Właśnie ukazał się coroczny raport o stanie światowego bogactwa sporządzony przez firmę ubezpieczeniową Allianz. Wynika z niego, że przeciętny Polak (nie gospodarstwo domowe) posiada aktywa finansowe netto (po odliczeniu długów) warte 5221 euro (dane na koniec 2012 r.), czyli 21 344 zł (kurs NBP z 31.12.2012 r.).
Do aktywów zalicza się akcje i związane z nimi instrumenty finansowe, lokaty bankowe, obligacje, polisy ubezpieczeniowe i programy emerytalne (nie jestem pewien, czy przypadkiem nie pompuje się wyniku tym razem traktując środki zgromadzone w OFE jako prywatne).
Takie dane interesują spore grono ludzi, którzy lubią porównywać się do innych i o ile jest to zdrowa rywalizacja, a nie rysowanie gwoździem lakieru nowego samochodu sąsiada, nie widzę w tym nic zdrożnego.
Polska zalicza się do średniaków, jeśli chodzi o całkowitą akumulację bogactwa (za światowych liderów uważa się Szwajcarów). Natomiast dużo gorzej wypadamy w statystyce zamożności samych obywateli (kliknij w tabelę, aby powiększyć):
źródło: Allianz |
źródło: WSJ |
Z drugiej strony Polak trzyma się etatu pazurami, nawet jeśli wie, że w wieku trzydziestu lat osiągnął praktycznie szczyt swoich możliwości finansowych i do emerytury niewiele się zmieni (str. 22). Boi się poprosić o podwyżkę, ponieważ w kolejce stoi bezrobotny oczekujący przeciętnie ledwie 1732 zł brutto (dane NBP - str. 41).
No to z czego tu oszczędzać? Dobre pytanie. Bez dodatkowej własnej inicjatywy będzie ciężko, a praca na etacie w Chinach Europy/wielkiej montowni/europejskim centrum outsourcingu nie wydaje się do końca optymalnym rozwiązaniem.
A co jest zaskakującego w raporcie?
Od kilku lat ogólnoświatowym fenomenem pozostaje rosnąca miłość do lokat bankowych, która nie gaśnie pomimo rekordowo niskich stóp procentowych w wielu państwach oraz bardzo dobrej koniunktury giełdowej: