sobota, 30 kwietnia 2016

Uwaga na efekt Halloween, czyli czas na majówkę

W poprzednim wpisie pokazałem stopy zwrotu z różnych instrumentów w perspektywie długoterminowej i dla polskich akcji, delikatnie mówiąc, nie były one najwyższe. Dlatego na naszej giełdzie strategia "kup i trzymaj" wydaje się mocno dyskusyjna.

Tymczasem wciąż niewyjaśnioną anomalią rynkową pozostaje tak zwany "efekt Halloween".

Na czym on polega?

Generalnie akcje zachowują się lepiej w okresie od listopada do kwietnia, niż w pozostałych miesiącach. Jak wyliczyli Jacobsen i Zhang, historyczna średnia premia za ryzyko dla akcji wynosi 3,7% rocznie - inaczej mówiąc, w bardzo długim terminie zysk z akcji o tyle przekracza stopę zwrotu z instrumentów bez ryzyka (możemy za nie uznać na przykład obligacje czy bony skarbowe).

Co więcej, cały zarobek zwykle wypracowujemy w okresie listopad-kwiecień, a od maja do października giełda zachowuje się słabiej (średnio 1,2% poniżej instrumentów bez ryzyka).

Czy w takim razie powinniśmy teraz zamienić akcje na lokaty i obligacje?


Zacznijmy od sprawdzenia, jak to wyglądało u nas historycznie. Oczywiście wybieram WIG, nie WIG20, ponieważ od tego drugiego odejmuje się dywidendy wypłacane przez spółki, czyli z automatu okres maj-październik będzie przez to jeszcze słabszy. Poza tym WIG obejmuje 386 spółek, a WIG20 tylko 20.

Dla wyliczeń stopy zwrotu z okresu listopad-kwiecień przyjąłem zakupy na otwarciu pierwszej sesji giełdowej listopada i sprzedaż na zamknięciu ostatniej w kwietniu,. analogicznie dla okresu maj-październik.

W ten sposób zgubiłem mały odcinek, czyli od zamknięcia kwietniowego do otwarcia majowego.

Po drobnych zaokrągleniach dla ostatniego dwudziestolecia wygląda to tak:

Korzystając z tych danych wyliczyłem stopy zwrotu i porównałem do indeksu bazowego:

Sprawdzę później, czy gdzieś nie pomyliłem się w obliczeniach i ewentualnie poprawię dane.

Widać, że w ostatnich latach "efekt Halloween" mocno osłabł, ale długoterminowo różnica jest bardzo duża, dla dwudziestu lat wręcz porażająca.

Głównym problemem jest zakup instrumentu odwzorowującego zachowanie WIG-u. Polska nadal pozostaje niestety bardzo zacofana, jeśli chodzi o rynek kapitałowy. Brakuje funduszu indeksowego odwzorowującego zachowanie WIG, nie ma też żadnego ETF-u. TFI nie chcą konkurencji, a klientom widocznie nie przeszkadzają wysokie opłaty.

Jako protezy możemy użyć jednostki uniwersalnego funduszu polskich akcji, ewentualnie ETF-u na WIG20. Wybrałem losowo UniKoronę Akcje (zielona kreska):

UniKorona Akcje zachowuje się bardzo solidnie na tle benchmarku, czyli WIG-u.

Przy okazji pojawia się pytanie - jakim cudem udaje się wypracowywać tak dobre wyniki przy opłatach rocznych za zarządzanie w okolicach czterech procent?

Oprócz trafionego doboru spółek fundusz kupuje też akcje na innych giełdach - na przykład w Turcji czy na Węgrzech. Jednak w takim razie dlaczego benchmarkiem jest WIG?

Jeśli nieco przymkniemy oko na sposób, w jaki fundusz "podkręca" wynik, to niewątpliwie nadaje się on do strategii sezonowej, ponieważ możemy skorzystać z parasola i konwertować jednostki do  bezpieczniejszego funduszu bez płacenia podatku i wracać potem jesienią do agresywnego.

Zobaczymy, jak w tym roku spisze się WIG w statystycznie trudnym okresie. Technicznie nie wygląda to zbyt zachęcająco do zakupów akurat teraz:

Kliknij, aby powiększyć

MÓJ PORTFEL IKE

Po bardzo dobrym marcu kwiecień był zdecydowanie słabszy na GPW. Oznacza to też spadek wartości mojego portfela IKE. I tu widzę pewien poważny problem związany z długoterminowym inwestowaniem, w tym dywidendowym.

Od połowy grudnia rosły notowania Banku Handlowego, aż osiągnęły maksimum 91 zł 31 marca. 6 kwietnia podano komunikat, że bank pokaże słabsze wyniki finansowe za I kwartał, co wywołało małą panikę.

Kliknij, aby powiększyć

Z technicznego punktu widzenia należało tego dnia sprzedać akcje i zainkasować dotychczasowy zysk. Tymczasem... dokupiłem kolejne 9 akcji po 79,15 zł, ponieważ cenę poniżej 80 zł uważam za zachęcającą do kupna pod dywidendę.

W tym roku wyniesie ona 4,68 zł, czyli przy obecnym kursie stopa dywidendy sięgnie 6,3%.

W czym tkwi problem?

Od marcowego szczytu akcje banku potaniały już o 18,7%. A może lepiej było je sprzedać na pierwszym ruchu powrotnym nad 80 zł?

Co chcę przez to pokazać?

Inwestowanie dywidendowe wcale nie jest proste, łatwe i przyjemne, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka i w żaden sposób nie da się tego porównać z zakładaniem lokat, wpłacaniem na konto oszczędnościowe czy kupowaniem obligacji.

Co jeszcze działo się w portfelu w kwietniu?

O ruchach informuję na bieżąco w komentarzach pod każdym przeglądem miesięcznym.

Widząc poważny problem indeksu WIG20 ze sforsowaniem bariery 2000 punktów połączony z nerwowym oczekiwaniem na piątek, trzynastego maja.uznałem, że pora na małą redukcję zaangażowania w akcje i z pewną niechęcią pozbyłem się PZU.

Tak, chciałem trzymać dłużej, ale nie podoba mi się zmiana strategii spółki, której do końca chyba nikt nie zna.

Zysk +6,9%/248,07 zł.


W ten sposób uwolniłem trochę gotówki na nowe zakupy.

Poza tym doszedł niewielki pakiet spółki Awbud. Jeżeli coś ma odpalać na naszym grajdole, to właśnie tego typu walory. Dręczy je głównie niska płynność i ciężko zbudować większą pozycję.

Wczoraj słabe wyniki kwartalne podała GPW. Dla mnie liczy się tu przede wszystkim dywidenda (przewidywana 2,6 zł, czyli stopa dywidendy 6,9%).

Na wyciągu z biura maklerskiego nie uwzględniono dywidendy z Ambry, co zaniża wynik o 150 zł.

PODSUMOWANIE

Przed polską giełdą stoi wiele znaków zapytania. Poza tym same spółki w wielu wypadkach zaczęły pokazywać gorsze wyniki. Dlatego nie uznaję obecnych kursów za szczególnie atrakcyjne do kupna. Z tego powodu na razie nie zamierzam wchodzić szerzej na GPW poza dość skromnym portfelem IKE.