10 lat temu uważałem, że jeśli telefon komórkowy to tylko Nokia, a telewizor najlepiej działa z logo Sony.
Z czasem to się mocno zmieniło i od dawna nie kupiłem żadnego produktu tych firm (telewizor Sony stoi w garażu, stare Nokie gdzieś się walają po szufladach). Sytuację znakomicie oddają wykresy akcji tych firm:
Jak widać, nie tylko ja zmieniłem swoje upodobania. Teraz cofnijmy się o 10 lat i wyobraźmy sobie taką sytuację: widzimy spadek akcji Nokii i Sony od szczytu o 60-70 procent i myślimy - Co za bezsens! To są świetne globalne marki z doskonałymi produktami. Ci panikarze oddają mi za bezcen akcje. Nie ma co się zastanawiać, tylko ładować pod korek i śmiać się z przestraszonych leszczy.
Minęła dekada i akcje są dużo niżej...
Oczywiście, po drodze pojawiały się różne korekty, czasem bardzo efektowne, ale nie bądźmy mitomanami i nikt, albo prawie nikt nie jest w stanie regularnie wyłapywać dołków i szczytów. Prędzej mamy skłonność do szybkiego ucinania zysków i kiszenia strat (zwracam uwagę na popularność wątków o Petrolinveście na forach internetowych).
Dlaczego o tym piszę teraz?
Obserwuję całkiem sporo opinii, że akcje polskich firm są tanie i niedowartościowane. Nie upieram się, że tak nie jest, ale czy posiadamy tak silne marki jak Nokia czy Sony sprzed dekady? Nie wydaje mi się.
Skoro tamte akcje kupowane w "promocyjnych" cenach przyniosły kolosalne straty, dlaczego niby nasze "blue chipy" mają być lepsze?
Dlatego proponuję nie ekscytować się pozornie niskimi wskaźnikami fundamentalnymi, bo one są już historyczne, a na giełdzie kupujemy przyszłość (albo sprzedajemy marzenia innym, jeśli sami robimy IPO -do tego służy głównie NewConnect).
Poza tym, że jest tanio, nie znaczy, że nie będzie jeszcze taniej.
Dlatego sam po prawdopodobnie niezbyt udanej przygodzie ze spółkami dywidendowymi na rachunku IKE, poczekam z zakupami akcji, kiedy zobaczę, że szeroki rynek chce rosnąć - przykładowo na przebicie długoterminowej średniej przez indeks WIG:
Wariant 1:
Wariant 2 (moim zdaniem lepszy) na wykresie miesięcznym:
PS
Aha, jakby coś, to ja byłem pierwszy :)