poniedziałek, 5 października 2015

Im gorzej, tym... lepiej, czyli trwa obrona wsparcia

W piątek o godz. 14:30 poznaliśmy dane z USA. Okazało się, że nowych miejsc pracy przybywa zdecydowanie mniej niż oczekiwano, co ostatecznie przełożyło się na... wzrosty na nowojorskiej giełdzie. W ten sposób wróciliśmy do starego schematu - im gorsze dane makro, tym lepiej dla rynków.

Takie zachowanie giełd tłumaczy się sugestią, że zdecydowanie oddaliła się perspektywa szybkiej podwyżki stóp procentowych w USA, a ta ostatnia mocno ciążyła zwłaszcza walutom i giełdom rynków wschodzących, w tym Polsce.

Do tej pory w kilku ostatnich miesiącach inwestorzy z GPW rzadko wykorzystywali pojawiające się okazje do dynamicznego odbicia. Tym razem stało się inaczej, a koncentracja wzrostów przede wszystkim na dużych spółkach może sugerować obecność zagranicznego kapitału:


Co istotne, tym samym udało się obronić wsparcia zarówno na indeksie WIG20, jak też na szerokim WIG-u.


Kliknij, aby powiększyć

Kliknij, aby powiększyć
Oczywiście taka jedna sesja jeszcze o niczym nie świadczy, ale to miła odmiana w trwających od początku maja spadkach. Poza tym da się znaleźć spółki w trendach wzrostowych - na przykład w WIG20 wyróżnia się ostatnio Eurocash. 

Kliknij, aby powiększyć
Najważniejszym wydarzeniem lokalnym dla nas będą wyboru parlamentarne 25 października i gdyby rynek choćby utrzymał obecne poziomy, uznałbym je za niezłą bazę do solidniejszego odbicia po męczącym osuwaniu się i fatalnym trzecim kwartale.

Kluczowe pytanie brzmi, czy rynek zdyskontował już wszystkie zagrożenia? 

Istnieje wiele alternatywnych wariantów dla najpopularniejszego scenariusza, czyli rządu premier Szydło - na przykład: PiS nie uzyska odpowiedniej przewagi w Sejmie i nie zdoła samodzielnie skonstruować gabinetu, albo po prostu nie zrealizuje wielu ze swoich planów, szczególnie tych dotyczących rynku finansowego.

Dlatego każdy, kto regularnie czyta bloga doskonale wie, że sam zdecydowałem się czekać na gotówce co najmniej do ostatniego tygodnia października. Oprócz naszych lokalnych czynników nie podobają mi się negatywne sygnały na wykresie S&P 500, który stracił impet. Podobnie połamał się DAX. A z fundamentów - widać spowolnienie w Chinach.

Podejrzewam jednak, że znajdą się odważni do kontynuacji odbicia. Nawet w trendzie spadkowym pojawiają się korekty, a my na razie raczej mówimy o powrocie do "boczniaka", czyli nie jest aż tak tragicznie, jak wskazują nastroje wielu inwestorów. Inflacji nie widać, stopy procentowe są niskie i takie raczej pozostaną, a u nas wręcz możliwa jest jakaś obniżka w 2016 r. Dodatkowo EBC nadal przecież "drukuje" euro - zawsze da się znaleźć jakieś powody do wzrostów na giełdach.

Wiele zależy też od przyjętej strategii i horyzontu czasu. Na przykład na rachunku IKE znacznie bardziej opłaca się kupowanie akcji dywidendowych niż na tradycyjnym rachunku maklerskim. Nie tylko nie płacimy podatku dochodowego, ale również tego od dywidendy.

Z drugiej strony prowizje od transakcji nie są tu najniższe na rynku, a kupno spółki dywidendowej niczego nie gwarantuje. Co z tego, ze Jastrzębska Spółka Węglowa płaciła za 2011 rok dywidendę ponad 5 zł na akcję, skoro kurs leciał jak kamień?

Nie fetyszyzujmy dywidendy.

Na koniec chciałem Was zapytać: kupujecie, sprzedajecie, czekacie do wyborów czy też może po numerze z Bogdanką całkowicie zniechęciliście się do giełdy?