Wiadomo, że przy dość słabym popycie na kredyty banki muszą szukać innych źródeł przychodów, a najprościej robić to przez podnoszenie opłat i dlatego już we wrześniu pojawił się na blogu apel "Zamykamy konta." Poza tym darmowe konta nie do końca są darmowe (tu znajdziesz interesujący zestaw)
Na początku października czytelnicy już wiedzieli, że do grona polujących na gapowiczów dołączy Alior Bank.
Zakusy Aliora były też uzasadnione podkręcaniem wyniku finansowego spółki szykującej się do debiutu giełdowego. Dzięki tym opłatom zapewne wzrośnie zysk w IV kwartale. Tymczasem - jak zwykle - większość obudziła się za późno i podniósł się rwetes w sprawie tych ośmiu złotych pobieranych przez Alior Bank
Tu mamy kolejny przykład jednej z historii z cyklu o niedobrych bankach i niewinnych klientach, czyli chłopak został wezwany do zapłaty ośmiu złotych za niechciane konto i próbuje się zemścić spłacając "dług" grosikami.
Oczywiście temat trafił na główną stronę Wykopu ze sporą liczbą osób bijących pianę.
Ze swojej strony proponuję przelanie w grudniu na rachunek Alior Banku dwóch tysięcy złotych i ich odesłanie na inne konto (w ten sposób unikniesz kolejnej opłaty 8 zł), a potem zamknięcie zbędnego rachunku.
Mimo wszystko uważam, że od strony PR wizerunek banku mocno cierpi, a marketerzy chyba nie doceniają siły internetu licząc na ciemną masę, która na przykład skusi się na dość absurdalne promocje w rodzaju tej najnowszej wymyślonej przez Open Finance.
Jednak czy na pewno to jest dobra polityka wobec ludzi, którzy umieją liczyć i mają jakieś tam środki, albo będą mieli po skończeniu studiów?
Nie jestem do końca przekonany.
A osobom, które wciąż są nabierane przez różne "rewelacyjne inwestycje" i "kredyty na zero procent" proponuję małą powtórkę podstaw.