Jeżeli zadajesz sobie pytanie jak zarabiać z najlepszymi, jedna z możliwych odpowiedzi brzmi: naśladuj ich. Taka zasada sprawdza się w każdej dziedzinie życia, więc podobnie jest w inwestowaniu. Z tego powodu na spotkaniach z Warrenem Buffettem sala zawsze pęka w szwach, wypełniona spragnionymi bogactwa.
Niestety, inwestowanie należy do najtrudniejszych dziedzin życia, ponieważ nawet znajomość wszelkich możliwych rodzajów analiz i technik oraz zdobycie tytułu profesora ekonomii nie gwarantuje nam, że zarobimy więcej niż Pan Marian na co dzień handlujący na straganie, posługujący się metodą kupowania akcji na podstawie liczby sprzedanych sznurówek (teoria błądzenia losowego płata takie figle).
Z tym zastrzeżeniem przejdźmy do konkretów.
Kilka miesięcy temu herodot zastanawiał się nad problemem czy nie lepiej czasem wrzucić pieniądze do jakiegoś dobrego funduszu inwestycyjnego, a samemu zająć się czymś na czym lepiej się znamy i tam zarabiać pieniądze?
Myśl jest całkiem słuszna- jeśli większość inwestorów nie potrafi wygrać z rynkiem, a wręcz traci- nie ma sensu się szarpać, tylko lepiej powierzyć kasę lepszym fachowcom od nas i nie tracić czasu i nerwów na walkę z rynkiem.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie taki problem, że zawodowcy także tracą, a mają ten przywilej, że czy się stoi, czy się leży, opłata się należy (za nabycie/sprzedaż jednostek można czasami uniknąć, za zarządzanie już nie).
Z tego powodu i tu potrzebna jest staranna selekcja i zbudowanie choćby najprostszej metody inwestowania, która będzie ograniczała nasze straty i pozwalała zyskom rosnąć.
Alternatywą jest naśladowanie najlepszych.
Oczywiście, teoria w książkach i na szkoleniach wygląda znakomicie, ale gorzej z praktyką, więc sprawdziłem fakty za ostatni kwartał i najlepszym funduszem akcyjnym Polsce okazał się QUERCUS Agresywny (ciekawe jak wygląda agresywny dąb?), czyli prywatny fund Sebastiana Buczka (wcześniej ING). 18% to bardzo ładny wynik, tylko czy na pewno do powtórzenia w II kwartale? Kto wierzy, że tak może wpłacić 20 000 zł (minimalna wpłata) i czekać na efekt.
Ja zwróciłem uwagę tym razem na wyraźną poprawę rezultatów Legg Masona Skoncentrowanego. Po kilku nieciekawych miesiącach nastąpił wystrzał o 10,98%, czyli nieco lepiej od indeksów.
I tu znajdziemy pomysł do rozważenia.
W lutym Piotr Rzeźniczak opublikował list (zachęcam do przeczytania w całości) do posiadaczy certyfikatów funduszu (są również dostępne na GPW pod tickerem LMASFIZ -zerowa płynność), w którym zdradził najważniejsze spółki z portfela:
Elektrotim
Instal Kraków
Indykpol
Kruszwica
Kogeneracja
LW Bogdanka
Poza tym posiada dość spore pakiety TIMu oraz Remaka.
Skoro LM Skoncentrowany deklaruje długoterminowe inwestowanie fundamentalne, możemy przypuszczać, że te spółki wciąż znajdują się w jego portfelu.
Z drugiej strony zauważmy, że wzrost kursów przynajmniej części z nich wynikał właśnie z zakupów funduszu.
Proponuję przeanalizować sobie te spółki (oraz inne z pozostałych TFI, które podadzą skład swoich portfeli na dzień 31.12.2009) i sprawdzić czy któraś z nich nie pasuje do naszego portfela.
Sam kupiłem w tym tygodniu małe pakieciki po 330 sztuk dwóch maluchów: Anti (na dłużej) i Skyline Investment (raczej spekulacja) oraz dobrałem do 300 akcji Arctic Paper (w tym momencie jestem łącznie >300 zeta na minusie licząc po wczorajszym kursie zamknięcia). Odebrałem też 200 akcji MCI po 6,8 zł, ale Arka wysypuje się, więc trudno tu liczyć na wzrosty w najbliższym okresie.
Jeżeli giełda zacznie spadać, coś z listy Legg Masona wpadnie do koszyka.
czwartek, 8 kwietnia 2010
Jak zarabiać z najlepszymi?
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
08:22
Tagi fundusze, giełda, inwestycje, Legg Mason, Quercus