Dziś proponuję obejrzeć system inwestycyjny, który może przydać się inwestorowi długoterminowemu, czy też takiemu, który nie ma czasu i ochoty codziennie pilnować notowań giełdowych, lecz pragnie wycisnąć więcej niż te 6-7% rocznie.
Od razu trzeba zastrzec że cudów nie ma i nie da się co roku uzyskiwać 10 czy 12% na plusie rok w rok po kolei i należy oczekiwać zmienności, czyli w jednym roku 15%, a w innym na przykład -15%.Na dodatek wyniki z przeszłości nie gwarantują przyszłych zysków.
Dlatego osoba, która nie akceptuje obsunięć kapitału, albo nie może sobie na nie pozwolić (na przykład ma cel krótkoterminowy typu: zakup działki budowlanej za 2 lata), niech lepiej pozostanie przy lokatach, obligacjach i kontach oszczędnościowych.
Całą koncepcję opracował widniejący na zdjęciu poniżej w trakcie otwierania sesji giełdowej NYSE Mebane Faber:
Faber szukał prostej metody, która na przestrzeni wielu lat zmniejszy ryzyko i poprawi zyskowność naszych inwestycji, a efektem jego pracy jest „A Quantitative Approach to Tactical Asset Allocation” (całość do pobrania tutaj).
Rynek amerykański oferuje na tyle dużo danych historycznych, że można na nim testować różne koncepcje i jedna z nich przedstawiona przez Fabera działa tam całkiem nieźle. Na dodatek nie wymaga żadnej tajemnej wiedzy.
Zasada brzmi następująco: kupuj na ostatniej sesji w miesiącu, kiedy wykres indeksu przebija średnią 10-miesięczną (SMA). Sprzedawaj na ostatniej sesji w miesiącu, kiedy indeks przebija średnią 10 SMA w dół.
A co robić po sprzedaży? Trzymać gotówkę w bezpiecznych instrumentach - u nas rozwiązaniem są konta oszczędnościowe i krótkoterminowe lokaty, które dają dość niezłą stopę zwrotu.
Na tle S&P 500 system prezentuje się następująco:
Zwłaszcza sporo daje do myślenia końcówka wykresu (czyli inwestowanie w obecnych czasach) i uniknięcie przez system wpadki w 2008 roku:
Dla porządku dodam, że na rynku amerykańskim aktualnie obowiązuje sygnał kupna, który został wygenerowany na koniec stycznia tego roku na poziomie 1312,41 pkt (kliknij, aby powiększyć wykresy poniżej):
Polski inwestor musi brać pod uwagę ryzyko kursowe i kupując na przykład ETF dostępny na GPW powinien też zastanowić się czy należy zabezpieczyć się przed osłabieniem dolara wobec złotego.
A jak to wygląda na naszym rynku?
Niestety, liczba danych jest wciąż zbyt mała i dlatego wiarygodność statystyczna systemu pozostawia wątpliwości, a na dodatek nie możemy kupić sobie indeksu WIG w syntetycznej postaci (jedynie WIG20).
Jednak nie poddajemy się i popatrzmy jak to teraz wygląda na wykresie:
Dla porządku podam, że w przeciwieństwie do rynku amerykańskiego WIG nie dał sygnału kupna w tym roku po sprzedaży na koniec lipca ubiegłego roku (przy poziomie 47 152,6 pkt - od tamtej pory spadł o 15 procent, czyli o tyle średnio uratował kapitału podążającym za systemem).
Co więcej, ostatnie trzy sygnały były co najmniej interesujące:
kupno kwiecień 2003 przy poziomie 14 259,8 pkt, sprzedaż listopad 2007 56 680,3 pkt (zysk brutto 297 procent).
kupno maj 2009 29 322,7 pkt, sprzedaż czerwiec 2010 39 392,5 pkt (zysk brutto 34,3 procent)
kupno lipiec 2010 42 464,7 pkt, sprzedaż lipiec 2011 47 152,6 pkt (zysk brutto 11 procent).
Nie należy oczekiwać, że kolejny będzie też tak doskonały i równie dobrze może przynieść stratę, a nieszczęścia chodzą parami, trójkami itd. Mimo wszystko, na pewno warto pochylić się nad tym prostym systemem mechanicznym, choćby jako narzędziem pomocniczym wykorzystywanym przez inwestora.
Nierozwiązanym problemem pozostaje jak kupić WIG?
Możemy spróbować na przykład wziąć fundusz polskich akcji, który porusza się jak indeks, ale niestety pamiętajmy o dość słonych opłatach zjadających potencjalny zysk. Innym sposobem może być pewnego rodzaju proteza, czyli zakup ETF-u/kontraktu terminowego na WIG20 + kontraktu na mWIG40 oraz funduszu małych spółek/dołożenie kilku innych spółek. Tu mamy sporą dowolność, ale brak złotego środka.
Proponuję za bardzo nie ufać swojej intuicji, tylko poszukać jakieś sprawdzonej metody - na przykład strategii momentum.
W międzyczasie sam raczej stronię od rynku akcji, poza spółkami dywidendowymi zebranymi w portfelu IKE (między innymi Emperia, Budimex czy Elektrotim ze stopami dywidendy odpowiednio 48,4, 13,5 oraz 10,2%).
Poza tym przypomnę o potężnym i często lekceważonym przez początkujących narzędziu- regularnym oszczędzaniu. Jeśli będziesz dorzucał do puli co miesiąc pewną kwotę, nieważne czy 100, 500, 1000 złotych (czy ile tam możesz), wtedy dość szybko przeskoczysz o próg wyżej, nawet bez oszałamiających stóp zwrotu z kapitału. A jeśli takie się pojawią (choćby niskie dwie cyfry za rok), tym potężniejszy będzie efekt.