piątek, 18 marca 2016

Złoty jeszcze silniejszy. Dokupować waluty?

W ostatnich dniach obserwujemy kolejną falę umocnienia złotego, co na pewno cieszy choćby spłacających raty hipotecznych kredytów walutowych.

Największą dynamikę obserwujemy na dolarze. Po środowej decyzji FOMC Fed okazało się, że Amerykanie wcale nie spieszą się z zapowiadanymi wcześniej podwyżkami stóp procentowych i przekładają je w obawie o przyszłe losy gospodarki.

"Gołębia" retoryka Fedu zaskoczyła inwestorów i spowodowała spore zamieszanie na rynkach, w tym walutowych.

Fot. Deutsche Bank

W efekcie dolar osłabł do wszystkich walut, w tym do złotego. W piątek rano płacimy za "zielonego" już "tylko" 3,78 zł.

Czy to dobra okazja do zakupów i uzupełnienia prywatnych rezerw walutowych? A może wręcz przeciwnie?

Moim zdaniem krótkoterminowo wciąż obowiązuje sygnał sprzedaży wzmocniony przez utrzymanie stóp procentowych w Polsce na niezmienionych poziomach. Gdybym miał spekulować na parze USD/PLN na rynku Forex, nadal szukałbym miejsc do "zaszorcenia".

Nieco inaczej wygląda to z punktu widzenia osoby dywersyfikującej swoje aktywa, w której portfelu pewną część zajmują waluty.

Szerzej tę koncepcję przedstawiłem w artykule "Bezpieczna przystań finansowa".

Tu interesują nas lokalne dołki wykorzystywane do dobierania walut.

W układzie miesięcznym od wakacji w 2014 r. dolar urósł do styczniowych maksimów z okolic trzech złotych do 4,15. Z tej perspektywy mamy do czynienia z korektą, która powinna nas zaprowadzić do rejonów 3,60 zł:

Kliknij, aby powiększyć wykres
Uwaga! Marzec wciąż trwa, więc ostatnia świeczka nie jest wyrysowana do końca.

Dodatkowo słabszy dolar pozytywnie wpływa na surowce i giełdy, co przekłada się na realizację mojego pozytywnego scenariusza odbicia na GPW.

Poza tym przy analizie zachowania złotego względem innych walut należałoby też uwzględnić jak prezentują się ważniejsze pary, czyli EUR/USD i pozostałe.

Na ironię losu zakrawa fakt, że po ubiegłotygodniowych decyzjach EBC (zwiększenie skali skupu aktywów, obniżenie stóp) euro umacnia się do dolara.

Z kolei na parze EUR/PLN właściwie od ataku "morganów" na przełomie 2008 i 2009 roku bujamy się w szerokim ruchu bocznym - dlatego osobiście preferuję zakupy na wydatki wakacyjne, kiedy euro spada poniżej 4,10 zł. W tym roku podnoszę nieco poprzeczkę - na 4,15 zł:

Kliknij, aby powiększyć wykres
Jeżeli chodzi o "szwajcara", widać, że pomimo wysiłków tamtejszego banku centralnego, frank nie bardzo ma ochotę do wyraźnych spadków. Gdybym spłacał kredyt walutowy, w obecnych warunkach dokupowałbym CHF po spadkach poniżej 3,90 zł, najlepiej bliżej 3,80 zł.

Kliknij, aby powiększyć wykres
W przypadku funta popełniłem spory błąd lekceważąc obawy o Brexit. Uważałem, że u Brytyjczyków zwycięży chłodna kalkulacja i zrozumieją, że wyjście z Unii po prostu im się nie opłaca. Tymczasem głosy są podzielone i co najmniej do referendum 23 czerwca trudno liczyć na jakieś fajerwerki na funcie.

Trend wzrostowy został złamany i teraz możemy licytować się, gdzie wypadnie kolejny dołek. Patrząc przez bardzo różowe okulary przypomnę potencjalny poziom zatrzymania spadków wyznaczony przeze mnie w lutym na 5,46 zł. Jednak byłbym zdziwiony, gdyby to był już koniec zjazdu na funcie.

Kliknij, aby powiększyć wykres
To tyle ode mnie o sytuacji na złotym. Podkreślę, że nie tylko jest to bardzo subiektywne spojrzenie i możecie inaczej patrzeć na notowania i wykresy, ale na dodatek połączone z podejściem do walut jako elementu dywersyfikującego portfel, a nie służącego do krótkoterminowej spekulacji na zmianach kursów. Walut nie sprzedaję, tylko część wydaję w czasie wyjazdów zagranicznych.

Natomiast w razie kolejnego  kryzysu mogę spokojnie przyglądać się panice i dopiero przy prawdziwych ekstremach upłynnić waluty, aby zamienić je na nadmiernie przecenione polskie aktywa.