sobota, 21 lipca 2012

Uwaga na kieszonkowców

Niewątpliwie jednym z gorących tematów ostatnich dni, a właściwie już tygodni stało się zamieszanie wokół spółki i całej grupy kapitałowej IDMSA.

Pozwoliłem sobie na pewien żarcik na Facebooku, związany z absurdalnym tytułem wywiadu z prezesem.

Niestety akcjonariuszom nie jest raczej do śmiechu, ale tu można powiedzieć, że po części są sami sobie winni nie ustalając od razu zlecenia obronnego i nie tnąc strat odpowiednio wcześnie.

Gorzej z osobami, które posiadają jednostki funduszy Idea.

Jeden popisał się takim kwiatkiem:


A inny (Idea Premium- uznawany dotąd za bezpieczny) z powodu masowych wypłat musiał je zawiesić do 30 lipca. Oj, będzie się wtedy działo.

Dołóżmy do tego jeszcze wiele przypadków akcji spółek, które poleciały w przepaść (DSS, PBG, Bomi itd.) oraz bezradność nadzoru finansowego wobec instytucji parabankowych grających im na nosie i mamy niewesoły obraz polskiego światka finansowego.

Co do wykrywania oszustów, przypomnę radę malwersanta:

"Szukaj maksymalnej transparentności. Jeśli dokładnie nie rozumiesz, jak zarządzający zarabia pieniądze, nie inwestuj. Jeśli istnieje tajemniczy proces, którego nie da się wyjaśnić, uciekaj."

Zawsze w czasach kryzysu rośnie liczba bankructw i oszustw - dlatego uwaga na coraz liczniejszych kieszonkowców, którzy chętnie ograbią z kasy zbyt lekkomyślnych chodzących z portfelami wystającymi z tylnej kieszeni spodni.

Można podejmować także bardzo ryzykowne transakcje, ale pod warunkiem, że rynek jest płynny i to ryzyko jest gorzej lub lepiej skalkulowane.

Można zarobić nawet na akcjach IDMSA (akurat ta transakcja była średnio udana, ale chodzi o sam przykład):


Jednak całkiem poważnie uważam, że dla większości ludzi w tej chwili może lepszym rozwiązaniem jest nieco mniejszy, ale stabilniejszy zysk (od biedy na lokacie czy koncie oszczędnościowym) niż spore prawdopodobieństwo utraty części lub całości kapitału nawet w pozornie dość bezpiecznych przedsięwzięciach.

Poza tym można wykorzystać stosunkowo mocnego złotego i po prostu pojechać na zagraniczny urlop (o ile biuro nie zbankrutuje:)

A sam oczywiście nie rezygnuję z ryzyka, ale wiem co ono oznacza i czym to grozi w razie mojego błędu.