poniedziałek, 8 czerwca 2015

Oto ukryta wartość gotówki i lokat

Świat wypowiedział wojnę gotówce. Jednak na przekór modzie lansowanej przez banki i polityków Polacy zachowują się zupełnie inaczej i praktycznie co miesiąc wzrasta ilość gotówki krążącej po Polsce:

Gotówka w obiegu poza kasami banków w mln zł (dane NBP)
Na koniec kwietnia poza kasami banków znajdowało się ponad 135 mld zł gotówki. Dla porównania - rok temu było to 119 mld zł, a dwa lata temu niespełna 107,5 mld zł.

Oczywiście częściowo wynika to ze wzrostu podaży pieniądza w ogóle, ale tak naprawdę zasadniczym motorem napędowym stało się gromadzenie gotówki przez gospodarstwa domowe - jeszcze na początku 2012 roku posiadaliśmy jej mniej niż 100 mld zł, a z ostatnich szacunków NBP wynika, że przekroczyliśmy już kwotę 125 mld zł.

Co więcej, równie szybko rośnie też wartość depozytów bankowych zgromadzonych przez gospodarstwa domowe - na koniec 2014 r. wynosiła ona blisko 630 mld zł.

W 2015 r. tendencja wcale nie wyhamowuje. Jak pisze NBP, "w I kw. 2015 r. nastąpiło przyspieszenie procesów gromadzenia oszczędności finansowych. Gospodarstwa domowe kontynuowały powiększanie aktywów finansowych, koncentrując się przede wszystkim na depozytach bankowych oraz w systemie pozabankowym, w których ulokowały około dwóch trzecich wartości nowych oszczędności".

Co w tym zastanawiającego?


Popularność lokat i kont oszczędnościowych, która nie słabnie pomimo spadającego oprocentowania.

Tutaj znajdziesz najnowsze zestawienie najlepszych lokat i kont oszczędnościowych.

Czy ludzie postępują nieracjonalnie?

Dlaczego godzimy się na relatywnie niskie oprocentowanie i nie szukamy potencjalnie wyższych zysków choćby na giełdzie?

W tej chwili GPW szacuje liczbę aktywnych rachunków maklerskich na zaledwie 200 tysięcy. Nieco lepiej wygląda zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi, ale i im nadal dość daleko do masowości.

Nie będę teraz szukał winnych tego stanu rzeczy. Na pewno swoją cegiełkę dołożyli politycy, którzy niemal zdemontowali OFE i zniechęcili do GPW zagranicę, nieodpowiedzialni bankierzy nazywający giełdę "kasynem" czy sama branża finansowa co i rusz wstrząsana międzynarodowymi aferami i skandalami.

Sam zresztą w poprzedni piątek też przyznałem, że obecnie nie bardzo wierzę w trwałość tej dziwnej hossy, przynajmniej na naszym rynku. Napisałem wręcz, że mamy teraz idealne środowisko do zrealizowania sezonowej słabości giełdy.

Natomiast nie da się ukryć, że niechęć do rynków kapitałowych w Polsce i równoczesna ogromna popularność lokat trwa już właściwie latami.

Z czego wynika taki wybór?

Z jednej strony obserwowaliśmy w historii wiele przypadków masowej histerii na rynkach finansowych opisywanych choćby przez klasyka w XIX wieku, a z drugiej zupełnie zaskakującą mądrość tłumu:



Czy za takim, a nie innym postępowaniem Polaków nie stoi fakt, że intuicyjnie jako grupa dokonujemy racjonalnego wyboru?

A co nim jest? Stworzenie poduszki finansowej, czyli funduszu, który przyda się nam w trudniejszych czasach, kiedy na przykład stracimy pracę czy dopadnie nas jakaś choroba.

Możliwe, że większość osób znajduje się właśnie na takim etapie - najpierw próbuje zgromadzić co najmniej równowartość kilkumiesięcznych wydatków, część nie toleruje strat, a jeszcze innym brakuje wiedzy lub/i czasu na inwestowanie.

O ile nie znam rozwiązania tej zagadki, to wiem, że gotówka oraz lokaty posiadają jeszcze jedną zaletę - w kryzysowym momencie stają się bezcenne.

O co chodzi?

Na niższym poziomie łatwo sobie przypomnieć sytuację, kiedy zepsuła Ci się lodówka czy samochód i dzięki funduszowi awaryjnemu bez trudu pokryłeś niespodziewany wydatek.

Istnieje też wyższy poziom.

Jaki?

Podam przykład z innego bloga. Adam kupił garaż - wydał 20 tys. zł i inkasuje miesięcznie 350 zł za wynajem. Świetna stopa zwrotu. Wypada tylko pogratulować.

Prawdziwa wartość gotówki i jej ekwiwalentów nie polega na tym, że otrzymujemy jakieś tam odsetki z banku, ale na czymś zupełnie innym. Dzięki tym pieniądzom możemy we właściwym momencie wykorzystać nadarzającą się okazję, taką jak miał Adam czy taką, jaka pojawiła się w zimie na przełomie 2008 i 2009 roku na GPW.

Na dodatek wcale w tej chwili nie musimy zgadywać, jaka to będzie dokładnie okazja. Ona sama się pojawi, tylko trzeba gromadzić gotówkę i cierpliwie czekać z otwartym umysłem i szeroko otwartymi oczami.

“If you ‘have optionality,’ you don’t have much need for what is commonly called intelligence, knowledge, insight, skills, and these complicated things that take place in our brain cells. For you don’t have to be right that often. All you need is the wisdom to not do unintelligent things to hurt yourself (some acts of omission) and recognize favorable outcomes when they occur. (The key is that your assessment doesn’t need to be made beforehand, only after the outcome).” - Nassim Taleb

W naszych realiach należy rozważyć jeszcze rezerwę walutową. Sam regularnie dokupuję dolary, franki, funty czy euro głównie w Walutomacie (działa trochę jak giełda, czyli można ustawić się na kupnie i czekać).
Fot.401kcalculator.org
Jeżeli ktoś wierzy w rychły upadek systemu pieniądza papierowego, może pomyśleć o złocie, srebrze czy ziemi (ta ostatnia była stosunkowo tania kilka lat temu, teraz ciężko coś znaleźć w sensownej cenie).

Jestem w stanie wyobrazić sobie wszystko, ale w tym momencie szacuję prawdopodobieństwo takiego scenariusza na tyle nisko, że pomijając zakupy za drobne na rachunku IKE wybieram wariant dalszej akumulacji gotówki i jej pochodnych z domieszką walut oraz czekania na TEN moment.