Dziś rano zastanawiałem się czy warto postawić na zwycięstwo Baracka Obamy w wyścigu o Biały Dom. Szczerze mówiąc pomimo przeczytania kilku tekstów nadal moja wiedza jest dość znikoma, ale sądzę, że jego szanse są największe. Jeśli stanie do pojedynku z McCainem, kursy gwałtownie spadną.
Zdecydowałem zatem postawić na niego 10 funtów i traktuję to jako normalną inwestycję typu opcja.
Jeśli Obama wygra, dostanę netto z powrotem swoje 10 funtów oraz kolejne 11,5 jako zysk.
Dla uproszczenia uznałem, że 10 funtów odpowiada 47 PLN.
Celowo dziś milczę o cudach na GPW. Jak widać cyrk trwa i naprawdę ciężko się w tym czasem połapać. Powoli manipulowanie osiąga taki poziom mojej tolerancji, że właściwie skłaniam się coraz bardziej ku długoterminowej grze na samych indeksach, ale muszę to jeszcze przemyśleć na spokojnie.
W tym tygodniu wycofam kolejne środki z bossy do mBanku, żeby nie popełnić kolejnej głupoty. W takich sytuacjach lepiej stać z boku.