Gdyby nie szalona spekulacja braci Hunt z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, tytułowe zdanie byłoby prawdziwe także przeliczając cenę srebra na dolary. Jednak wspomniana wcześniej bańka sprawia, że informacja dotyczy ceny uncji wyrażonej w złotych (a w dolarach z kolei widzimy rekord złota - prawie $1350).
Trend jest silny i notujemy już ponad 65 zł na liczniku.
Zainteresowani elektronicznym srebrem mają na GPW dostępny całkiem niezły instrument w postaci certyfikatów Raiffeisena o symbolu RCSILAOPEN, z kolei srebro lokacyjne ma taką wadę, że jest obłożone podatkiem VAT 22%.
Można to obejść przez kupowanie krążków i sztabek na przykład na Allegro, o czym zresztą wspominałem choćby rok temu (i wielokrotnie wcześniej), kiedy srebro było zdecydowanie tańsze.
No właśnie - czy to jest dobry moment na zakupy na historycznym szczycie?
Dla spekulanta i tak się liczy, żeby sprzedać drożej niż się kupiło, więc takie rozważania pozostawiam technikom, ale chciałem zauważyć, że można znaleźć na Allegro monety w stanie menniczym, w których wartość zawartego w nich kruszcu przekracza cenę sprzedaży (chodzi o niektóre blaszki wyprodukowane masowo przez NBP z dumnym przydomkiem „monety kolekcjonerskie").
Nie wiem jak w praktyce wygląda ich przetapianie i kto to może ewentualnie skupić itd., ale taki jest fakt.
Aha, uważajcie na „Skarbnicę Narodową” – wujek Google odpowie na dalsze pytania.
Poza tym korzysta na tym szaleństwie częściowo KGHM – również czołowy producent srebra na świecie. Uwzględniając wypłacone dywidendy kurs jest dziś najwyżej w historii.
Sam pozostaję bardzo biernym srebrnym inwestorem i po prostu podobają mi się te krążki na tyle, że nie czuję potrzeby ich sprzedaży.