W czwartek wieczorem na stronie internetowej Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej ukazał się długo oczekiwany projekt zmian w systemie emerytalnym.
Warto zwrócić uwagę na kwestię fundamentalną. Na stronie 11 uzasadnienia czytamy, że środki zgromadzone w OFE nie są twoje, tylko należą do państwa (kliknij poniżej, aby powiększyć):
No i teraz już leci z górki. Skoro te pieniądze są "publicznoprawne", więc planowany na 3 lutego 2014 r. (4 lutego byłby idealny) manewr z zabraniem każdemu OFE 51,5 procent aktywów jawi się nie jako kradzież (Panie Forbes, wstydź się Pan!), tylko zwyczajne "przesunięcie środków" i likwidacja zbędnego długu. Genialny ruch ministra Rostowskiego, prawda?
Jacek Rostowski (fot. Ministerstwo Finansów) |
Ministerstwo wylicza, że umorzenie obligacji przyniesie mu w 2014 r. skokowy spadek długu publicznego o 145,4 mld zł (niektórzy marudzą, że to skok na ich kasę, a fe!).
Co więcej, zakłada, że po wprowadzeniu dobrowolności OFE i zmniejszeniu składki przelewanej do prywatnych funduszy emerytalnych, sektor finansów publicznych odnotuje wielkie "zyski" w kolejnych latach:
No i dodaje, że gdyby nie te "oszczędności", to szacuje, że aby "zyskać" kolejne 20 mld zł w przyszłym roku, musiałoby podnieść stawkę VAT aż o 4 punkty procentowe, albo podnieść podatek dochodowy dla osób fizycznych z obecnych 18 do mniej więcej 21,5 procent.
Same korzyści. Ciekawe czyim kosztem?
Po umorzeniu ponad połowy aktywów OFE czekają kolejne zmiany, które podsumowuje w punktach "Puls Biznesu" (nie ma co przepisywać, bo pewnie w innych mediach też będą o nich dziś trąbić).
Nowa, narzucona z góry polityka inwestycyjna funduszy emerytalnych zakłada, że od 4 lutego 2014 roku OFE będą musiały lokować minimum 75 procent aktywów w akcje. Efekt takiego pomysłu jest wiadomy i mówi o nim Sebastian Buczek - bessa na giełdzie będzie doskonałym pretekstem do ostatecznej likwidacji OFE.
Przy tak agresywnym portfelu, zapakowanym w akcje przyszli emeryci zapewne nie zgodzą się z gwałtownymi wahaniami jego wartości i uciekną do ZUS-u po pierwszej większej korekcie. Nie potrzeba nawet bessy. Wystarczy spojrzeć na długoterminowy wykres szerokiego indeksu rynku WIG, aby sobie to uzmysłowić:
Gdyby i to nie wystraszyło członków OFE, istnieje jeszcze jeden mechanizm, który kieruje wszystkich do ZUS-u - tak zwany suwak. Na 10 lat przed przejściem na emeryturę, twoje środki i tak stopniowo będą wędrowały na specjalne subkonto do ZUS-u, a ten już będzie dobrze wiedział, co z nimi należy zrobić. Jak zawsze.
Na deser w projekcie znalazł się dość kuriozalny zapis zakazujący reklamy OFE:
Wczoraj pokpiwał z niego na Twitterze Ryszard Petru:
Na pociechę rząd przygotował też marchewkę w postaci zmian w IKZE:
"Procentową ulgę podatkową zastąpi ulga kwotowa w wysokości 120% średniego wynagrodzenia - obecnie 4 456 zł. Obniżony zostanie podatek od wypłaty środków z IKZE - z obecnych 18% i 32% do 10%."
Dziwne, że milczy w sprawie IKE...
No to ludzie, nie ma na co czekać - teraz oszczędzajcie w IKZE i uzbierajcie trochę grosza. Potem państwo na pewno znajdzie sensowny sposób, jak spożytkować te środki z korzyścią dla nas wszystkich. Musicie tylko zebrać chociaż kilkanaście miliardów. Do dzieła!