czwartek, 27 czerwca 2013

Raport o OFE ma duży plus

Niewątpliwie hitem debaty o OFE i systemie emerytalnym jest opisany przez Grzegorza Zalewskiego niesamowity fundusz ZUS II, który w latach 1999-2012 "zarobił" średniorocznie aż 8,5 proc.


















Wynik jest tym bardziej godny podziwu, ponieważ przez te wszystkie lata "fundusz" nie tylko nie zaliczył żadnego roku na minusie i w najgorszym roku "zarobił" 5,7 proc, ale nie wymaga też żadnych realnych pieniędzy w kasie.


















Po prostu inżynieria finansowa na najwyższym światowym poziomie i już widzę strach w oczach pracowników Goldmana przerażonych wizją zastępujących ich geniuszy z ZUS-u.  

Można byłoby dalej pośmiać się z tego raportu oraz wytknąć inne błędy, ale i tak wiadomo, że chodzi o załatanie dziury budżetowej i nic więcej. A nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy, ze ZUS potrafi skutecznie inwestować i pomnażać powierzone mu środki.

Jednak raport o OFE ma duży plus. Jaki? 


W końcu się ukazał i (znaczone) karty zostały odkryte.

Skoro wiadomość poszła w eter, rynek wreszcie może te informacje spokojnie przetrawić i zdyskontować nadchodzące zmiany w kursie złotego, cenach akcji oraz obligacji.

W przypadku tych ostatnich zauważmy, że OFE kupowały też nowe emisje, a pozytywny sentyment zagranicy, która jest największym wierzycielem SP nie musi trwać wiecznie. Trudno nawet sobie wyobrazić, jak wyglądałoby ich masowe wyjście przy takiej strukturze polskiego zadłużenia:
źródło:MinFin

Nie istnieje bufor w postaci interwencyjnego skupu obligacji, jak w USA czy strefie euro, a zniknie duży krajowy kupiec. Oczywiście wypada tu pochwalić zapobiegliwość Ministerstwa Finansów, które wykorzystało dobrą koniunkturę i sprzedało w tym roku bardzo dużo papierów, ale długoterminowo rynek obligacji zapewne czeka trudny okres wraz  z końcem hossy z drukarki..

Jeżeli ktoś szuka jakiegoś potencjału w zakupie walut, zwróciłbym uwagę na dolara, który wykazuje ochotę do wzrostów w kierunku 3,5 zł:


Tip - w tym roku dobrze działa przecięcie średnich 50/200.

Co do GPW osobiście pozostaję  raczej pesymistą (jeden z wariantów tutaj) i przypomnę, że dla posiadaczy akcji poważnym dzwonkiem alarmowym będzie zejście indeksu WIG mniej więcej poniżej 44 tys pkt, a potem 37 600.

Zanegowaniem złych sygnałów byłoby wybicie się powyżej majowych szczytów z dodaniem pewnego filtra, czyli cały czas pasuje mi okrągłe 50 tys. pkt.

Kliknij w wykres, aby powiększyć

Zapewne niemal dla wszystkich inwestorów byłoby lepiej, gdyby ta przeszkoda została pokonana.

Tymczasem przed rozpoczynającym się sezonem wakacyjnym proponuję dokładnie przemyśleć swoją strategię wobec funduszy inwestycyjnych i akcji, uwzględniając zachowanie szerokiego indeksu giełdy.

Jeżeli ktoś spóźnił się na ubiegłoroczną falę wzrostową czy majową zieleń, może po prostu poczekać na rozwój wypadków zyskując wakacyjną premię w postaci świętego spokoju.

Tym bardziej, że już wiadomo, że spadnie rola OFE jako stabilnego inwestora finansowego w polskich spółkach i jedyną zagadką pozostaje jak mocno. Z punktu widzenia obecnych lub potencjalnych akcjonariuszy nie pomaga to kursom akcji, a wręcz stało się nowym czynnikiem ryzyka dla takich spółek, jak choćby AmRest czy L.W. Bogdanka.