muszę jej o nim wspominać.
No to co to jest ten fundusz bezpieczeństwa?
Niemal każdy pracujący powinien mieć zabezpieczenie w postaci 3-6 miesięcznych wydatków. Najlepiej mieć lokatę, którą można zerwać w każdej chwili, konto oszczędnościowe lub fundusz pieniężny. Chodzi o dostępność środków maksymalnie w ciągu 3 dni.
Mają one zapewnić przeżycie w razie utraty pracy lub niespodziewanego wydatku. Co paradoksalne, im mniej stabilna praca i gorsze zarobki, tym większy powinien być Twój fundusz. Dzięki niemu nie musisz łapać w panice byle jakiej pracy w razie utraty posady, a zyskujesz nieco czasu na znalezienie czegoś lepszego. Równocześnie nie musisz się martwić jak opłacić rachunki czy za co iść na zakupy w tym ciężkim okresie.
Od czego zacząć?
Najpierw należy dokładnie wyliczyć ile średnio wydajesz miesięcznie. Trzeba zsumować wszystkie rachunki typu za mieszkanie, energię elektryczną, telefon itp. i poprowadzić w miarę dokładną księgowość przez co najmniej 2-3 miesiące. Przy okazji możesz odnaleźć niepotrzebne pozycje w budżecie i od razu się ich pozbyć.
Jeśli płacisz głównie kartą, masz tutaj mocno ułatwione zadanie. Wystarczy obejrzeć wyciąg. Niestety w Polsce nie da się wszędzie zapłacić plastikiem.
Rzecz jasna w ciężkich czasach nie pojedziesz na wczasy na Kanary, ani nie napijesz się szampana Dom Perignon, więc dla potrzeb funduszu bezpieczeństwa takie wydatki uznaj za nadzwyczajne i ich nie uwzględniaj.
Teraz wystarczy pomnożyć kwotę przez trzy i już wiesz czy posiadasz odpowiedni fundusz czy też raczej jak w większości przypadków ile musisz odłożyć rezerwy na czarną godzinę.
Pojawia się pytanie czy wszyscy potrzebują tej skarbonki?
Jeśli masz bardzo płynne aktywa typu fundusz inwestycyjny, właściwie nie widzę potrzeby blokowania kasy na 4% rocznie w innym miejscu. Podobnie można opisać sytuację osoby z współmałżonkiem zarabiającym więcej niż miesięczny budżet domowy czy też wreszcie, jeśli sam pracujesz w szybko rozwijającej się branży z rosnącymi zarobkami.
A co robić jeśli jesteś zadłużony po uszy?
Oczywiście należy najpierw spłacać długi. Najlepiej je skonsolidować i spłacać przy niższej stopie procentowej. Bezwzględnie trzeba spłacić wszelkie karty kredytowe. Jeśli nie spłacasz całości zadłużenia, jesteś idealnym klientem dla banku, ale naprawdę bez większego trudu znajdziesz tańszy kredyt, którym spłacisz kartę, a przy okazji uzyskasz drogą, bo drogą, ale jakąś rezerwę w jej limicie.
Wracając do mojej mamy, czemu jej taki fundusz jest niepotrzebny? Emeryci jak na razie co miesiąc dostają pieniądze z ZUS i raczej nie zanosi się na rewolucję w bliskiej przyszłości. Inną sprawą jest wysokość świadczenia. Zatem groźba utraty emerytury jest znikoma.
Podsumowując, każdy powinien dobrze się zastanowić czy gdyby dziś stracił pracę, miałby za co opłacić rachunki i kupić jedzenie za miesiąc. Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, czas zacząć działać.