Na pytanie który bank jest najpopularniejszy wśród internautów, zapewne większość Czytelników szukałoby odpowiedzi wśród tych, które oferują najwyższe oprocentowanie lokat czy kont, a wpisy o nich cieszą się największym zainteresowaniem.
Tymczasem z wyników badań przeprowadzonych przez Gemiusa wyłania się dość zaskakująca czołówka.
Kto jest liderem? Bank PKO BP (na kolejnych miejscach znajdziemy Pekao SA i dopiero na trzecim teoretycznego pewniaka mBank, razem z ING BSK).
Zabawne, prawda?
Prawie jak RRSO kredytu gotówkowego w tym banku promowanym hasłem "mini ratka i zakupy pójdą jak z płatka"
32,66% w skali roku oznacza, że gdybyśmy osiągali taką właśnie stopę zwrotu z inwestycji, w ciągu 20 lat ze skromnych 10 tysięcy złotych uzyskalibyśmy blisko... 3 mln złotych (to oczywiście czysto hipotetyczne rozważania, ale obrazują siłę procentu składanego, który używają przeciw sobie żyjący na kredyt).
Schodząc na Ziemię proponuję rozważyć następującą sprawę związaną z IKE.
Skarb Państwa planuje w 2012 roku wycisnąć z dywidend ze spółek ponad 8 mld złotych. Skoro z KGHMu raczej za wiele się nie da (plan przejęcia kanadyjskiej spółki wydobywczej), więc z automatu presja przejdzie między innymi na PKO BP.
Prezes banku Zbigniew Jagiełło dość niechętnie mówił o akwizycjach i raczej stawiał na bezpieczeństwo.
Stąd podejrzewam, że gotówka na dywidendę powinna się znaleźć i w razie Eurogeddonu strefa tanich zakupów dla tych akcji zaczyna się gdzieś od 24 złotych, czyli prawie 30% niżej niż dziś.
Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że po zejściu na przykład do poziomu wspomnianych 24 złotych akcje będą droższe w jakimś sensownym terminie, ale można przecież zbierać dywidendy i ciułać sobie grosiki na IKE czekając na nową hossę, prawda?
Podobnie myślę o PZU.
A co jest ciekawego w samym banku PKO BP? Raczej nie konkursy czy kolejki do okienek. Wyróżniłbym bliźniacze Inteligo oraz walutowe konto oszczędnościowe, ewentualnie "Konto za Zero".