Czy ktoś pamięta czym była książeczka mieszkaniowa w PRLu? W skrócie - pułapką na jeleni, których szczególnie boleśnie potraktowała transformacja ustrojowa. Przykładowy cytat z forum "W swoim czasie miałem już 60% wkładu na mieszkanie - czyli lekko licząc po obecnych cenach powiedzmy 40m2 x 4000zł /lekko.../ x 60%. Teraz PKO i państwo mówią mi, że teraz to warte kilkaset zł. Podarowałem socjalizmowi min. 95000zł. "
Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" książeczka mieszkaniowa wraca i to od razu w dwóch miejscach: w PKO BP oraz w kontrolowanym przez Leszka Czarneckiego (zaraz zajrzę do lodówki) pośredniku nieruchomości Home Broker. Czy to dobry pomysł?
Marketingowo nie jestem przekonany do tej idei. Co prawda młodzi ludzie, do których skierowany jest w końcu produkt nie pamiętają książeczek mieszkaniowych, ale ich rodzice całkiem dobrze i zapewne nie będą pałać entuzjazmem słysząc nazwę "książeczka mieszkaniowa".
W PKO BP nazywa się to dokładnie: "Oszczędnościowa Książeczka Mieszkaniowa powiązana z funduszami inwestycyjnymi PKO" (świetna nazwa - łatwa do zapamiętania, gratulacje :):
Czego się od nas wymaga?
No i tu widać istotę problemu - trzeba nie tylko oszczędzać, ale na dodatek powierzać środki funduszom inwestycyjnym PKO. Dziwne założenie, że ktoś, kto chce kupić mieszkanie akurat musi interesować się funduszami inwestycyjnymi PKO i na dodatek pokornie poniesie koszty opłat:
Można przecież kupować i sprzedawać jednostki funduszy inwestycyjnych bez żadnych dodatkowych kosztów, choćby w SFI mBanku i to wcale nie trzeba się ograniczać do TFI PKO BP. Poza tym oprocentowanie reszty środków do 4,5% brutto nie powala na kolana i także na tym blogu bez trudu znajdziesz lepsze oferty.
Wreszcie, obietnica niższej marży kredytu, kiedy inne banki walczą jak lwy o klientów na zwalniającym rynku dewleloperskim, nie tylko tnąc prowizje, ale i fundując przeprowadzki nie wydaje się szczególną rewelacją.
Home Broker też proponuje taki produkt powiązany z funduszami inwestycyjnymi, ale szczegółów nie sprawdzałem.
Można pochwalić PKO BP za dobre chęci, ale oferta wymaga duuużej poprawy, aby przyciągnęła klientów, a zacząłbym od skrócenia nazwy.