Dziś rano sprzedałem ostatnie akcje z portfela IKE (wersja 1.0), który w sumie przyniósł jak na razie w miarę przyzwoity zysk i wzorem innych guru powinienem zacząć krzyczeć o nadchodzących spadkach.
Jednak posiadam ten komfort, że nie muszę niczego zgadywać, a rynek niech robi swoje.
W takim razie co radzi guru i którego słuchać?
Zacznę od tego, że jeśli takiego szukasz, nie inwestuj żadnych pieniędzy, dopóki nie zrozumiesz, że ich nie ma. W przeciwnym razie zapłacisz za taką naukę bardzo wysoką cenę (finansową i psychiczną).
Owszem ktoś może coś doradzić, wesprzeć, ale wszystkie decyzje podejmujesz samodzielnie i na własną odpowiedzialność.
Nie zwalnia z niej pozornie wygodna pozycja inwestowania w fundusz - to ty podejmujesz decyzję kiedy kupić i kiedy sprzedać i możesz mieć tylko pretensje do siebie, że źle/pechowo wybrałeś nieudaczników. Taka jest cena ryzyka.
Zarządzający funduszem akcji z reguły kupuje na giełdzie, gdy ludzie wpłacają i sprzedaje, kiedy umarzają jednostki, pobierając za to cały czas różne opłaty- ot, cała filozofia tego biznesu (liczy się skuteczny marketing, a na drugim miejscu wyniki). Nawet, jak na przykład chciałby kupować akcje, ale klienci umarzają jednostki, musi je sprzedawać (owszem posiada jakiś zapas gotówki, ale nie za duży), więc te całe wymądrzanie się w mediach wydaje się nieco absurdalne.
Jednak w większości ludzie muszą mieć jakieś oparcie i tak jak znajdują wsparcie duchowe w religii, tak samo wielu z nich szuka guru na giełdzie. Na to zapotrzebowanie odpowiada też kilka polskich gwiazd, stosując sprawdzoną zasadę stawiania wielu prognoz- zawsze można wrócić do tych trafnych w kolejnych analizach, pomijając te kompletnie chybione. Poza tym nie trzeba ryzykować swoim kapitałem i można sobie pobierać solidne wynagrodzenie w macierzystej firmie w duchu drwiąc z naiwnych.
Z tymi zastrzeżeniami pokażę dziesiątkę najskuteczniejszych amerykańskich guru według CXO Advisory:
A co z tym zrobić?
Według mnie widząc gdzieś ich w mediach po prostu warto posłuchać i potem samodzielnie przetestować ich koncepcje, o ile gramy na rynku amerykańskim. W końcu skoro Wojciech Białek widzi nadchodzącą erę dolara, więc inwestowanie w amerykańskie indeksy i akcje da nam dodatkową premię walutową (o ile wierzysz naszemu guru :)