Jak stracić 2 miliardy na obligacjach korporacyjnych? Zapytajcie w Investors TFI JP Morgan.
Właśnie na tyle bank wycenia aktualną stratę (pozycja niezamknięta, więc może wzrosnąć) na CDS-ach opartych o amerykańskie obligacje korporacyjne, którą spowodował londyński zespół prowadzony przez nazywanego czasem Voldemortem, a innym razem Wielorybem (ze względu na gigantyczny rozmiar zawieranych transakcji) Bruno Iksila.
Więcej szczegółów po angielsku znajdziesz tutaj, a w skrócie chodzi o to, że JP Morgan obstawiał ożywienie w amerykańskiej gospodarce wystawiając ogromne ilości CDS-ów na obligacje korporacyjne najlepszych amerykańskich firm (ich cena spada, kiedy ryzyko spada).
Należy zauważyć, że kiedyś banki inwestycyjne ryzykowały własnym kapitałem i w razie strat mogły zbankrutować. Teraz w takim przypadku proszą o pomoc rządową, więc nie dziwi mnie postępowanie Iksila.
Po co ma hedgować, skoro lepiej zagrać ostro i w razie sukcesu zgarnąć gigantyczny bonus, a w przypadku porażki zarząd poprosi o jakiś bailout rządowy? Zresztą w 2010 roku zarobił w ten sposób 5 mld dolarów.
Tak działa obecny pseudkapitalizm.
Można sobie byłoby ponarzekać i podumać nad tym wszystkim, opowiadać o banksterach, New World Order itd., ale z punktu widzenia inwestora nie widzę w tym specjalnego sensu i do tego służą bardziej wyspecjalizowane blogi.
W zamian wrzucę do przemyślenia pewną kwestię pomagającą inwestorowi przetrwać czarną serię.
Zauważmy, że Iksil nie ryzykuje swoimi pieniędzmi i w międzyczasie na pewno wielokrotnie zgarnął wielomilionowe premie. Zatem jego prywatne ryzyko wydaje się dość ograniczone, o ile SEC nie dobierze mu się do tyłka.
Podobnie dość spokojny pozostaje prezes JP Morgan Jamie Dimon, który wie, że zawsze czuwa dobry wujaszek Ben Bernanke.
Nieco inaczej wygląda sytuacja drobnego inwestora, który na przykład uwierzył w jakąś bajkę (na przykład o indeksie WIG20 pędzącym na 2800 pkt) i zamiast w porę się wycofać, powiększa stratną pozycję niczym małe dziecko/Iksil. Jeśli koniecznie chcesz mieć zawsze rację, lepiej zmień zajęcie- zostań analitykiem, komentatorem, pisz bloga (ale nie ryzykuj poważniejszej własnej kasy), zarządzaj cudzymi pieniędzmi, doradzaj, prowadź szkolenia itd. itp.
A jak radzić sobie z obsunięciami kapitału?
Oczywiście liczy się zarządzanie pieniędzmi (wielkość pozycji, maksymalne ryzyko w jednej transakcji itd.) + sprawdzona i przetestowana metoda.
Jednak i w takich przypadkach zanotujemy straty. To nieodłączna część inwestowania.
I tu widzę świetną okazję do połączenia oszczędzania z inwestowaniem. Jeśli regularnie odkładasz co miesiąc jakąś kwotę, oszczędności posłużą jako bufor przy obsunięciach kapitału i jako akcelerator przy dobrej passie.
Przypominam o tym po raz drugi w ostatnim czasie, ponieważ jest to fantastyczne narzędzie w ręku drobnego inwestora, który zwykle zdaje się nim gardzić, szukając setek procent zwrotu, a tymczasem co miesiąc przeciekają przez palce setki, tysiące, dziesiątki tysięcy, setki tysięcy....
sobota, 12 maja 2012
Jak stracić 2 miliardy na obligacjach korporacyjnich?
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
13:08