piątek, 2 grudnia 2011

Lokata z doradcą, czyli proszę do nas przyjechać, to podniesiemy oprocentowanie

Pod poprzednim wpisem podsumowującym aktualnie najlepsze (moim zdaniem) oferty banków oprócz narzekań na niezbyt sprawne działanie BGŻOptima, znalazło się też sporo skarg na postępowanie pracowników banków i instytucji parabankowych, którzy obiecują klientom wyższe oprocentowanie lokat w zamian za wizytę w oddziale.

Problem regularnie pojawia się na blogu, więc poświęćmy mu oddzielny wpis i wątek dla komentatorów, a zacznę od tego, że sam też otrzymywałem podobne oferty jakiś czas temu, w tym jedną w interesujących okolicznościach.

Mianowicie w lecie biegłem sobie na stadionie i w spodenkach miałem telefon, więc jakoś tak automatycznie odebrałem mówiąc zdyszanym głosem pani z grupy Leszka Czarneckiego, że niestety nie mogę na razie rozmawiać i jeżeli ma jakąś sprawę, niech zadzwoni nieco później.

Widać, że biedaczka miała jakiś ambitny plan sprzedaży do wyrobienia, bo zadzwoniła już za niespełna pół godziny, kiedy jeszcze trwał mój jogging, więc prowadziłem z nią konwersację w biegu dość kulturalnie wysyłając ją na drzewo.

Nie wszyscy jednak postępują podobnie i część osób uda się zwabić do placówki, gdzie rozczarowani dowiadują się, że i owszem dostaną wyższe oprocentowanie, ale jeśli zgodzą się na jakąś strukturę z funduszem inwestycyjnym.

W takim przypadku proponuję zrobić sobie samodzielnie strukturę po znacznie niższych kosztach - np. lokata 60-70% środków i za resztę ETF odwzorowujący ruch indeksów giełdowych w Polsce/Niemczech czy USA (WIG20/DAX/S&P 500) dostępny na GPW, który można w każdej chwili kupić/sprzedać. Prowizja wynosi tylko tyle, ile standardowo przy akcjach, czyli zwykle poniżej 0,4% (prezentacja jak działa ETF na WIG20).

Poza tym faktycznie istnieje lokata z doradcą, która daje wyższe oprocentowanie (6,85% netto), ale dotyczy ona tylko nowych klientów Open Finance i trwa 2 miesiące, a maksymalna kwota lokaty wynosi 10 tys. złotych.

Większość pracowników call centers ma płaconą prowizję za przyciągnięcie klienta do placówki, więc mogą opowiadać różne rzeczy, żeby zarobić parę złotych. Dlatego proponuję nie do końca im wierzyć w ich obietnice. Mam nadzieję, że potwierdzą to komentarze osób, które jednak się wybrały do placówki i rozczarowane wyszły z niczym.