poniedziałek, 22 grudnia 2008

Opcje na WIG20 dla opornych

Ostatnio opcje nie mają dobrej prasy, a w sumie to bardzo pożyteczny instrument, tylko trzeba się nim umieć posługiwać. Jeden nożem pokroi sobie chleb, inny utnie palec, ale jednak nikt normalny nie wzywa do zaprzestania sprzedaży noży, a cała histeria wokół opcji tak właśnie wygląda.

Na GPW mamy dostępne opcje na indeks WIG20. Handel nimi odbywa się w takich samych godzinach jak kontraktami terminowymi. Różnica jest taka, że przy kontraktach dokonuje się codziennego dostosowania stanu rachunku według kursu rozliczeniowego z fixingu na koniec dnia. Z opcjami jest inaczej, bo kupujący płaci jednorazowo premię przy nabyciu i nic się nie dzieje z jego depozytem. Inaczej jest w przypadku opcji amerykańskich, a dokładniej mówiąc barierowych, które nabywały tak chętnie w bankach nasze niezbyt rozsądne spółki spekulując na walutach – tu mamy dodatkowy wymóg depozytowy. Pozdrawiam przy okazji pewnego czytelnika notowanego, który nie wie, że w opcjach egzotycznych tak właśnie jest, że depozyt się zmienia, ale z każdym ciężko mi polemizować i wyjaśniać podstawowe sprawy, szczególnie jeśli ktoś pisze w tak napastliwy sposób. Niech sobie sam poszuka. Z góry dziękuję za wskazówki od nauczycieli, szczególnie ekspertów z demo na fx. Kupowałem warranty na waluty na CETO już jakieś 10 lat temu, więc nie są to moje pierwsze transakcje.


Wracając do opcji na WIG20, można je sprzedać lub trzymać do wygaśnięcia. Terminy są takie same jak w przypadku kontraktów terminowych, a zatem grając na wzrosty szukamy opcji z literą C, a na spadki z literą O. Termin ich wygaśnięcia to 20 marca 2009 z kursem rozliczeniowym liczonym tak samo jak dla futures. Oczywiście możemy je sprzedać wcześniej.

Teoria dla laika może brzmieć nieco zawile, więc przejdę do przykładów z moich dzisiejszych transakcji.

Kupiłem po 1 opcji OW20C9230 oraz OW20C9250. Pierwsza miała kurs 35, a druga 17. Najpierw policzmy ile zapłaciłem i dlaczego tyle. Już dawno temu ustaliłem, że staram się nie przekraczać straty 2% na portfelu w 1 transakcji i tego dość twardo się trzymam.

2% z 26 000 to 520 zł, czyli mniej więcej tyle mogę maksymalnie stracić.

Z tego powodu dopasowałem sobie wartość opcji i ich potencjał do tego poziomu.

Za pierwszą zapłaciłem 35x10 zł= 350 zł + prowizja 2% = 357 zł, a za drugą 17x10 zł =170 zł+ prowizja 2%= 173,4 zł. Razem wydałem 530,4 zł, czyli tyle ile mogę sobie pozwolić na maksymalną stratę.
A teraz jak wygląda sprawa scenariuszy. Jeśli 20 marca WIG20 wyniesie 2300 punktów i mniej, stracę całą kwotę. Każdy punkt wyżej oznacza dla mnie 10 zł na tej pierwszej opcji. Pamiętając o prowizji 2% również w drugą stronę, będę na zero jeśli indeks WIG20 zostanie rozliczony po 2337 punktów. Wtedy dostanę 370 zł – 2% prowizji, czyli 362,6 zł. Dokładnie będę wtedy 5,6 zł na plusie. Każdy następny punkt daje już 10 zł zysku, czyli przy 2400 jest to ponad 630 zł, a przy 2500 ponad 1600 zł itd.

Identyczne obliczenie można wykonać dla tej drugiej, z tym, że zaczynamy od 2500 punktów.
Teraz ktoś może przytomnie zauważyć czy nie lepiej wziąć opcje, które są znacznie bliżej bieżących kursów, na przykład OW20C9180 po jakieś 1700 zł i zacząć zarabiać na niej gdy WIG20 przekroczy 2000 punktów? Chodzi jeszcze o coś takiego jak wartość czasowa.
Jeśli rynek na początku stycznia jednak wybije się, wcale nie muszę czekać ze sprzedażą moich opcji, tylko mogę wykorzystać napalenie na rynku i zarobić znacznie wcześniej. Wtedy moje opcje wystrzelą ostro do góry.

W ogóle temat jest bardzo szeroki, bo można na przykład obstawiać spadki na opcjach put, czy samemu wystawiać opcje, albo stosować nieco bardziej wyrafinowane strategie jak butterfly czy straddle, ale chciałem tylko zasygnalizować temat z przykładem z mojego portfela.

Podobnie nawet nie otarłem się o modele wyceny opcji (Black-Scholes, dwumianowy, Monte Carlo i inne - w necie są nawet gotowe arkusze do przeliczania). Tu mamy problem ze względu na dużą zmienność, która podbiła ich ceny. Gdyby dzisiejsza sesja była spokojniejsza, pewnie nie kupowałbym tych opcji, bo byłyby za drogie, a tak wyszło jako tako.

Sam nie do końca wierzę w zwyżkę i opcje są dla mnie pewnego rodzaju zabezpieczeniem przed nią. Jeśli jednak nastąpią wzrosty na pewno jedną z nich opchnę zdecydowanie wcześniej niż w marcu.
Nie wierzę w fundamentalny charakter ewentualnego odpału, ale jeśli on naprawdę pojawi się, to na nim zarobię. Jeśli nie, stracę 5 stówek. Nie wydaje mi się to zbyt wygórowaną ceną za zupełny luz z jakim od dziś traktuję GPW.