piątek, 18 marca 2011

Don't fight the Fed

Jedna z podstawowych reguł inwestowania obowiązujących na rynku amerykańskim, a pośrednio i także na naszym (globalizacja!) brzmi: "Don't fight the Fed". Można do niej podejść na nieco wyższym poziomie abstrakcji, ale dla gracza czy inwestora liczy się w sumie, żeby drożej sprzedać niż się kupiło i nie ma po co komplikować prostych zasad.

Kiedyś rozbudował ją o regułę 3 podwyżek stóp i spadków opisywany tu na blogu miesiąc temu Edson Gould.

Jednak lepiej po prostu sprawdzić co mówi nam Fed, a okazja była bardzo dobra trzy dni temu, po zebraniu FOMC.


"Committee is maintaining its existing policy of reinvesting principal payments from its securities holdings and intends to purchase $600 billion of longer-term Treasury securities by the end of the second quarter of 2011. The Committee will regularly review the pace of its securities purchases and the overall size of the asset-purchase program in light of incoming information and will adjust the program as needed to best foster maximum employment and price stability.

The Committee will maintain the target range for the federal funds rate at 0 to 1/4 percent and continues to anticipate that economic conditions, including low rates of resource utilization, subdued inflation trends, and stable inflation expectations, are likely to warrant exceptionally low levels for the federal funds rate for an extended period.
"

Dla mnie brzmi to dość jednoznacznie i nie ma mowy o jakiejkolwiek podwyżce stóp. Dziś mamy szczególny dzień wygasania kontraktów terminowych i opcji, więc do odbicia na rynku warto podejść z pewnym sceptycyzmem. Jednak nawet tragedia japońska nie przyniosła paniki poza giełdą w Tokio i nadal podtrzymuję, że w przypadku naszego rynku dopóki WIG przebywa nad barierą 44 tys. pkt, dopóty technicznie nie ma powodów do negowania trwającej od ponad dwóch lat fali wzrostowej.

Oczywiście, "drzewa nie rosną do samego nieba" i każdy trend musi się skończyć, lecz ten jeszcze nie chce się poddać.