piątek, 24 lutego 2012

Sprzedawajcie wszystko i kupujcie złoto?

Czytając książkę Zenona Komara przypomniałem sobie o najdłużej publikującym biuletyny inwestycyjne analityku Richardzie Russellu. Jego „Dow Theory Letters” ukazują się od.... 54 lat.

W tym okresie Russellowi udało się odnieść kilka spektakularnych zwycięstw w postaci obwieszczenia startu długoterminowej hossy w 1974 roku czy bessy 8 lat wcześniej. Również niedługo przed krachem w 1987 roku Russell zalecał sprzedaż akcji.

Wszystko to mi się podoba, ale mam małe zastrzeżenie- trzeba byłoby przeczytać wszystkie te listy, zbadać zalecenia i policzyć faktyczną zyskowność inwestowania z Russellem (co i tak nie daje pewności na temat przyszłych stóp zwrotu), a tak pozostaje nam w dużej mierze zabawa we wróżenie z fusów.

Częściowe wyniki Russella znajdziemy tutaj.

Co prawda jego odważne nawoływanie do sprzedawania wszystkiego i nadchodzącym kataklizmem w 2010 roku było co najmniej przedwczesne, ale przynajmniej ze złotem ma sporo racji:



Przy okazji pisania o weteranach warto odkurzyć też innego - Joe Granville'a. Ktoś kojarzy gościa, który wjeżdżał na scenę w trumnie, potem z niej wychodził wygłaszając przepowiednie na temat rynku? Szkoda, że nasi wróżbici nie mają takiej fantazji, tylko stękają w studiu "Wydaje mi się, że spadnie albo wzrośnie, będzie słońce albo deszcz"

Dlaczego o nim wspominam?

W 2009 twierdził, że akcje są tanie i warto je kupować, nawet po już sporym odbiciu. Tym razem trafił, ale niestety nie chodził po wodzie w studiu CNBC:



Teraz rozochocony, dziarski staruszek poszedł za ciosem:



Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o takich ludziach i różnorodnych metodach inwestowania czy postrzegania rynków, sięgnij po książkę Komara. Jest ona świetną weekendową literaturą.

Jeśli pragniesz nauczyć się na jej podstawie skutecznego inwestowania, proponuję wszelkie wskazówki testować samodzielnie (za dużo materiału, aby szczegółowo omawiać konkretne, bardzo dyskusyjne kwestie).

Dlatego "Sztuka spekulacji po latach" winna według mnie znaleźć się na półce każdego inwestora, ale nie jako jego Biblia, tylko źródło inteligentnej rozrywki z elementami edukacyjnymi (jakieś tam zręby zyskownych strategii widać, ale niestety niepełne). Szkoda tylko, że jej cena (168 złotych) odstrasza tych mniej zamożnych (przydałoby się tańsze wydanie w miękkiej oprawie - praktyka znana z dużych, międzynarodowych wydawnictw).

PS