sobota, 27 czerwca 2009

Droga do bogactwa krok po kroku wersja 2.0

Wielu ludzi nie gromadzi żadnego majątku nie dlatego, że ma za małe przychody, ale tylko dlatego, że nie umie nimi właściwie zarządzać. Droga do bogactwa nie jest aż tak strasznie skomplikowana jak się wydaje, tylko wymaga czasu i systematyczności.


Od czego zaczynamy? Kiedy otrzymasz jakiekolwiek pieniądze, obojętnie czy jest to pensja, stypendium czy kieszonkowe zawsze pamiętaj, żeby odłożyć przynajmniej 10% na początek na koncie oszczędnościowym. Bez trudu znajdziesz teraz taki bank, który oferuje je z oprocentowaniem powyżej inflacji. Wielokrotnie już powtarzałem, że zdecydowana większość ludzi zamiast to robić szuka jakichś kosmicznych stóp zwrotu i traci czas na genialne systemy Madoffa, a pieniądze im przeciekają między palcami dzień po dniu.


Najpierw zbuduj fundusz awaryjny odpowiadający twoim kilkumiesięcznym (co najmniej trzymiesięcznym) wydatkom, a dopiero potem zastanawiaj się nad inwestowaniem. Większość ludzi nie dochodzi nawet do tego punktu. Ja trzymałem do niedawna w tym celu kredyt odnawialny w banku, ale jego roczne przedłużenie stało się tak drogie, że mnie zmobilizowało do całkowitej jego likwidacji i zaoszczędzenia kolejnych pieniędzy. Wolę zostawić te ponad 100 złotych w kieszeni.

Kolejna oczywista kwestia: wydawaj mniej niż zarabiasz. Kropka. Jeśli na coś cię nie stać, musisz uzbierać. Aby dojść do tego stanu na początek musisz skonstruować choćby podstawowy budżet, żeby w ogóle zorientować się czy co miesiąc zostają ci nadwyżki pieniędzy czy też jak zmarły przedwczoraj Michael Jackson ciągle musisz pożyczać obojętnie ile zarabiasz. Jak dowodzi przykład „króla popu” same wysokie przychody to nie wszystko.

Mamy dwie strony bilansu domowego, czyli przychody i wydatki. Aby w pełni go zoptymalizować należy pracować nad jednym i drugim. Kiedyś napisałem tekst jak zarobić więcej pieniędzy – i tam jest parę pomysłów zawsze aktualnych. Ważne jest aby mieć różnorodne źródełka kasy płynące do naszej kieszeni. Najprzyjemniejsze są te, które nie wymagają niemal żadnego wysiłku, ale o takie najciężej – najprostsze stanowi zwykła lokata bankowa, ale umówmy się, że kwoty z nich uzyskane nie powalają na kolana.

Co do oszczędzania – ciekawe punkty dla mnie to:

- kupowanie używanego samochodu (minimum dwulatek);

- unikanie nowinek technologicznych: te najnowsze i najmodniejsze gadżety są na początku drogie i zwykle niedopracowane;

- omijanie restauracji: żarcie z reguły drogie i nieznanego pochodzenia; wiele potraw ma kilka żywotów w różnych postaciach nawet w najdroższych knajpach;

- poruszanie się na piechotę czy na rowerze zamiast autem; taniej i zdrowiej, ale nie zawsze się da;

- negocjowanie zakupów za gotówkę, sporo drogich rzeczy da się kupić taniej pod warunkiem, że masz cash;

- unikanie kredytów jak ognia z wyjątkiem inwestycyjnych;

Tutaj ostrożnie. Na przykład kto wziął szybki kredyt na akcje Bogdanki w ofercie pierwotnej na pewno nie żałuje.

Inny rodzaj kredytu, który większość ludzi jest zmuszona wziąć to kredyt hipoteczny, ale tu też wszystkich zachęcam do uzbierania choćby 10-20% wkładu własnego, bo wtedy warunki kredytu hipotecznego są zdecydowanie lepsze.

Kredyt konsumpcyjny nie zawsze jest zły o ile niesie za sobą jakiś potencjał przyszłego zysku – załóżmy, że musisz zmienić laptop na szybszy, bo wiesz, że dzięki temu zaczniesz wydajniej pracować czy się uczyć. Mała pożyczka nie zaszkodzi, ale jeśli bierzesz komputer na raty, żeby sobie pograć to już sprawa wygląda kiepsko.

Na pewno kredyt na kurs, szkolenie czy studia też jest w porządku.

Następna ważna sprawa to ustalaj sobie konkretne cele. Zacznij od długoterminowych, a potem dziel je na coraz krótsze odcinki i po prostu realizuj. Muszą one być jednak konkretne, czyli nie „chcę być bogaty”, ale raczej „w 2019 roku moje aktywa wynoszą 1 milion euro” (taki hint z NLP zamiana na czas teraźniejszy). Muszą one być zapisane na papierze lub w komputerze – ja mam taki na górze bloga.

Teraz skupiamy się na coraz krótszych odcinkach aż dochodzimy do jutra i zamieniamy „może jutro trochę się pouczę przed egzaminem” na „ jutro od 11 zaczynam się uczyć do egzaminu”.

Na pierwszy rzut oka ktoś może nie widzi związku między tymi milionami, a zdawaniem egzaminu, ale takie są fakty, że ludzie, którzy są lepiej wykształceni więcej zarabiają. Oczywiście nie ma tu żadnego automatycznego przełożenia w każdym zawodzie, ale raczej ciężko znaleźć biednego lekarza – specjalistę czy adwokata.

Gorzej bywa z absolwentami polonistyki, bo finansowo lepiej się powodzi murarzowi niż nauczycielce polskiego.

Właśnie teraz w czasach spowolnienia gospodarczego sądzę, że mamy bardzo dobry okres na edukację i ładowanie akumulatorów.

Dla większości ludzi ich głównym źródłem utrzymania jest etat i w okresie prosperity, aby zwiększyć przychody dobrze jest poprosić szefa o podwyżkę. Teraz w większości branż będzie o nią ciężko, ale zawsze można pracować nad swoim dodatkowym biznesem.

Dla mnie najważniejsza jest prosta idea, żeby robić co się lubi i dostawać za to pieniądze. Brzmi trochę głupio i naiwnie, ale wcale tak nie jest.

Mnie interesuje inwestowanie, więc niecałe dwa lata temu pomyślałem, że mogę o tym pisać i tak powstał ten blog. Aby zadanie było trudniejsze zacząłem od zupełnego zera i uznałem, że na pewno znajdą się ludzie, którzy będą się tym interesować, bo to zupełnie inaczej jest czytać książki czy słuchać dostających normalną pensję doradców pokazujących ładne słupki na wykresach historycznych niż zobaczyć jak to wygląda w praktyce. Myślałem, że przy okazji zarobię trochę na reklamach i może jeszcze w jakiś sposób, ale gdybym tylko na tym się koncentrował na pewno nie chciałoby mi się regularnie pisać. Poza tym akurat zacząłem idealnie przed samym szczytem na giełdach, więc podejrzewam, że gdybym był nowicjuszem miałbym nieźle zmasakrowany portfel po tych niecałych dwóch latach.

Tymczasem portfel appfunds rozrósł się całkiem solidnie niejako organicznie, także dzięki wpływom z reklam i dotacji oraz dopłatom z oszczędności i gdyby ktoś główkował skąd wziąć 10% wkładu na kredyt hipoteczny ma receptę w archiwum z opisem drogi od 0 do blisko 36 tysięcy złotych. 2 lata bez wielkich wyrzeczeń i gotowe.
Właśnie tego typu dodatkowy biznes jest według mnie bardzo dobry, bo zupełnie nie mam ciśnienia czy przychody w danym miesiącu wyniosą 300, 500 czy tysiąc złotych.

Pieniądze są tu kwestią na dalszym planie i może dlatego jakieś tam płyną.

Z tego powodu zastanów się co lubisz i na czym się znasz, a na pewno znajdziesz jakiś sposób jak dodatkowo wykreować choćby malutki strumyk z przychodami.

No dobra, ale załóżmy, że zrobiłeś już to wszystko, czyli zgromadziłeś fundusz bezpieczeństwa, masz niezły budżet ze stałymi nadwyżkami finansowymi, oszczędzasz, pracujesz na niezłej posadzie i zarabiasz dodatkowo. Co teraz?

Nieuchronnie trzeba poruszyć kwestię inwestowania. Najlepsze inwestycje są zwykle w siebie, własną edukację i własny biznes.

Młody człowiek lepiej zrobi jeśli kupi sobie porządny garnitur i buty, w których pójdzie na rozmowę kwalifikacyjną niż jak będzie ślęczał przy komputerze próbując z 2000 zł wykręcić 100% zysku. Podobnie warto poświęcić swój czas na rozwój swojej firmy, jeśli faktycznie widać, że przynosi choćby skromny zysk. W końcu dany model można powielać i w ten sposób zysk zwielokrotniać.

Kolejna zasada to inwestowanie wyłącznie w instrumenty, na których się znasz, czyli wracamy do punktu edukacja. Rynki finansowe czasem wydają się na pozór bardzo łatwe i proste. W końcu nikt bez specjalistycznych studiów i lat nauki nie może wparować na salę operacyjną w szpitalu i zabrać się za pacjenta, a tu takiej bariery nie ma.

Nowicjusz wpłaca parę tysięcy i myśli, że nie ma nic prostszego niż zarabianie na ruchu cen ropy naftowej czy indeksu WIG20. Nic bardziej mylnego.

Po drugiej stronie monitora siedzą najtęższe umysły, które tylko czekają na świeże mięso armatnie. Z tego powodu na początku najbezpieczniejszą strategią wydaje się kupowanie jednostek funduszy inwestycyjnych (niestety w Polsce nie ma indeksowych) i stopniowa nauka. Reguła jest taka, że im krótszy horyzont inwestowania, tym trudniej zarabiać.

Ja nigdy nie doszedłem do powtarzalnych zysków z daytradingu i staram się go unikać, choć czasem ciężko się powstrzymać. No właśnie i tu jest sedno inwestowania. Nie szukaj rozrywki, ani przyjemności. To ma być nudne i mechaniczne. Im bardziej nudne, tym skuteczniejsze.

Nie da się wyłączyć strachu i chciwości, ale można je kontrolować. Więcej o inwestowaniu pisałem wielokrotnie, na przykład tutaj.

Na koniec warto jednak przypomnieć, żeby każdy przy okazji dążenia do wzbogacenia się nie zapomniał o przyjemnościach jakie niesie za sobą życie. Żyjesz tu i teraz i nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze, więc po drodze nie zgub tego co najważniejsze.