Na tytułowe pytanie gdzie kupić fundusz inwestycyjny 40% poniżej jego wyceny, krótka odpowiedź brzmi: na GPW.
Zacznijmy od tego, że zwykle jednostki funduszy inwestycyjnych kupujemy płacąc tyle, ile od nas zażąda dane TFI (często trzeba doliczyć prowizję). Zaletą otwartych funduszy jest łatwość zbycia jednostek przez złożenie zlecenia odkupienia. Zatem raczej o płynność naszych inwestycji nie musimy się martwić, choć jak zawsze bywają (na szczęście dość rzadkie) wyjątki – na przykład fundusz zawiesi odkupienia czy znienacka zmieni profil działalności i zmusi nas do przenoszenia środków gdzie indziej.
No to gdzie i jak kupić jednostki funduszu 40% poniżej ich wyceny?
Z jednostkami będzie nieco trudniej, ale istnieją fundusze zamknięte, czyli takie, które emitują określoną liczbę certyfikatów po pewnej cenie (w razie sukcesu funduszu, często robią kolejne emisje) i część z nich jest notowana na giełdzie.
Tu dochodzi często do dość zaskakujących sytuacji, kiedy kurs certyfikatów znacznie odbiega od wyceny sporządzanej przez fundusz.
Ekstremalny przypadek wyszukał Filon.
Certyfikaty funduszu Arka BZ WBK Akcji Środkowej i Wschodniej Europy FIZ notowanego na GPW pod nazwą skróconą ARKASWE17 według ostatniej wyceny z 30 czerwca są warte 95,78 zł.
Tymczasem dziś bez trudu kupiłem 15 sztuk po 55 zł i po uwzględnieniu prowizji i tak pozostaje mi cena ponad 40% niższa od wyceny.
Nawet jeśli Arka mocno myli się ze swoją wyceną, uważam, że można zaryzykować za niewielką część kapitału (brak płynności!) i spokojnie czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Możliwe, że pojawi się jakiś wielki krach, ale tego nikt z nas nie wie, ale aż tak wielkie dyskonto wygląda bardzo dziwnie.
Może rynek jest efektywny i kryje się tam jakiś trup ukryty w szafie? Trudno mi powiedzieć.
W tych okolicznościach postawienie 1-2% kapitału wydaje mi się dość rozsądnym pomysłem.