Puls Biznesu zaczyna publikować porady jak skonstruować portfel na 2008. Na pierwszy ogień poszedł Marek Nienałtowski z Goldenegg. Drugi jest Emil Szweda z Open Finance. Można się z ich propozycjami zgadzać lub nie, ale jedno mnie dziwi.
Jak można odpowiedzialnie rzucić jakąkolwiek propozycję portfela, który będzie dopasowany do wszystkich klientów, czyli nikogo?
Wg mnie konstrukcja portfela inwestycyjnego nie jest taka prosta jak rzucenie paru sloganów.
Najpierw należałoby przyjrzeć się sytuacji finansowej konkretnej osoby. Znaleźć jej słabe punkty - np. karty kredytowe czy kredyty konsumpcyjne do spłaty i nimi się zająć. Dowiedzieć się jakie ma dochody i wydatki, jaka jest jej sytuacja zawodowa i rodzinna. Czy ma zamiar skorzystać ze środków w 2008 czy może dużo później? I jeszcze kilkadziesiąt innych spraw.
Jeśli dany klient ma zamiar wydać kasę np. na wakacje, jaki jest sens proponowanie jej inwestycji w akcje? Taki człowiek powinien raczej kupić sobie np. euro czy dolary na wydatki wakacyjne oraz skorzystać już teraz ze zniżki oferowanej przez biura podróży.
Inna osoba ma np. kredyt na karcie na 19% rocznie i zamiast ją spłacić, posłucha sugestii i nakupi sobie np. obligacji.
Są ludzie którzy na przykład w ogóle nie tolerują ryzyka i czy dobrze im jest radzić zakup chińskich akcji?
Z kolei sporo szczególnie młodych wilków, szukając zysku kilkudziesięciu i więcej procent, gotowych jest stracić nawet niemal cały portfel i wejście w obligacje za 30 % kasy skwituje pukaniem się w czoło.
Naprawdę takie porady oceniam jako warte jeszcze mniej niż cena gazety w kiosku, a pewnie główny ich cel to reklama instytucji, które reprezentują analitycy.
Sam musisz Czytelniku skonstruować portfel na 2008. Oczywiście trzeba korzystać z pomysłów innych, ale pamiętaj, że Ty decydujesz.