piątek, 27 lutego 2015

Niech żywi nie tracą nadziei, czyli powrót maluchów

Ubiegły rok był frustrujący dla inwestujących na polskiej giełdzie, zwłaszcza dla zainteresowanych mniejszymi spółkami. Frustrację pogłębiała obserwacja zagranicznych rynków w tym samym czasie bijących rekordy.

Giełda nowojorska wielokrotnie biła rekordy
Możemy wskazywać na wiele czynników odpowiedzialnych za taki stan rzeczy, w tym kastrację OFE czy wojnę na Ukrainie oraz generalną niechęć do większości rynków wschodzących.

Kiedy na dodatek 15 stycznia br. Szwajcarzy uwolnili kurs franka, stało się jasne, że za chwilę zacznie się narodowa dyskusja o CHF i nadejdą kłopoty dla banków oraz ich akcjonariuszy. Co paradoksalne, w tym momencie przeciętna rata kredytu spadła do poziomu niższego niż pod koniec ubiegłego roku, ale puszka Pandory została otwarta.


Banki ważą bardzo wiele w najważniejszych indeksach i trudno bez nich o hossę na szerokim rynku. 15 stycznia przyniósł pogorszenie się i tak nieciekawej sytuacji technicznej na wykresie, a relatywna słabość sektora widoczna jest do dziś. Od początku roku indeks WIG-banki stracił blisko 5 procent:
Kliknij, aby powiększyć
Jednak indeks szerokiego rynku WIG zachowuje się zdecydowanie lepiej i po teście 50 tys. pkt odbił się i nie tylko wrócił do trendu bocznego, ale nawet ostatnio dał radę przebić średnią 200 SMA:
Kliknij, aby powiększyć
Tym samym znowu oddaliły się szanse na zakupy w promocji.

Na początku roku zaznaczyłem, że potencjalnie większe zyski znajdziemy zapewne na rynkach zagranicznych. Jednak w tamtym artykule wymieniłem z nazwy konkretne polskie spółki, które warto rozważyć do zakupów.

Akurat dziś mamy ostatnią sesję w lutym, czyli możemy sprawdzić, jak sobie one poradziły przez dwa miesiące, które upłynęły od początku roku:

PKN Orlen zrealizował zakładany zasięg ruchu (55-60 zł) i moje nastawienie zmieniło się na neutralne. Z kolei najsłabsze okazały się banki, choć tu była mowa o nieco innej taktyce od typowej gry na zwyżkę: Handlowy kupowany długoterminowo pod dywidendę, a Bank BPH pod ewentualną sprzedaż go innemu podmiotowi przez GE.

CZAS NA MALUCHY?

Poprzedni prezes GPW radośnie kasował i tworzył nowe indeksy giełdowe. Jedną z jego ofiar stal się sWIG80, którego publikacji zaprzestano w marcu ubiegłego roku. Na szczęście po protestach branży inwestycyjnej, zwłaszcza funduszy, prezes Tamborski przywrócił "Wirrówkę" do życia i od początku roku znowu się ona kręci.

Co najciekawsze, obecnie sWIG80 jest najsilniejszym indeksem na GPW grupującym spółki z różnych branż (pomijając WIG-Ukraine). Od początku roku zyskał on już 8,5% (sektorowo najsilniejsza jest budowlanka), a jego wykres wygląda bardzo obiecująco:

Kliknij, aby powiększyć
Czy nadeszła pora na powrót maluchów do łask inwestorów na dłużej?

Tego nie wiem, ale gdybym miał obstawiać jakiś polski indeks giełdowy, to wybrałbym ten. Dlatego zrobiłem tu ostatnio trochę zakupów za drobne z rachunku IKE - wróciłem do spółki Arctic Paper na korekcie (liczę na bardzo dobre wyniki finansowe ogłoszone 23 marca), wszedłem w Ferro (uważam spółkę za niedowartościowaną, a na wykresie zaczyna się dziać coś pozytywnego) i Quercusa.

Zwłaszcza ten ostatni jest dla mnie ciekawym przypadkiem - w 2014 r. TFI zanotowało zdecydowanie słabsze wyniki niż w poprzednim roku, więc na osłodę zarząd proponuje albo wysoką dywidendę (0,46 zł), albo skup akcji własnych.

Kowalski odwrócił się od giełdy, dodatkowo zniechęcony machinacjami przy OFE:

Według Analiz Online udział akcji w portfelu przeciętnego Polaka wynosi niespełna 4 procent. Puchną za to depozyty bankowe i lokaty, co potwierdza raport NBP. Równocześnie od wielu miesięcy Polacy zwiększają zaangażowanie w fundusze inwestycyjne, głównie bezpieczne.

Tymczasem lokaty i konta oszczędnościowe oferują coraz słabsze warunki i właściwie zeszliśmy już poniżej bariery 4% rocznie.

Dlatego apetyt na ryzyko powinien wzrosnąć, zwłaszcza po ostatnio nieco lepszych stopach zwrotu z rynku małych spółek. Możliwe, że do funduszy z tej grupy popłynie więcej gotówki, zyski TFI pójdą w górę i tym samym wyceny Quercusa czy Altusa.

Na koniec przestrzegę przed traktowaniem moich opinii jako rekomendacji inwestycyjnych, a jedynie pragnę zachęcić do dalszej samodzielnej analizy. Życzę owocnych wniosków.